sobota, 15 września 2012

"Zanim zasnę", czyli nietypowo książkowo :)

Za oknem szaro, buro i ponuro, do tego mamy weekend, czyli warunki idealne do spędzenia czasu w domowym zaciszu, z jakąś wciągającą lekturą. 

Dobrze się składa, bo z tym właśnie do Was dziś przychodzę :) 

Moja dzisiejsza polecanka nie należy do literatury wybitnej, ale w sam raz nadaje się na miłe kilka godzin, a pod koniec trzeba uważać, bo możemy stracić kontakt z rzeczywistością (autor jest całkiem niezły jeśli chodzi o budowanie napięcia, chociaż prawdopodobieństwo, że taka historia wydarzyłaby się naprawdę, jest minimalne). 



No, dobra, do rzeczy. Mówię o książce "Zanim zasnę", której autorem jest S.J.Watson. Co ciekawe, to jego debiut, który od razu wskoczył na 7 miejsce New York Timesa, został przetłumaczony na jakiś miliard języków i oczywiście planowana jest ekranizacja - tak więc czytajcie, dopóki możecie, bo choć dosyć lubię Ridleya Scotta (to on kupił prawa do filmowania) to jednak obawiam się, że może wyjść z tego mega gniot...
Natomiast co do pana S.J. Watsona, to muszę przyznać, że jak na debiutanta, radzi sobie naprawdę dobrze - z ciekawością będę śledzić, czy i co jeszcze uda mu się spłodzić (literacko oczywiście!). 

Niestety uprzedzam z góry, że opis będzie brzmiał o wiele gorzej niż sama fabuła. Mamy bowiem Christine, która po przeżytej 12 lat wcześniej traumie. straciła pamięć, a właściwie jej część odpowiadającą za magazynowanie wspomnień - tych niedawnych. Obecnie ma lat 47 i każdego dnia budzi się z przerażeniem, że jest w obcym miejscu, otoczona ludźmi, których nie zna. W dodatku mentalnie zatrzymała się gdzieś na poziomie dwudziestolatki, w związku z czym ma również problem z przystosowaniem się do życia jako kobieta w średnim wieku.

Codziennie od nowa musi uczyć się tego, że ma męża, a także poznawać kolejne fakty ze swojej przeszłości. Jednak trwa do tylko do momentu zapadnięcia w sen. Bowiem następnego dnia cała zabawa zaczyna się od zera, a Christine zapomina, co działo się poprzedniego dnia. No, do czasu oczywiście :) Wiadomo, że prędzej czy później musi nastąpić jakiś zwrot, bo inaczej ciągnęłoby się to przez kilkanaście tomów :)

Brzmi zawile, wiem. I tak trochę jest - na szczęście autor nie znęca się nad nami opisem KAŻDEGO kolejnego dnia, chociaż jak dla mnie, i tak jest ich odrobinę za dużo. Już po kilku stronach bowiem doskonale rozumiemy frustrację głównej bohaterki, która boryka się z własną tożsamością oraz tym, co jej się przydarzyło, przy czym oczywiście skazana jest na pomoc swojego męża oraz tajemniczego lekarza. 

W międzyczasie okazuje się, że nic nie jest takie, jak się wydaje i ci, którzy powinni być dla niej ostoją i wsparciem, z jakiegoś powodu ukrywają przed nią prawdę, tkając wokół niej sieć kłamstw. Dochodzenie do tego, co wydarzyło się 12 lat wcześniej i od czego wszystko się zaczęło, to dla Christine długa i żmudna droga, którą kroczymy wraz z nią. 

Powiem tak - książkę czyta się bardzo dobrze, nie mam zastrzeżeń ani do języka, ani jakoś specjalnie do fabuły, pod warunkiem oczywiście, że przymkniemy oko na oczywiste absurdy. Nie wyobrażam sobie bowiem takiego obrotu spraw jak w powieści (nie chcę zdradzać Wam zakończenia, które ma być zaskoczeniem, dlatego wybaczcie te enigmatyczne opisy), no ale może w Anglii jest inaczej :) 

Tak czy inaczej - w kategorii nietypowy kryminał, a raczej powieść obyczajowa z suspensem, "Zanim zasnę" plasuje się moim osobistym rankingu całkiem wysoko i polecam ją jako niezłą rozrywkę na jesienne wieczory. 



