środa, 27 czerwca 2012

Sztuka życia

Choć wspominałam kiedyś, że jestem prawdziwym maniakiem książkowym, nie piszę tu o moich lekturach. Kiedyś prowadziłam bloga o książkach, dopóki nie stwierdziłam, że jednak moja "moc przerobowa" jest znacznie większa niż możliwości czasowo-piśmiennicze :) 

Czasem jednak zdarzają się tytuły, o których chciałabym coś napisać i które mogą okazać się dla kogoś interesujące. 

Wśród nich znajduje się mini seria pt. "Sztuka prostoty", "Sztuka umiaru" i "Sztuka planowania", których autorką jest Dominique Loreau, Francuzka, mieszkająca od wielu lat w Japonii.




Oczywiście książki ładnie się prezentują razem i są tak skonstruowane, aby stworzyć pewną całość, jednak każda z nich jest odrębnym bytem i można je śmiało czytać w oderwaniu od pozostałych, w zależności od tego, który aspekt nas interesuje najbardziej. 




"Sztuka umiaru" poświęcona jest żywieniu i jak, wszystkie książki z serii, nawołuje do dążenia do umiarkowania. Myślę, że w ogóle słowem przewodnim tych książek jest równowaga i harmonia. Chcę jednak podkreślić, że to NIE JEST książka o diecie - autorka skupia się w niej na takich "drobiazgach" jak przyjemność płynąca z jedzenia, celebrowanie posiłków (ale bez popadania w przesadę), urozmaicanie potraw, przygotowywanie ich w domu, czy atmosfera podczas jedzenia,  etc. - nie są to żadne epokowe odkrycia, tylko raczej zebranie w jednym miejscu bardzo rozsądnych punktów, o których żyjąc w ciągłym biegu, zdajemy się po prostu zapominać.


"Sztuka prostoty" to z kolei, taka biblia prostego życia - od jakiegoś, stosunkowo niedługiego, czasu, można zauważyć w wielu środowiskach ucieczkę od nowoczesnego i szybkiego życia, a co za tym idzie, rozwój trendu "slow life" i można powiedzieć, że styl Loreau świetnie się w ten trend wpasowuje. Tłumaczy ona, jak pozorne są często nasze potrzeby i jak nadmiernym konsumpcjonizmem zaśmiecamy nie tylko swoje szafy czy dom, ale ogólnie całe nasze życie.


Mi osobiście jakoś najbardziej (poza "Sztuką prostoty", która jest taką skondensowaną całością) przypadła chyba do gustu "Sztuka planowania", ponieważ, nie ukrywam, od zawsze mam z tym problem. Czasem doprowadza mnie do ogromnej wewnętrznej frustracji to, w jakim chaosie funkcjonuję, i choć w zasadzie przez lata udało mi się opracować dosyć skuteczny plan poruszania się w nim, to jednak czasem to nie wystarcza. I wtedy z pomocą przychodzi pani Loreau :) Co prawda idea tworzenia list właściwie do wszystkiego, nie do końca do mnie przemawia, ale powiem szczerze, że niekiedy wystarczy mi po prostu przeczytać kilka stron tej inspirującej książki, aby poczuć potrzebę zapanowania nad moim życiem i wtedy jakoś łatwiej przychodzi mi wprowadzanie w nim zmian i porządkowanie. 

Myślę, że ze wszystkich trzech tytułów, "Sztuka planowania" najbardziej przypomina podręcznik rozwoju osobistego - ale pamiętajmy, że w trakcie lektury mniej należy brać sobie dosłownie do serca zawarte tam porady, a raczej traktować je jako ciekawostkę - nie wyobrażam sobie bowiem nikogo, kto miałby na tyle dużo wolnego czasu, aby praktycznie bez przerwy spisywać wszystko, co mu przyjdzie do głowy, w formie kolejnych niekończących się list :)


Powiem tak - moim zdaniem warto zajrzeć do każdej z tych pozycji, chociaż nie brak im również wad. 

Po pierwsze niekiedy żarliwość autorki zahacza wręcz o "nawiedzenie", a jej kaznodziejskie zapędy mogą być w większej dawce irytujące, a nawet nieprzyswajalne. Denerwowało mnie również przebijające się gdzieniegdzie jej przekonanie o własnej nieomylności i o głoszeniu "jedynej i słusznej prawdy" :)) 

Ponadto zawarte w nich porady nie do końca mają przełożenie na życie przeciętnej Polki (oczywiście czytanie o tym, że nie należy kupować tanich produktów, tylko lepiej jest inwestować w drogie rzeczy, jest bardzo inspirujące, tyle tylko, że często "łatwiej powiedzieć niż zrobić"). 

Po trzecie wreszcie praktycznie wszystko, co doradza Dominique Loreau wygląda ładnie na papierze, ale chyba najistotniejsze jest zachowanie zdrowego rozsądku i dystansu. Ktoś, kto przez całe życie był chomikiem i nałogowo zbierał wszelkie możliwe gadżety, po przeczytaniu tych książek nagle nie wyrzuci tego wszystkiego aby zamieszkać w idealnie sterylnym i ascetycznym wnętrzu, dlatego warto pamiętać o tym, że to są tylko wskazówki, natomiast to, czy i jak je zastosujemy we własnym życiu, zależy wyłącznie od nas. 

I nie przejmujmy się tym, ze pani Loreau ma niekiedy tendencję do "besztania" nas i naszego nieidealnego stylu życia i pisania w sposób sugerujący niedojrzałość życiową czytelników (czasem naprawdę miałam chęć odpowiedzieć jej w sposób mało kulturalny) - na to trzeba po prostu przymknąć oko :) 

I uwaga na zakończenie - nie polecam zabierania się za te tytuły hurtowo, a nawet jeden po drugim. Znacznie lepiej sprawdzają się przyswajane pojedynczo, ze sporą przerwą pomiędzy :) 


2 komentarze:

  1. Przeczytałam jedną część - i bardzo mi się podobała, pomimo mentorskiego tonu. Skoro piszesz, że najlepiej je dawkować, to chyba sięgnę po kolejne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię tę książki, mimo minusów, o których wspomniałam.

      Generalnie sądzę, że do wszystkich tego typu życiowych mądrości należy podchodzić z dystansem i nie traktować ich jako jedynej słusznej drogi, tylko raczej jako zbiór praktycznych sugestii :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz - jest mi bardzo miło, że do mnie zajrzałeś :)

Ale uprzedzam, że uwagi typu "super, obserwujemy?" lub "zapraszam do siebie", w moim przypadku odnoszą odwrotny skutek.

Ogólnie zaglądam do wszystkich, którzy pozostawiają po sobie jakiś ślad, a jak mi się spodoba, to nie trzeba mnie zachęcać do obserwowania :)

Follow on Bloglovin
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...