piątek, 29 marca 2013

Z serii ulubione dodatki vol.2. Pięcioletni kalendarz.

W moim poście o Moleskinach (kto nie czytał, może to nadrobić TUTAJ ) wspominałam, że lubię różne piśmiennicze gadżety - mam słabość generalnie do wszystkiego, co w jakikolwiek sposób wiąże się z pisaniem - w tym do wszelkich notesów, kalendarzy, brulionów, a nawet ołówków, piór, długopisów i diabli wiedzą czego jeszcze. Być może wynika to z tego, że od zawsze moim marzeniem było zostanie pisarką (oczywiście nie wykluczam, że kiedyś w końcu spełnię to marzenie, bo materiał "się tworzy" :)) 

Poza tym lubię ładne rzeczy (bardzo oryginalnie :)), a jak coś jest ładne i jeszcze do tego trochę w klimacie retro, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że zacznę się do tego ślinić :)

Nie inaczej było z kalendarzem pięcioletnim - zobaczyłam go najpierw na jakimś angielskim blogu, potem na kolejnym, już polskim i niestety przepadłam.

Już sam pomysł prowadzenia takiego notatnika mnie zaintrygował - idea polega na zapisywaniu kilku zdań, przemyśleń na temat każdego przeżytego dnia przez kolejne pięć lat - po tym okresie możemy notes przejrzeć i zobaczyć jak się zmienialiśmy, co w danym roku / miesiącu było dla nas ważne etc. Dla mnie osobiście to bardzo interesujące zadanie psychologiczne i nie ukrywam, że z chęcią obejrzę moje wyniki za pięć lat :) 

Na rynku (zwłaszcza polskim), kalendarze te nie są może najpopularniejsze, ale można znaleźć kilka rodzajów - większość z nich jest "otwarta" - tzn w zasadzie są to po prostu zeszyty, w których zapisujemy co nam przyjdzie do głowy - dlatego nie potrzebujemy nawet wydawać na nie pieniędzy, wystarczy zwykły notatnik, który przeznaczymy na ten cel. 

A jednak mój kalendarz, który chcę Wam pokazać, trochę się różni od pozostałych i właśnie to mnie w nim ujęło :) 

Tak wygląda z zewnątrz - twarda okładka, stylizowany jest na starą książkę, ze "złoconymi" bokami kartek. 



W środku mamy standardowy podział na dni, jak to w kalendarzu. Z tym, że formuła roczna jest otwarta, tzn sami wybieramy moment, od którego zaczynamy zapisywać nasze przemyślenia - może to być dowolny dzień, niekoniecznie 1 stycznia. 


I teraz najfajniejsze :) Ten konkretny model nazywa się Q&A, co oczywiście oznacza "Pytania i Odpowiedzi" i cała zabawa polega na tym, że przy każdym dniu mamy jedno pytanie, na które odpowiadamy (i tak przez pięć lat). Pytania są naprawdę bardzo różne, począwszy od ulubionego danego dnia koloru, przez informacje kiedy ostatni raz tańczyliśmy, aż po postanowienia na kolejny dzień. 




Jak jest napisane na podsumowaniu, mamy 365 pytań i 1825 odpowiedzi w bardzo osobistej "kapsule czasu". 

 
Oczywiście nie uważam, żeby był to przedmiot, bez którego nie da się żyć, raczej ciekawostka, ale jeśli ktoś tak jak ja lubi takie podsumowania (i obserwacje, bo to może być naprawdę interesujące), to myślę, że pomysł może mu przypaść do gustu. 

Na koniec dodam jeszcze, że mój kalendarz kupiłam w brytyjskim Amazonie TUTAJ . Obecnie kosztuje ok. 8 funtów

Lubicie takie gadżety, czy to raczej nie Wasze klimaty?

