Zaklinam wiosnę, żeby wróciła jak najszybciej. Jeśli nie dla mnie, to chociaż dla biednej lawendy, która po tygodniowym pobycie na balkonie, obecnie chyba jest w szoku termicznym.
Wczoraj wieczorem, starając się być przyzwoitą ziemianką, przesiedziałam godzinę przy świecach. Było uroczo i nastrojowo, dopóki omal nie oblałam się wrzątkiem, próbując zalać herbatę po ciemku.
Dzień dobry. To ja i moje niedzielne śniadanie. Jeszcze tu wrócę. Niebawem.
Aha, i postaram się, aby ten blog nie był primaaprilisowym żartem :)
update: ja może i jestem poważna, ale blogger najwyraźniej nie, skoro uważa, że nadal mamy sobotni wieczór :)
Wczoraj wieczorem, starając się być przyzwoitą ziemianką, przesiedziałam godzinę przy świecach. Było uroczo i nastrojowo, dopóki omal nie oblałam się wrzątkiem, próbując zalać herbatę po ciemku.
Dzień dobry. To ja i moje niedzielne śniadanie. Jeszcze tu wrócę. Niebawem.
Aha, i postaram się, aby ten blog nie był primaaprilisowym żartem :)
update: ja może i jestem poważna, ale blogger najwyraźniej nie, skoro uważa, że nadal mamy sobotni wieczór :)
Mniam :-)
OdpowiedzUsuńTe kanapki. Mniam :-)
Pozdrawiam ciepło!
Mimi, dziękuję za odwiedziny i komentarz :) i wierz mi, że cały wieczór uśmiecham się sama do siebie na myśl o albumie :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń