niedziela, 23 września 2012

Co wykończyłam...czyli Denko 2 :)

Tak, jak obiecałam, dziś będzie znowu kosmetycznie, czyli pooglądamy sobie moje ostatnie zużycia. 
 
Po pierwszym denku (chyba się powoli oswajam z tą nazwą :)) sądziłam, że kolejne nigdy nie nadejdzie - przez ostatni okres (dość długi) miałam wrażenie, że moje kosmetyki należą do tej samej kategorii, co bajkowy stoliczek, który się nakrywał ponownie, kiedy tylko coś z niego znikało...No, po prostu zużywałam, zużywałam, a dna jakoś nie było nigdzie widać. 

Tak więc chwilę to trwało, ale ostatecznie coś się uzbierało :) 

Wprawdzie z przeglądu zdjęć można wysnuć wniosek, że przez ten czas praktycznie się nie myłam (bo wykończyłam zaledwie jeden żel pod prysznic), za to najwyraźniej bez przerwy zmywałam paznokcie (3 zmywacze!), no ale cóż - jest jak jest :) 


Nie wszystko się załapało do zdjęcia zbiorowego, ponieważ kilka rzeczy dokończyłam trochę później. 

No dobrze, lecimy z tym koksem. 

Na początek pielęgnacja ciała: 

1. Moje ulubione masło do ciała z TBS o zapachu różowego grejpfruta. Idealne w okresie wiosenno-letnim, więc skończyło się w optymalnym momencie :) Teraz czekam na jakąś promocję, żeby kupić mojego drugiego ulubieńca, czyli malinę. A w międzyczasie zużywam zapasy, których mam duuuuużo, więc w najbliższym czasie nie spodziewajcie się raczej denek z tej kategorii (no, chyba, że nie będę nic robić, tylko się smarować, zmywać i smarować)...


2. Żel do golenia Gillette Satin Care Floral Passion. Zapach ok, konsystencja też, ogólnie nie mam mu nic do zarzucenia poza stwierdzeniem, że w zasadzie to dla mnie to trochę zbędny produkt, bo na ogół i tak z lenistwa używam do golenia odżywki do włosów (jakiejkolwiek), lub nawet żelu pod prysznic (tak, wiem, straszna jestem)... Niemniej jednak mam jeszcze jedno opakowanie w zapasie, bo kupiłam dwupak.



3. Płyn do higieny intymnej Lactacyd. Mój nr 1 od lat. Jest delikatny, nie podrażnia i na pewno kupię go jeszcze nie raz, chociaż chwilowo testuję płyn Biały Jeleń (który też jest całkiem ok). 


Kategoria druga, czyli coś do włosów.

4. Próbki szamponu i odżywki L'Occitane z serii Repairing do włosów suchych i zniszczonych. Cóż, próbki były mikroskopijne i naprawdę nie wiem jak ktoś po ich zużyciu jest w stanie podjąć decyzję o zakupie pełnowymiarowego opakowania - ja w każdym razie się nie zdecyduję, bo po tym jednym razie (na tyle mi starczyły, szaleństwo!) nie zauważyłam, żeby zrobiły z moimi włosami cokolwiek. Tak więc na razie dziękuję, postoję, zużywam dalej swoje wielkie butle...

5. Fluid do układania loków firmy Macadamia. Dla mnie to świetny produkt, na tyle świetny, że już się zaopatrzyłam w kolejne opakowanie. Jedynym minusem (poza średnim składem, mimo fajnej nazwy) jest cena, zwłaszcza że produkt jest średnio wydajny. Ale moje włosy go lubią i ładnie się po nim układają, więc dopóki nie znajdę czegoś równie dobrego, pewnie jeszcze trochę sobie razem popracujemy...



Pielęgnacja twarzy. 


6. Od lewej: miniaturka płynu micelarnego Effaclar LRP. Tyłka nie urywa, wolę moją Biodermę, ten akurat testowałam na jakimś wyjeździe i był ok. Do kompletu miałam jeszcze próbkę kremu Effaclar K i powiem krótko - wolę Effaclar Duo :) 

7. Naturalny krem do twarzy różany Lavera Faces. To był z tych kosmetyków, którym na początku byłam totalnie zachwycona, ale mniej więcej od połowy opakowania zaczęłam z utęsknieniem wypatrywać końca naszej współpracy - niby nic mi złego nie zrobił, ale właściwie pozytywnych efektów też nie zauważyłam. Przyzwoicie nawilżał i to tyle, zapach zaczął mnie denerwować po zużyciu 1/3 opakowania. Nie kupię go ponownie.

8. Próbka serum z witaminą C z firmy Lierac. Podczas zakupów w SP nie mogłam się zdecydować, czy wolę słynne Flavo C, czy właśnie Mesolift Lierac, czytałam dużo dobrego (i niezbyt dobrego też) o jednym i o drugim produkcie, więc zdałam się trochę na pomoc konsultantki. Ona poradziła mi, żebym z moją wrażliwą cerą ze skłonnościami do dziwnych reakcji spróbowała najpierw jednak Flavo C (i tak zrobiłam), a Lierac (który ma w składzie więcej potencjalnie uczulających składników), wzięła na przetestowanie. Po wstępnych testach wiem już, że dokonałam dobrego wyboru - bardziej pasuje mi serum firmy Auriga i do niego na pewno wrócę (może potem do tej silniejszej wersji), a Lierac pozostanie moim "second choice" :) 

9. Woda termalna Vichy. Dostałam jako gratis do jakichś zakupów. Nie jest to zły produkt, powiedziałabym, że w swojej kategorii jest całkiem niezły, ale wolę Avene, a teraz czaję się na chwaloną wszędzie Uriage, więc do Vichy raczej nie wrócę (no, chyba, że znowu dostanę ją w prezencie). 

10. Dwufazowy płyn do demakijażu oczu Yves Rocher.  Mój numer 1 już od wielu, wielu lat (myślę, że w tym momencie to już idzie w dziesiątki :)) Uwielbiam i raczej nie zmienię - łapię się na tym, że nawet nie korci mnie testowanie czegokolwiek innego - ten jest dla mnie po prostu idealny - delikatny, zmywa wszystko, nie podrażnia oczu, nie robi mgły, normalnie cudo :) Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to może stosunek ceny do wydajności, ale i tak zawsze kupuję go na jakichś promocjach. To jeden z moich kosmetyków wszechczasów i produkt, który ZAWSZE mam w zapasie :) 

Mikro kategoria - kolorówka:


11. Cała seria próbek, głównie z firmy Everyday Minerals (plus jedna z Lily Lolo) - to był okres, kiedy próbowałam się zdecydować na podkład mineralny (udało się, ale o tym za chwilę), a spory wybór doprowadzał mnie do szału. 

Poniżej widać próbki podkładów w kolorach: Fairy Light, Light Neutral oraz pudry wykańczające EM i LL (gdybym nie miała już pudru bambusowego z BU, to myślę, że moim wyborem byłby Flawless Silk z Lily Lolo, bo jest naprawdę świetny). Niestety dwóch pudrów to ja nie zużyję pewnie przez całe lata, więc chwilowo skończy się na próbce.


12. Tu z kolei widać próbki podkładu Everyday Minerals z nowej formuły Jojoba Base, w trzech odcieniach. Ostatecznie wybrałam pełnowymiarowy podkład w odcieniu Vanilla, który idealnie stapia się z moją skórą i daje autentyczny efekt Photoshopa :) Jestem zachwycona i raczej nie wyobrażam sobie powrotu do normalnego podkładu (chociaż oczywiście "nigdy nie mów nigdy")...


