W życiu, no W ŻYCIU nie wytrzymam na żadnej diecie, która nie będzie mi pozwalała od czasu do czasu na zjedzenie mojego ukochanego makaronu (penne, ale na szczęście pełnoziarnistego), z pieczarkami w sosie śmietanowym (no, dobra, jogurtowym), z serem feta, łososiem i koperkiem...
Niebo w gębie to mało powiedziane, chociaż gotowanie czegokolwiek przy takiej pogodzie jest dla mnie i tak męką.
Ale na pocieszenie mam pyszny obiad, a jego drugą część na jutro do pracy, a co! Skoro już zostałam biurowym świątecznym zakładnikiem, jak to ładnie określił niedawno mój prezes, to przynajmniej będę zakładnikiem najedzonym :)
Teraz wracam do słodkiego nieróbstwa - miłego popołudnia!
Teraz wracam do słodkiego nieróbstwa - miłego popołudnia!
Mysle ze makaron raz na jakis czas nie zaszkodzi:)
OdpowiedzUsuńOch, wręcz przeciwnie - mi osobiście dobry makaron często pomaga :) Może nie na obwód bioder, ale na poprawę nastroju na pewno!
Usuń