Ponieważ ostatnio dość często w różnych drogeriach pojawiają się promocje na lakiery Essie (obecnie w Hebe i chyba również w Superpharm, chociaż za tę ostatnią informację nie dam sobie uciąć ręki ani żadnej innej części ciała), a nie zawsze tak z biegu potrafimy sobie przypomnieć, co dokładnie chciałyśmy kupić, wrzucam Wam moją małą kolekcję, która być może w jakimś stopniu pomoże komuś podjąć decyzję odnośnie odcienia, który chciałybyście nabyć (lub też nie wiedziałyście, że go chcecie, aż do teraz) :)
A jeśli nie, to przynajmniej możemy sobie razem popatrzeć na urocze kolorowe buteleczki :))
Tak na marginesie napiszę na wszelki wypadek, że ogólnie mam sporo lakierów (chociaż w sumie jak na standardy blogerskie to wcale nie jest ich tak dużo), te 15 sztuk to nie jest jakaś szalona ilość, nie wklejam też tych zdjęć, żeby się pochwalić, więc jeśli kogoś jakoś mocno "boli" fakt, że kupuję lakiery za więcej niż 5 zł, to zapraszam serdecznie w jakiś inny dzień :)
Jeśli chodzi o mnie i Essie, to mimo tytułu posta, wcale nie mam na ich punkcie jakiejś wielkiej obsesji - są tygodnie, kiedy non stop maluję paznokcie czymś innym, zdradzam ją namiętnie z OPI oraz ostatnio z firmą Barry M., ale faktem jest, że nawet po takiej przerwie zawsze wracam. Najbardziej lubię lakiery o kremowej konsystencji, a w wyborze różnych odcieni koralu i różu, Essie nie ma sobie równych. Poza tym na moich (podkreślam raz jeszcze - na MOICH) paznokciach te lakiery trzymają się jak szalone - w życiu nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby coś mi odprysło, z reguły tylko wycierają się lekko na końcówkach, a zmywam je wyłącznie dlatego, że mam chęć na zmianę koloru.
Dlatego właśnie mimo różnych opinii, jakie można znaleźć w internecie na temat tej firmy, ja zaliczam się do jej wielbicielek i nie uważam, żeby była ona specjalnie przereklamowana. Chociaż oczywiście wszystko zależy od nastawienia - jeśli ktoś z zasady nie kupuje lakierów za ponad 10 zł, to nic mi do tego - pod warunkiem oczywiście, że nie będzie mnie próbował przekonać, że to są dokładnie takie same lakiery :) Bo nie są :P
No, ale do rzeczy:
Niestety mój aparat nie do końca wyłapuje niuanse zwłaszcza pomiędzy różowymi odcieniami, więc na zdjęciach poniżej może się zdarzyć, że będą one wyglądały bardzo podobnie - w rzeczywistości różnią się od siebie trochę bardziej :)
Powyżej od lewej: Mademoiselle, Sugar Daddy i Fiji - dwa pierwsze są bardzo do siebie podobne, więc na dobrą sprawę nie ma potrzeby posiadania obu (no, chyba, że ktoś bardzo lubi takie delikatne, półprzezroczyste odcienie, dające efekt czystych, naturalnych, zadbanych paznokci) - Sugar Daddy jest troszkę bardziej różowy, ale to naprawdę subtelna różnica. Fiji jest mocno rozbielony i kryjący.
Od lewej: Tart Deco, czyli dla mnie kolor dyniowy, który na paznokciu można zobaczyć TUTAJ :) i trzy różne korale: Carousel Coral (na paznokciach TUTAJ), California Coral oraz najbardziej różowawy z nich - Cute As A Button (na paznokciach pokazywałam go TUTAJ.
No i niestety przy kolorach poniżej mój aparat zbuntował się, więc od razu mówię, że te dwie fuksjo-maliny zdecydowanie lepiej pokazuje zdjęcie zbiorowe - żadna nie jest aż tak neonowa jak mogłaby to sugerować poniższa fotka :)
Od lewej mamy Watermelon (ma więcej różowo-malinowych tonów), Lovie Dovie i Rose Bowl (ten ostatni próbowałam pokazać na paznokciach ze średnim skutkiem TUTAJ ) - powiem szczerze, że gdybym miała wybrać pomiędzy Watermelonem i Rose Bowl, to miałabym problem, bo oba kolory uwielbiam (prezentują się zwłaszcza pięknie na stopach latem), ale w sumie jeśli mamy dostęp tylko do jednego, to też nie ma tragedii :)
Tu dwie miętki, od lewej: Mint Candy Apple, którego pewnie nikomu nie trzeba przedstawiać oraz Absolutely Shore (który z kolei w mojej osobistej klasyfikacji znajduje się jednak oczko wyżej od kolegi).
I na koniec dwa ciemniejsze odcienie plus jeden trochę nietypowy jak dla mnie kolor.
