niedziela, 16 września 2012

Zamiast kawy

Nie mam pojęcia czemu, ale od jakiegoś tygodnia mam kawowstręt. Zaczęło się od tego, że najlepsza na świecie kawa z pracowego ekspresu wydała mi się dziwnie mocna, potem podejrzane było to, że w domu nie miałam w ogóle chęci na moją standardową latte, wczoraj wytrwałam CAŁY dzień bez tego napoju (i nawet o nim nie myśląc!) i dzisiaj zanosi się na to samo...

I nie, nie jestem w ciąży, ani nic takiego :) 

Ogólnie nie określiłabym się jako zapalonego kawomaniaka, ale faktem jest, że jedna kawa dziennie to taki mój rytuał. Pijam kawę z ekspresu, lub odkąd kupiłam małą włoską kafetierę, zaparzam w niej dobre espresso i (uwaga teraz, prawdziwi kawosze - zamykamy oczy!)...zalewam je dużą ilością mleka :) No cóż - nie ruszę czarnej kawy, no nie dam rady :)




No, ale do rzeczy. Tak, jak napisałam wyżej, od jakiegoś tygodnia zamiast kawy wybieram kolejną herbatę lub cokolwiek innego. 
Dziś więc postanowiłam przygotować sobie innego rodzaju zamiennik i wyszło mi coś tak pysznego, że musiałam się tym z Wami podzielić!
Proporcje dajemy na oko (wiem, że na oko to chłop w szpitalu umarł, ale faktem jest, że moja działalność parakulinarna z reguły opiera się właśnie na takiej zasadzie). 




 Zmieszałam ze sobą:
- duuużą garść mrożonego świeżego szpinaku (wiem, że brzmi to jak "czarna blondynka", ale chodzi mi po prostu o taki baby szpinak, w listkach, który sobie kiedyś zamroziłam w małych porcjach), może być też nie zamrożony oczywiście. A jeśli mamy zamrożony, to broń Boże go nie rozmrażamy, bo raz już tak zrobiłam i dostałam w prezencie zieloną ciapę, która naprawdę nie wyglądała apetycznie...

- jednego banana (pokrojonego w plasterki) - im bardziej dojrzały, tym lepiej, bo nadaje słodyczy,

- pół obranego i pokrojonego w dużą kostkę jabłka,

- dużą garść borówek amerykańskich (dowolna ilość w zasadzie, ja po prostu więcej nie miałam)

- sok naturalny jabłkowo-malinowy (taki w malutkich buteleczkach), ale równie dobrze może to być zwykła woda.

I voila! Smacznego :)


Już po fakcie przypomniało mi się, że mam jeszcze w lodówce kiwi, a na balkonie pietruszkę, którą zazwyczaj w takich wypadkach przemycam do koktajli, ale to może będzie wersja na wieczór :) Czyli kiwi zamiast banana, a jako dodatkowa zielenina, pietrucha :)

 Miłej niedzieli! 
 

20 komentarzy:

  1. Lubię takie koktajle własnej roboty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! Są pyszne, zdrowe i ładują energią na długo :)

      Usuń
  2. uwielbiam koktajle z jabłka i pietruszki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja może nie "uwielbiam", bo dopiero uczę się tolerować pietruszkę, ale przynajmniej akceptuję ją stopniowo :))
      Ale szpinak wchodzi mi już bez najmniejszych problemów :)

      Usuń
  3. a ja bym dodała do tego zieloną/białą herbatę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jakoś nie przyszło mi to do głowy, muszę kiedyś wypróbować tę opcję :)

      Usuń
  4. Takie mixy są genialne. Ja bym chciała mieć dodatkowo wytłaczarkę do soków... eh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym nie pogardziła wyciskarką, chociaż realnie nie mam miejsca na kolejny gadżet kuchenny :) Ale zazdroszczę tym, którzy takową mają :)

      Usuń
  5. ja za to ostatnio mam kawomanię ;) skończyły się wakacje, zaczęła się praca i poranne wstawanie, więc nie jestem w stanie przetrwać bez kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli równowaga w przyrodzie została zachowana - Ty kawę pijesz, ja przestałam, bilans wychodzi na zero :)) A poważnie, to u mnie pewnie jest chwilowe zawieszenie, myślę, że parę dni i wszystko wróci do normy :)

      Mam nadzieję, że jesteś zadowolona z pracy :)

      Usuń
  6. Jestem kawo-maniaczką ALE są dni/okresy że po prostu sięgam po coś innego. ostatnio odkrywam smakowe czekolady :)
    Lubię też wszelkie herbaty owocowo i ziołowe, ostatni trafiłam na świetny napój jagodowy.
    Sama lubię także koktajle owocowe, podejrzewam że jeżeli uda się Nam przeorganizować kuchnię to będę miała więcej przestrzeni na różnego rodzaju sprzęty. Tymczasem zaspokajam się tym, co mam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie podejrzewam, że u mnie to też przejściowe. Czekolady zostawiam na duże mrozy :)
      A herbaty uwielbiam i zwłaszcza w tych chłodniejszych miesiącach piję je litrami, ostatnio dodaję do nich pomarańcze w syropie (mniam!).

      Usuń
    2. Wydaje mi się, że nie ma co walczyć ze sobą ;) a organizm sam chyba wie, czego potrzebuje. Taka jest moja teoria bo miewam fazy wykluczania pewnych potraw czy składników.

      Ale mi narobiłaś ochoty na herbatę z pomarańczami w syropie :) Niedobra :P Dobrze, że akurat pędzę na zakupy za parę chwil.

      Usuń
    3. Ha - za mną właśnie chodziły od jakiegoś czasu te pomarańcze (uwielbiam jeszcze limonki z miodem czy coś podobnego) :)
      Zgadzam się co do tego, że organizm często jest mądrzejszy niż nam się wydaje - widzę to po sobie, kiedy po prostu dostaję obsesji na jakimś punkcie :)

      Usuń
    4. Przypomniałaś mi o limonkach :)))

      Usuń
    5. Ja sobie muszę zapisać (w moim Moleskinie, hehe), bo teraz właśnie chodzą za mną limonki :)

      Usuń
  7. Kawę uwielbiam i podobnie jak Ty piję mleko kawowe a nie kawę z mlekiem :)
    Ale takiego miksu ze szpinakiem nie mogłabym przełknać, nie lubię soków warzywno-owocowych :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, u mnie z reguły jest to proporcja 3/4 kawy do 1/4 mleka :) dlatego pewnie smakują mi te wszystkie amerykańskie kawy, bo u nich z reguły jest sporo mleka właśnie :)

      Kiedyś też nie znosiłam takich koktajli, ale od jakiegoś czasu je po prostu uwielbiam - przede wszystkim za to, że są najprostszym sposobem dostarczania organizmowi mega dawki witamin :)

      Usuń
    2. U mnie odwrotnie: 1/4 mawy na 3/4 mleka :P
      Jednak wolę pochrupać marchewkę i jabłko a ze szpinaku zrobie sałatkę :)

      Usuń
    3. Każdy lubi co innego :) Dla mnie koktajle są dobrym rozwiązaniem, bo jestem leniwa, a tu mam na szybko coś konkretnego :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz - jest mi bardzo miło, że do mnie zajrzałeś :)

Ale uprzedzam, że uwagi typu "super, obserwujemy?" lub "zapraszam do siebie", w moim przypadku odnoszą odwrotny skutek.

Ogólnie zaglądam do wszystkich, którzy pozostawiają po sobie jakiś ślad, a jak mi się spodoba, to nie trzeba mnie zachęcać do obserwowania :)

Follow on Bloglovin
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...