Na koniec kategoria mieszana, czyli coś do ciała, zębów i paznokci :)


13. Pasta do zębów BLANX Med. Lubię i pewnie kupię kolejne opakowanie, chociaż z reguły czekam w SP na obniżkę, bo jeśli dobrze pamiętam, nie jest ona najtańsza. Ale moje zęby też ją lubią, więc na pewno wkrótce u mnie zagości ponownie.

 14. Żel pod prysznic Nivea Sunny Melon. Przyznam się, że ciężko mi idzie ocenianie żeli i produktów do mycia, ponieważ ciągle je zmieniam i właściwie nie pamiętam, żebym kiedykolwiek kupiła jakiś dwukrotnie. Ten był świetny latem, bo pachniał przepięknie i dobrze się sprawdzał, nie wysuszał mojej skóry, ale czy kupiłabym go ponownie? Nie sądzę, zwłaszcza przy tak ogromnym wyborze w sklepach. To, co było w nim fajne, to małe kuleczki, perełki olejku, które rozpuszczały się w trakcie mycia i dawały wrażenie dodatkowego nawilżenia. Ogólnie przyjemny produkt.

15, 16 i 17, czyli seria zmywaczy do paznokci. Nie, żebym miała jakiegoś fioła na tym punkcie, po prostu korzystając z tego, że akcja denko mobilizuje mnie do wykańczania posiadanych przeze mnie produktów, zamiast kupowania w nieskończoność nowych, postanowiłam pozbyć się tego, co zalegało w szafce od nie pamiętam kiedy. W każdym z nich zostało trochę zmywacza, a ponieważ ja praktycznie zawsze mam pomalowane paznokcie, to siłą rzeczy, zużywam tego produktu całkiem sporo.

Ten poniżej to ziołowy zmywacz z olejkiem z kiełków pszenicy firmy Delia Cosmetics. Wbrew obietnicom producenta, nie zauważyłam wzmocnienia moich paznokci, wręcz przeciwnie, miałam wrażenie, że mi dodatkowo wysuszał płytkę. Zmywał ok, ale moje skórki go nie polubiły. Zawiera aceton. Nie sądzę, żebym jeszcze do niego wróciła.


 Kolejny w tej grupie to zmywacz Killys, tym razem bez acetonu.Niestety u mnie się nie sprawdził, tzn przy delikatnych, jasnych lakierach jakoś dawał radę, ale już przy ciemniejszych, kiedy miałam na paznokciach swoje standardowe kilka warstw, można było dostać szału, bo był po prostu za słaby. Tak więc to był nasz pierwszy i ostatni raz.


Na koniec ostatni już produkt ( i ostatni zmywacz :)), czyli słynna rossmanowska Isana, ta zielona (widać ją na zdjęciu powyżej, obok żelu Nivea).  Używam go regularnie od kilku lat i chociaż nie jest idealny (aceton w składzie) i trochę jednak wysusza paznokcie, to jak dotąd nie znalazłam nic lepszego. Bo skuteczny jest bardzo - zmywa wszystko, łatwo go dostać, jest raczej tani. Wprawdzie po mojej ostatniej wizycie na ulubionych blogach zapisałam sobie nazwę jakiegoś zmywacza w żelu, który zamierzam przetestować przy okazji, ale póki co na półce czeka kolejna duża butla Isany. 
No, chyba że znacie i polecicie mi coś lepszego?

Całkiem sporo się tego nazbierało, ale oczywiście nie były to zużycia jednego miesiąca :) Znacie któryś z ww produktów? A może macie odmienną opinię?