Od lewej: Angora Cardi (pokazywałam go na paznokciach TUTAJ), pastelowy Bangle Jangle i Bahama Mama (zdjęcia na paznokciach TUTAJ).
I to tyle. Jeśli macie jakieś pytania, albo bardzo, ale to BARDZO chciałybyście zobaczyć któryś z pokazywanych kolorów na moich paznokciach (bo niezłe zazwyczaj swatche w internecie są niewystarczające), to dajcie znać - zobaczę, co da się zrobić :)
Moja ulubiona piątka to:
1. Sugar Daddy
2. Cute As a Button
3. Rose Bowl / Watermelon
4. Carousel Coral
5. Absolutely Shore
Oczywiście tak naprawdę lubię je wszystkie (w przeciwnym wypadku nie byłoby ich u mnie) i moje preferencje też zmieniają się w zależności od: pory roku, pogody za oknem, mojego humoru oraz tego, co mam aktualnie na sobie :))
A Wy macie jakieś ukochane Essie, którym warto się przyjrzeć? A może te charakterystyczne prostokątne buteleczki w ogóle Was nie kręcą?
Ile pyszności, kilka kolorów wpadło mi w oko. Moje Essiaki niedługo przestaną mi się mieścić w pokoju ;)
OdpowiedzUsuńMnie ciągle kuszą nowe, ale w końcu jak przychodzi co do czego, to jakoś kupuję w miarę rozsądnie (tzn tak sobie to tłumaczę :PP).
UsuńCiekawe, które Ci wpadły w oko :)
No faktycznie sporo ich masz.;)
OdpowiedzUsuńTak się tylko wydaje - jestem przekonana, że sporo blogerek ma znacznie więcej :) Wszystko jest względne, u mnie chyba jednak więcej jest OPI.
UsuńWow ile czerwieni:-) no kolekcja cudna i faktycznie Essie kusi nas promocjami:-) warte sa tych 30 dyszek:-) napewno tez jeszcze kupie kilka:-)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że są warte. Pewnie 50 zł bym za nie nie dała, ale jeśli się często zmienia kolor lakieru (jak ja), a nie kolekcjonuje wyłącznie dla kolekcjonowania, to moim zdaniem to dobra inwestycja :)
UsuńMruuu, podoba mi się Twoje zestawienie. Bardzo!
OdpowiedzUsuńMam jednego ulubieńca z Essie - Island Hopping ♥ Na dodatek niebawem muszę kupić nowe opakowanie :)
Po przemyśleniu oraz sprawdzeniu posiadanych kolorów, chcę kupić Bikini So Teeny :)
Cieszę się, to jest starannie dobierana kolekcja, te których nie używałam, poszły w świat :)
UsuńJa na Island Hopping się czaję od dłuższego czasu i zawsze coś się przed niego wpycha :) Ostatnio nawet mu się znowu przyglądałam, ale stwierdziłam, że to taki bardziej jesienny kolor, więc może jeszcze chwilę zaczekać. Ale w końcu będzie mój :)
A Bikini to jeden z tych odcieni, które strasznie mi się podobają na zdjęciach i u kogoś, ale sama ich nie noszę, więc mam spokój :)
Mmmmmm....wszystkie piękne♥
OdpowiedzUsuńTobie pewnie najbardziej się podobają korale :))
Usuńlubię Essie. dużo bardziej niż OPI czy China Glaze. lubię ten szeroki pędzelek i ładne kolory :)
OdpowiedzUsuńna mojej wish-liście są Island Hopping i Cute As A Button :)
Z tej trójki, to u mnie chyba OPI i Essie są na tym samym miejscu - czasem jedna firma się wysuwa na prowadzenie, czasem druga :) China Glaze zdecydowanie mniej, niektóre kolory mi się podobają, ale na ogół bez szału.
Usuńcalifornia coral musze mic po prostu! ale u nas nie ma nie wiem dlaczego! Ile kosztuje Essie w Polsce tak a propos? pozdr
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Californię sprowadzałam ze Stanów, bo też nie mogłam go dostać w PL. Niektóre odcienie są ciężkie do zdobycia, a jak ja się na któryś napalę, to niestety nie ma bata - muszę go mieć i koniec :)
UsuńW Polsce normalnie kosztują jakieś 34 zł, ale często są promocje (tak jak teraz - w Hebe za 33 zł są dwa, więc naprawdę się opłaca).
mam trochę lakierów Essie, ale widzę, że pokrywa nam się tylko jeden kolor ;) miętusek oczywiście :]
OdpowiedzUsuńA jakie kolory u Ciebie królują, bo bardzo jestem ciekawa? :)
UsuńŚliczne masz te Essiaki :-)
OdpowiedzUsuńSzkoda ze w Austrii nigdy nie ma na nie promocji, zawsze trzeba za nie zaplacic prawie 10 euro...
Dziękuję :) No, niestety 10 euro to niemało, zresztą z tego co wiem, to one wszędzie są dość drogie, choć to oczywiście marne pocieszenie...
