Miało być wprawdzie o kremach BB, ale ponieważ w najbliższym czasie one się raczej nigdzie nie wybierają, mogą jeszcze chwilę zaczekać.
A w międzyczasie pochwalę się całkiem niespodziewanym zakupem, bo jestem z niego bardzo zadowolona! Właściwie to zakup sam w sobie był dosyć spodziewany, ale jego miejsce już nie. Moje ostatnie niefortunne przygody z cielistymi balerinami trochę mi popsuły humor - naprawdę nie sądziłam, że tak ciężko będzie znaleźć buty, które wydają się najbardziej podstawowymi z podstawowych - warunek był właściwie jeden - miały być skórzane, bo przyznam się, że butów z różnych innych materiałów mam już wystarczająco dużo, a nie chcę męczyć stóp w ciepłe dni czymś sztucznym.
No i cóż - obleciałam chyba wszystkie możliwe sklepy w Warszawie ze skutkiem takim, że uwierające mnie uparcie baleriny kupione w Aldo wymieniłam na mokasyny (bardzo wygodne notabene), a z tymi wypatrzonymi w Mango, pożegnałam się jeszcze przed dojściem do kasy (nie trzymają rozmiaru).
Zaczęłam się więc już powoli godzić z myślą, że tej wiosny nie będzie mi pisane śmigać po ulicach w wygodnych "nudziakach" i będę musiała przeprosić się z tymi, które już mieszkają w mojej szafie, ale oto niespodzianka...Otóż dzisiaj w drodze do domu zawitałam na szybko do Tesco, po żwirek dla Koki. I co się okazało? Że na wieszaku F&F wiszą sobie radośnie cieliste, prawie identyczne jak te w Mango (albo nawet ładniejsze) balerinki z mięciutkiej skóry! Za 119 zł....Ha!
Tak więc jeśli ktoś, tak jak ja, nadaremnie miota się po różnych firmowych sklepach w poszukiwaniu klasycznych balerin, zapraszam go do Tesco - z tego, co zauważyłam, są jeszcze czarne i jakieś kolorowe (chyba zielone i pomarańczowe). Oprócz tego, widziałam też trochę inny model za 49 zł, ale już z materiału skóropodobnego.
Jak to nigdy nie wiadomo, gdzie człowieka poniesie i jak się zakończy taka nieplanowana wyprawa :)
Oczywiście zdjęcia, jak to zdjęcia, przekłamują trochę kolor - najbliższy prawdy jest chyba ten ostatni - buty wpadają raczej w odcień lekkiego beżu niż różu.
tu zdjęcie z lampą - wyszły bardziej różowe niż w rzeczywistości.
bardzo ładne balerinki! takie niespodziewane zakupy są najlepsze, ja właśnie wtedy znajduję najwięcej rzeczy..
OdpowiedzUsuńDziękuję! Do tego są naprawdę wygodne, chociaż przez to, że są zrobione z mięciutkiej skóry mam pewne wątpliwości co do ich trwałości, ale przynajmniej moje stopy będą mi wdzięczne przez co najmniej jeden sezon :) a spontaniczne zakupy też zawsze wychodzą mi najlepiej :)
OdpowiedzUsuńśliczne baeltki, sama poszukuję podobnych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
eva-style.blogspot.com
Poza F&F polecam Mango (ostatnio mieli b. podobne do tych moich, w tej samej cenie, też skórzane, tylko koniecznie trzeba je sprawdzać na własnych nogach, bo mi 40 spadała ze stopy, chociaż zazwyczaj nie mam z tym problemu) i ewent. Aldo (tu z kolei miałam problem w drugą stronę :))
OdpowiedzUsuń