29 komentarzy:

  1. Uwielbiam masła TBS, ale mam wrażenie, że ich jakoś pogarsza się z roku na rok. Co do zmywaczy to też szukam ideału, najbardziej zależy mi, żeby tak nie wysuszał skórek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś się nimi zachwycałam, ale teraz coraz częściej pachną mi jakoś tak sztucznie i przesadnie - właściwie trzymam się dwóch zapachów, a pozostałe obwąchuję sobie w sklepie i na ogół na tym się kończy :)

      A co do zmywacza, to właśnie się zastanawiam, czy powstał taki, który po pierwsze będzie faktycznie zmywał to co ma zmyć, a po drugie nie robił krzywdy paznokciom i skórkom...Może kiedyś go znajdę :)

      Usuń
  2. Fajne to denko. Bardzo lubię masełka z TBS właśnie kończę borówkę. Bardzo zaciekawiły mnie te podkłady z Everyday Minerals, czaję się z kupnem, ale ten wybór kolorów mnie przeraża. Jak wybrać odpowiedni kolor ? Pomocy:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do TBS, to ja lubię, ale tylko kilka, pozostałe mnie strasznie drażnią, no i uważam, że zdecydowanie przesadzają z regularnymi cenami - aż takie świetne to one nie są, żeby tyle za nie płacić :)

      A jeśli chodzi o podkłady EM, to niestety jedynym rozwiązaniem jest przejrzenie kolorów na stronie (tu np są odcienie jasne: http://everydaycosmetics.pl/blog/jojoba-base/) i zamówienie próbek - ja jechałam na próbkach jakieś 2 lub nawet 3 miesiące, bo nie mogłam się długo zdecydować, który odcień będzie najlepszy. Musisz wiedzieć, czy masz karnację w chłodnym odcieniu, czy też ciepłym, albo może neutralnym i spróbować sobie dobrać jakieś 4 kolory, które wydają się zbliżone do Twojej skóry - a potem patrzysz jak reagują na żywo :) Innego rozwiązania niestety nie widzę. U mnie okazało się, że kolorem idealnym jest akurat ten, który zamówiłam dodatkowo i w życiu bym się nie spodziewała, że to właśnie ten odcień potem kupię :)

      Usuń
  3. hehehe prawie wszystko co pokazalas znam - oprocz min. serii Macadamia- nie mialam przyjemnosci uzywac.
    Grejpfruta uwielbiam TBS :) Plyn do demakijazu oczu tez:) serum auriga lubie, uzywam i widze rezultaty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, w sumie chyba żadnych niespodzianek nie było (no, może poza ilością zmywaczy do paznokci :)) Jak się okazuje, przy niektórych kosmetykach wyłazi ze mnie totalna konserwa - tzn jak trafię na coś, co mi pasuje, to się tego trzymam latami :)

      A Macadamia jest dziwną firmą - cholernie droga, ma kiepskie składy, ale jednocześnie sprawia, że moje włosy wyglądają dobrze - tak więc sama nie wiem, co z nimi począć, szukam jakiejś alternatywy...

      Usuń
  4. Mnie ten żel Sunny Melon rozczarował, a mam jeszcze butelkę w zapasie :\ No trudno, zużyję pewnie do mycia rąk :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym nie używała go na raty, na zmianę z innymi żelami, to nie wykluczam, że też mogłabym mieć go dosyć. Ale ogólnie uważam, że nie był zły.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. No, trochę się zebrało, ale poprzednie denko było dwa miesiące temu, a to są rzeczy, których używałam naprawdę długo :)

      Usuń
  6. Wraz z kuponem z Elle jest 28% zniżki na cały asortyment w TBS :)
    Używamy w większości podobne produkty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za info o zniżce :) Na razie chyba zrobię przerwę z TBS, bo muszę zużyć trochę zapasów, zanim kupię coś nowego :)

      Usuń
  7. Właśnie przekopałam się przez większość Twoich postów aż do samego początku :)
    Bardzo fajnie piszesz, z humorem (najbardziej uśmiałam się ze zdjęcia tuszu do rzęs z adnotacją "zobaczyłam Matkę Boską" :D)
    Muszę się zmobilizować i zrobić kiedyś cukinię i sałatkę wg Twoich przepisów!
    Pozdrawiam i będę stałą czytelniczką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :) Ten typ tak już ma, że rzadko bywa śmiertelnie poważny :) A jak już mi całkiem nie jest do śmiechu, to się zamykam w sobie i przeczekuję :)
      Niedługo dojdzie pewnie kolejny przepis, bo znowu mi wyszło coś fajnego :)