UsuńUwielbiam Essie! Mam całe pudło tych lakierów i żadne inne nie mogą się im równać na moich paznokciach. Nic nie zapowiadało takiej miłości, ale okazało się, że jesteśmy dla siebie stworzeni :P
OdpowiedzUsuńWidzę same śliczne kolory, większość z nich mam i ja :) Żałuję, że California Coral i Carousel Coral nie są u nas dostępne, bo pewnie bym się skusiła, a tak to nie chce mi się ich specjalnie sprowadzać ;)
Wiem doskonale, że jesteś fanką Essie :)) Chętnie bym podejrzała Twoją kolekcję, chociaż pewnie źle by się to skończyło dla mojego portfela...
UsuńOba te Corale niestety właśnie są ciężkie do dostania, tak samo jak Rose Bowl zresztą. Nie wiem czemu niektóre kolory do nas nie docierają...
Och, widzę, że to cecha powszechnie przypisywana mi w blogosferze :D
UsuńPost z kolekcją już się pojawił :P
Jak widać po poście, przypisywana niebezpodstawnie :DD
UsuńKolekcja bardzo imponująca - same śliczności:)) Ja poluję na Watermelon, ale byłam już w czterech drogeriach i lakierku brak. Marzę również o California Coral, ale z nim to cięższa sprawa. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzasem te najbardziej popularne odcienie (a Watermelon z pewnością do nich należy) są naprawdę ciężkie do znalezienia - życzę powodzenia w poszukiwaniach! Californię sprawdź na allegro, kiedyś ją tam widziałam :)
Usuńpiękną masz kolekcję :)
OdpowiedzUsuńMam dziwne przeczucie, że Twoja jest jakieś 4 razy większa :DD
UsuńJa dopiero niedawno skusiłam się na Mademoiselle i od tamtej pory się z nim nie rozstaję, a w drodze do mnie są już Bahama Mama, Demure Vix i Angora Cardi:)A tak nie lakierowo - to jak się spisuje Beauty Elixir Caudalie? Wczoraj dotarła do mnie woda winogronowa, zastanawiałam się też nad nim i jakoś nie mogłam się do końca zdecydować, a pamiętam,że o nim wspominałaś:)
OdpowiedzUsuńCo do Beauty Elixir, to powiem tak - polubiłam, nie pokochałam :) Nie jest to kosmetyk, bez którego nie mogę żyć, chociaż przyznaję, że jego używanie sprawia mi przyjemność. Pewnie jak się skończy, to skuszę się na kolejne opakowanie, ale gdyby mi go kiedyś zabrakło, to nie sądzę, żebym jakoś mocno rozpaczała :)
UsuńNo pięknie, koral wpadł mi w oko ;) Nie dobrze :P Wiadomo jak to się skończy ;D
OdpowiedzUsuńHehe, domyślam się, moja lista po odwiedzinach u Karotki też się niepokojąco wydłużyła :)
Usuńja również bardzo lubię te lakiery i planuję zrobić o nich notkę :)
OdpowiedzUsuńBędę sprawdzać :)
Usuńśliczności, piękna kolekcja, wszystkie jakoś się ze sobą komponują, jak spojrzeć na to pierwsze zdjęcie
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Też mi się wydaje, że jakoś spójnie ze sobą razem wyglądają, u mnie raczej nie ma "dziwnych" czy nietypowych kolorów :)
UsuńLubię Essie z trzech powodów:
OdpowiedzUsuń1. gęstej i kremowej konsystencji
2. pędzelka (wersja europejska)
3. kolorów
Nie jestem w stanie wybrać ulubieńca, bo za często się zmienia. W marcu była to Leading Lady, w marcu Bond with Whomever ,a w tym miesiącu In the Cab-ana
O widzisz, a ja z tym pędzelkiem to jestem nietypowa, bo na ogół wolę wersję amerykańską, z tym cienkim. Wyjątkiem jest Fiji, w którym szeroki pędzelek jest błogosławieństwem (inaczej pewnie szybko bym się pożegnała z tym kolorem).
UsuńUlubieńcy też się zmieniają - teraz np na liście i to wysoko na pewno znalazłby się właśnie Fiji :)
ja niestety nie polubiłam lakierów essie mam 4 miniaturki
OdpowiedzUsuńale kolory mają bardzo ładne i duży wybór to im trzeba przyznać
Wiele chyba zależy też od paznokci, ale też od sposobu malowania. U mnie Essie na ogół jest nie do pobicia - ostatnio wytrzymuje spokojnie cały tydzień, bez najmniejszych odprysków (widać tylko odrost i ewentualnie wytarcia na końcówkach)...
Usuńpokaźną masz kolekcję, moja droga :D
OdpowiedzUsuńHehe - idź do Karotki albo Urbana, to zobaczysz pokaźną kolekcję :DD
UsuńMam tylko jednego Essiaka, ale ciągle przymierzam się do zakupu kolejnej buteleczki - może Bangle Jangle? :)
OdpowiedzUsuń