34 komentarze:

  1. Świetny :) Ciekawa byłabym właśnie swoich odpowiedzi na przestrzeni tych paru lat:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie mnie też ciekawi jak się będą zmieniać odpowiedzi na te same pytania w ciągu tych pięciu lat :)

      Usuń
    2. a wogole to po twoim wpisie o Moleskinie zapragnelam kalendarza i wiesz, ze mam ?:) nie wiem czy juz Tobie pisalam- ale mam ten z malym ksieciem:)

      Usuń
    3. Super, nie wiedziałam :) Mam nadzieję, że jesteś z niego zadowolona - ja swój notesik uwielbiam :)

      Usuń
  2. ciekawy pomysl. kiedys jako nastolatka pisalam 'pamietniki' szkoda ze ich sie pozbylam, bo chetnie bym je dzis poczytala.
    p.s. w uk jest sklep Paperchase, bylby to raj dla Ciebie skoro uwielbiasz notesy, notesiki, olowiki, piora etc:) ja uwielbiam tam chodzic chociazby by piodotykac i popatrzec:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pisałam mój dziennik właściwie jeszcze do ubiegłego roku :) Łącznie mam 13 zeszytów i w życiu bym się ich nie pozbyła, chociaż niektóre fragmenty są autentycznie żenujące - no, ale to kawał mojego życia, więc grzecznie sobie leżą schowane :)

      A sklepu zazdroszczę, bo pewnie dostałabym tam oczopląsu...

      Usuń
  3. Już przy ostatniej notce zaciekawił mnie ten kalendarz, ale jakoś nie chciałam pytać, choć miałam ochotę zobaczyć jego wnętrze z bliska, więc post jak na moje życzenie, cudowna jesteś :) Bardzo mnie nim zaintrygowałaś, chyba kupię go sobie i partnerowi, jako niespodziankę. To klimaty nasze są definitywnie, a początek roku jeszcze można spokojnie nadrobić, zwłaszcza że perspektywą jest aż 5 lat. Rewelacja dla mnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie kilka osób zaintrygował, a wiem, że swego czasu też byłam go bardzo ciekawa, więc proszę bardzo - przedświąteczna wróżka spełnia życzenia :))

      Najfajniejsze jest to, że wcale nie musisz go pisać od stycznia - możesz zacząć nawet w połowie roku - wtedy kończysz go też w tym samym momencie :) Tak więc nie musisz nic uzupełniać wstecz, no chyba że bardzo chcesz :) Ogólnie fajna zabawa i ciekawostka jak dla mnie.

      Usuń
    2. Właśnie przejrzałam pytania i uznałam, że znacznie lepiej jest zrobić tak, jak właśnie piszesz. W końcu nie ma tutaj znaczenia kiedy zaczniemy, bo zawsze po prostu wtedy dopiero można go skończyć. Zamówiłam wczoraj dla mnie i dla partnera. To będzie niespodzianka i podejrzewam, że będzie zachwycony, oby tak było :) Ma dojść przed kolejnym weekendem, oby tak było :)

      Usuń
    3. Oby paczka szybko doszła! Daj znać, jak się u Was sprawdzi :) Ja (póki co) świetnie się bawię przy codziennym notowaniu, tylko pilnuję się, żeby nie sprawdzać wcześniej pytań i odpowiadać spontanicznie :)

      Usuń
    4. Oj, to będzie też moja pięta Achillesowa, ale również mam solne postanowienie nie zaglądać do innych pytań ;)

      Usuń
    5. Kochana, przyszedł kalendarz. Mój partner jest zachwycony niespodzianką, a ja zauroczona jego pięknym wykonaniem! Szkoda tylko, że ie ma tego sznureczka-zakładki, ale i tak super.

      Usuń
    6. Bardzo się cieszę, że się Wam podoba :) I fakt, też mi trochę brakuje tej zakładki, zapomniałam o tym napisać, ale to jest w sumie niewielka niedogodność i da się przeżyć :)
      Miłego notowania!