      Usuń
  8. No w końcu ktoś zrozumiał moje wieloletnie zachwycenie płynem dwufazowym z YR :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam zawsze twierdziłam, że to jest jeden z moich ulubionych kosmetyków wszechczasów i nie sądzę, żebym go kiedykolwiek zdradziła :)

      Usuń
    2. Dla mnie też :)))) ale NIKT mnie nie słuchał :P Ten płyn obok dwufazy Garniera to najlepsze kosmetyki do demakijażu oczu :)

      Usuń
    3. Garniera nie znam, ale jeśli kiedykolwiek YR wycofa tę dwufazówkę, to chyba się zapłaczę, a zaraz potem przykuję do ich bramy z żądaniem przywrócenia tego produktu :)

      Usuń
    4. W takim razie polecam, spróbuj :) Seria Simply Essentials.

      Usuń
  9. Zaciekawiłaś mnie tym fluidem Macadamia, miałam ostatnio w rękach te kosmetyki ale składy mnie nie zachęciły i odłożyłam.

    Przełamałam swoją niechęć do TBS i zrobiłam małe zakupy, głównie dlatego, że pojawiły się LE moich ulubionych zapachów. Wpadło też coś czekoladowego :))

    Lubię zmywacz Isany ale zapas się skończył i po zawodzie na Sally Hansen padło na Collection 2000 i odkryłam, że jest niezły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie Macadamia łudzi tą swoją sugerującą-cudne-składy nazwą, a potem się okazuje, że tylko nazwa jest naturalna :) Co nie zmienia faktu, że moje włosy pokochały ten fluid i fajnie się po nim układają.

      Co do zmywaczy, to muszę przy okazji popatrzeć na coś innego, chociaż w zapasie czeka wielka butla Isany. Ale czuję, że mam nastrój na odważne eksperymenty :))

      Usuń
    2. W PL kupowałam Laurę Conti i Zenner Ewa Schmitt, w różnych kombinacjach.

      Rozejrzę się na nowo za fluidem :)

      Usuń
    3. Nie znam i nie znam :) Przy najbliższej wizycie w Rossmanie muszę dokładniej obejrzeć co mają na tej swojej półce poza Isaną.

      Usuń
  10. a jak u Ciebie z puszeniem po fluidzie Macadamii?? Mam z tym straszny problem i szukam wybawienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje się jakoś po nim nie puszą, na zmianę z nim używam fluidu Osis+ Schwarzkopfa i też nie mam takiego problemu - z tym, że nie mam pojęcia, czy to zasługa produktów, czy kondycji włosów :)

      Usuń
  11. ten zmywacz do pazn. z isany jest okropny;/ mam go wlasnie i szlak mnie trafia. Wysusza płytke i zostawia białe plam których trudno sie pzobyc;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do wysuszania płytki, to się zgadzam, ale powiem szczerze, że jeszcze nie udało mi się trafić na żaden zmywacz (skuteczny!), który by tego nie robił :( Plam u siebie nie zauważyłam.

      Usuń
  12. rewelacyjne kosmetyki :)
    WPADAJ NA KONKURS PO BUTY :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki.
      PS Mam taką samą kolczastą bransoletkę :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz - jest mi bardzo miło, że do mnie zajrzałeś :)

Ale uprzedzam, że uwagi typu "super, obserwujemy?" lub "zapraszam do siebie", w moim przypadku odnoszą odwrotny skutek.

Ogólnie zaglądam do wszystkich, którzy pozostawiają po sobie jakiś ślad, a jak mi się spodoba, to nie trzeba mnie zachęcać do obserwowania :)

Follow on Bloglovin
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...