Książkę wydało wydawnictwo Sonia Draga, ma 407 stron (ale zapewniam, że szybko się czyta!) :)

14 komentarzy:

  1. Nie widziałam filmu, ale go kojarzę, z tym że to chyba była taka nienajmądrzejsza komedia romantyczna, a tu autor idzie bardziej w kierunku kryminału (no bo thrillerem to bym tego nie nazwała :))

    Ale motyw faktycznie podobny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam takie ponure leniwe poranki z ciepłą herbatą i dobrą książką:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, zwłaszcza po ciężkim tygodniu taki spokojny początek weekendu jest czymś absolutnie cudownym :)

      Usuń
  3. Nie znam ale może kiedyś będzie okazja :) Ostatnio odmóżdżam się Diary of a Wimpy Kid i...ubaw jest po pachy :)
    Nie wiem, czy znasz ale pozycja warta uwagi dla relaksu, sporej dawki śmiechu i poprawy dobrego samopoczucia.

    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam, ale patrząc na opis (u nas zostało to przetłumaczone jako "Dziennik cwaniaczka") zastanawiam się, czy nie jestem trochę hmmm... za stara na taką lekturę :) Rzucę przy okazji okiem w bibliotece (pod warunkiem, że to nie będzie w dziale dla młodzieży, bo wówczas na pewno będzie mi głupio, a nastoletniego dziecięcia nie posiadam, żeby w razie czego walić ściemę :)

      Miłego!

      Usuń
    2. A ja ponownie czytam książki z serii "Kor, który..." L.J. Braun. Coś dla wielbicieli i kryminałów i kotów ;)

      Usuń
    3. Mnie jakoś ta seria nie przypadła do gustu (odpadłam chyba po pierwszej, albo drugiej książce), chociaż lubię i kryminały i koty :)

      Usuń
    4. Oj tam :P jest naprawdę relaksująca i można się pośmiać do rozpuku.
      Nie wiedziałam, że została wydana pod takim tytułem w Polsce.

      Oryginał jest naprawdę zabawny :)Polecam!

      Usuń
    5. Dobra, namówiłaś mnie - popatrzę czy nie znajdę gdzieś wersji oryginalnej w przyzwoitej cenie :)

      Usuń
    6. Dla mnie to naprawdę taki rodzaj lektury, którą czytasz, śmiejesz się sama do siebie, przerywasz w dowolnym momencie i wracasz nadal pamiętając o czym było wcześniej ;)
      Niektóre pomysły wydają się absurdalne ale... bardzo życiowe :D Momentami przypomina mi się własne dzieciństwo i szalone dni.

      Usuń
    7. Hmmm, kojarzy mi się trochę z Mikołajkiem - zresztą takie też było moje pierwsze skojarzenie, jak zobaczyłam okładkę :)
      No dobra, przeczytałam fragmenty na oficjalnej stronie i idę szukać wersji oryginalnej, bo to może być faktycznie dobra opcja na ponure dni :)

      Usuń
    8. Zamówiłam :) Ale muszę chwilę poczekać, bo Merlin mi napisał, że przewidywany czas realizacji mojego zamówienia to dwa tygodnie... Ale przy okazji zrobiłam sobie mały zapasik książek na jesień :)

      Usuń
  4. Ja do pierwszej w nocy czytałam Harlana Cobena. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A którą książkę? Moim zdaniem jako autor jest bardzo nierówny (ale to może dlatego, że jest dość płodny, więc siłą rzeczy odbija się to czasem na jakości) - kilka mi się b.podobało, inne mnie totalnie znudziły :) pozdrawiam

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz - jest mi bardzo miło, że do mnie zajrzałeś :)

Ale uprzedzam, że uwagi typu "super, obserwujemy?" lub "zapraszam do siebie", w moim przypadku odnoszą odwrotny skutek.

Ogólnie zaglądam do wszystkich, którzy pozostawiają po sobie jakiś ślad, a jak mi się spodoba, to nie trzeba mnie zachęcać do obserwowania :)

Follow on Bloglovin
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...