      Usuń
    7. Dzięki :) I muszę przyznać, że oczywiście na zdjęciach mi się podobał, ale na żywo wygląda naprawdę pięknie, nie mogę się na niego napatrzeć :) Swoją drogą, jak go kupowałam widziałam inne tego typu kalendarze, notatniki, np. zadanie do narysowania każdego dnia itp. i się strasznie zajarałam tymi notatnikami. Jeszcze raz wieeelkie dzięki :)

      Usuń
  4. Ale fajna sprawa,pierwszy raz go widzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię "odkryć" coś zupełnie nowego u kogoś, więc cieszę się, że mogłam też coś pokazać u siebie :)

      Usuń
  5. bardzo ciekawy, mogłabym się skusić, gdybym go gdzieś wynalazła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W poście jest link do Amazona, gdzie można go kupić. Obawiam się, że stacjonarnie nie za bardzo...

      Usuń
  6. Zaciekawił mnie, gdybym była młodsza to pewnie zainwestowałabym w ten rodzaj "pamiętnika". Teraz jestem w momencie kiedy nie chcę nawet myśleć jak się zmieni moje życia za pięć lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie zabrzmiało to zbyt optymistycznie...Wierz mi, że ja obecnie jestem w takim koszmarnym momencie życiowym, że najchętniej zapadłabym w sen zimowy i obudziła za jakieś 10 lat (albo w drugą stronę - 10 lat temu), ale staram się te wpisy traktować jak zabawę, z ciekawością co przyniesie przyszłość. Oby przyniosła jasne dni :)

      Usuń
  7. w takim razie czekam na książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, książka "się" pisze już od kilku lat i w tym tempie to pewnie jeszcze trochę potrwa, ale dziękuję :)

      Usuń
  8. Hmmm chyba się skuszę i poproszę Męża żeby mi zakupił taki na Amazonie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Powodzenia na pisarskiej drodze, a te skarby - cudne! Też uwielbiam takie rzeczy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Z moim pisaniem to jest taka love-hate relationship, czasem mnie doprowadza do szału, ale jednocześnie nie potrafię bez tego żyć :)

      Usuń
  10. Życzę Ci powodzenia w pisaniu. A kalendarz jest świetny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, przyda się, bo moja "wena" to kapryśna istota :)

      Usuń
  11. Fantastyczny pomysł, sama z chęcią bym taki kupiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam :) A dla kogoś, kto nie za bardzo lubi mieć coś narzucone (tak jak jest w tym konkretnym wydaniu), niezłym pomysłem jest założenie własnego zeszytu, w którym można po prostu zapisywać jedno zdanie podsumowujące każdy dzień :)

      Usuń
  12. mam taką samą słabość papierniczą - potrafię kupić notes tylko dlatego, że mi w oko wpadnie. mam całe pudełko niezapisanych, czekających na swoją kolej.
    a bez kalendarza i notesu w formie papierowej nie wyobrażam sobie życia -żadne aplikacje etc. mnie nie rajcują. ja muszę sobie wszystko zapisać, później skreślić, pomazać i wówczas jestem zadowolona :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od czasu do czasu próbuję okiełznać swoją papierniczą manię i przerzucam się na elektronikę, ale szybciutko wracam z podkulonym ogonem - okazuje się, że jak czegoś nie zapiszę tak klasycznie, na papierze, to mój mózg tego nie rejestruje, tak więc doskonale wiem, o czym piszesz :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz - jest mi bardzo miło, że do mnie zajrzałeś :)

Ale uprzedzam, że uwagi typu "super, obserwujemy?" lub "zapraszam do siebie", w moim przypadku odnoszą odwrotny skutek.

Ogólnie zaglądam do wszystkich, którzy pozostawiają po sobie jakiś ślad, a jak mi się spodoba, to nie trzeba mnie zachęcać do obserwowania :)

Follow on Bloglovin
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...