środa, 10 października 2012

Ile jest warta moja twarz?

Od jakiegoś czasu po sieci krąży TAG pt. "Ile warta jest Twoja twarz" i przeglądając wpisy innych dziewczyn, postanowiłam z ciekawości zrobić takie zestawienie. 

Zwłaszcza, że to tag stworzony jakby dla mnie, bo jak się okazuje, jestem totalną nudziarą i właściwie codziennie od nie pamiętam już kiedy używam dokładnie tego samego zestawu :) Tak więc nie miałam najmniejszego problemu, żeby wybrać kosmetyki według jakiegoś klucza, bo u mnie klucz jest jeden - mam naprawdę mało kolorówki, na dobrą sprawę zmieniam czasem tylko szminkę (i tu też nie mam wielkiego wyboru, bo jak mogłyście zobaczyć w wątku o stojaku na szminki, mam ich jakieś sześć :)) oraz tusz do rzęs, reszta jest zawsze taka sama :)

Tak więc przed nami chwila prawdy. Od razu mówię, że część cen sprawdziłam na wizażu, ponieważ jako osóbka z pamięcią złotej rybki, nawet nie będę się siliła na próby przypominania sobie ile za co zapłaciłam (oprócz kosmetyków, o których pisałam na blogu oczywiście, tu na szczęście w większości przypadków byłam dosyć szczegółowa i podawałam ceny :)). 


1. Podkład mineralny Everyday Minerals Jojoba Base, 64 zł
2. Bronzer Clinique True Bronze Pressed Powder Bronzer, 125 zł
3. Róż MAC Well Dressed, 90 zł
4. MAC Paint Pot, 80 zł
5. Pojedynczy cień do oczu MAC, stosowany jako rozświetlacz (odcień Shroom), 50 zł
6. Paletka czterech cieni MAC (najciemniejszym maluję kreskę, reszta idzie na powiekę :), 230 zł (chyba)
7. Puder bambusowy z Biochemii Urody, 18,80 zł
8. Paletka do brwi Catrice, 16 zł
9. Tusz do rzęs Lancome Hypnose Star, cena standardowa 139, ja zapłaciłam ok. 111 zł
10. Szminka MAC, 79 zł

Wszystkie te kosmetyki są sprawdzone przeze mnie w różnych warunkach i właściwie chyba tym sposobem mogę sobie odpuścić robienie posta pt. "Moje KWC cz.2, Kolorówka", ponieważ tak naprawdę znalazłyby się w nim wszystkie powyższe produkty. 

Na zdjęciu zabrakło korektora MAC Pro Longwear Concealer, który przeżył wypadek i to, co udało mi się z niego ocalić, jest w opakowaniu zastępczym - nie używam go jednak codziennie, więc 70 zł dopisuję dodatkowo.

Razem: 863,80 zł (z korektorem 933,80 zł). 

Wyszło sporo, chociaż powiem szczerze - jeśli tak jak ja, używa się właściwie stale tego samego zestawu, to choć jest to duża kwota, rozbita na dłuuugie miesiące, robi zdecydowanie mniejsze wrażenie. 

Kupowanie trochę droższych marek nie wynika z mojego snobizmu, jest raczej spowodowane tym, że wolę wydać więcej na coś, z czego będę zadowolona i z czego będę korzystała często i nie narzekać potem, że mam 150 tanich cieni, które leżą i się kurzą, albo 15 źle dobranych podkładów. 

Jak się okazuje, większość regularnie używanych przeze mnie kosmetyków to MAC, chociaż tak naprawdę nie mam ich wiele. 

W jakiejś bliższej lub dalszej przyszłości planuję jedynie zakup rozświetlacza (nomen omen) MAC :) i może paletkę Naked lub Naked 2 Urban Decay, dokupienie tego samego podkładu EM, który widać powyżej i to właściwie wszystko. Tak więc jak widać, nie należę raczej do osób, które szaleją z kolorówką :)

Robiłyście / macie zamiar zrobić ten TAG czy zupełnie nie kręcą Was takie zestawienia? Przyznam się, że byłam ciekawa, co mi wyjdzie, ponieważ jestem humanistką i cyferki to kompletnie nie moja bajka (więc nie jestem w stanie w ogóle ocenić czegoś "na oko"), ale choć na początku zbiorcza kwota mnie lekko zmroziła, to potem jednak doszłam do tego, o czym napisałam powyżej - w ostatecznym rozrachunku (zwłaszcza patrząc na wydajność większości z tych kosmetyków), nie wychodzi to aż tak dużo...

32 komentarze:

  1. Zacne kosmetyczne grono :) Zawsze lepiej wydać na coś konkretnego niż mieć 50 byle jakich, też tak uważam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie :) I tak wyszło mniej, niż gdybym umieściła na liście podkład Chanel, którego używałam wcześniej, tak więc EM trochę mnie ściągnął w dół :DDDD

      Usuń
  2. Wolę nie wiedzieć ile kosztuje moja twarz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ciekawiło :) I uważam, że nie jest tak źle, mam nadzieję, że przynajmniej czuje się (twarz w sensie) dopieszczona :)

      Usuń
  3. zastanawiam się, czy robić ten tag, bo nie mam stałego zestawu kosmetyków. mam dużo kolorówki, ale z niższej i średniej półki - lubię mieć wybór, lubię eksperymentować z kolorami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli często zmieniasz kosmetyki, to na pewno będzie Ci trudniej obrać jakiś klucz, wg którego zrobiłabyś taki tag, ja jak widać powyżej, jestem naprawdę mało skomplikowana i z kolorówki mam pięć rzeczy na krzyż :)

      Usuń
    2. A co do półek cenowych, to uważam, że jest dużo dobrych i tanich kosmetyków i wcale nie sądzę, żeby cena była wyznacznikiem jakości. Ja po prostu mam naprawdę problematyczną cerę i już wiele lat temu się przekonałam, że nie za bardzo mogę (i chcę) na sobie eksperymentować, stąd zestaw może nie najtańszy na świecie, ale po prostu sprawdzony :) Howgh :)

      Usuń
    3. i o to chodzi :)

      nie cierpię zaglądania innym do portfeli i nie praktykuję, jak niektórzy, tego obrzydliwego zwyczaju...

      Usuń
    4. Dokładnie, Mądra Kobieto :)

      Usuń
  4. Fajny ten TAG, chyba i ja się skuszę i coś zmajstruję. Od dłuższego czasu mam ochotę na Paint Pota z MAC-a, chciałam używać go jako bazy. Drugi produkt który męczy moja głowę to podkład mineralny EM, mam już z tej firmy róże i są świetne. Mam tylko dylemat co do koloru. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mojego paint pota właśnie używam jako bazy pod cienie - dzięki niemu trzymają się cały dzień w nienaruszonym stanie! Dumam jeszcze nad jednym, już bardziej kolorowym, ale to może kiedyś :)
      A podkładem EM jestem zachwycona, chyba w duecie z żadnym innym moja twarz nie prezentowała się tak dobrze :) Tylko niestety najpierw trzeba testować, testować, żeby dobrze dobrać kolor, bo na oko się nie da.

      Usuń
  5. Kwota na pierwszy rzut oka mrożąca krew w żyłach, ale tak naprawdę jest tak jak mówisz. Jeśli jest to Twój żelazny zestaw plus kosmetyki posłużą na pewno długie, długie miesiące, to wtedy już nie jest tragicznie, zwłaszcza gdy wolisz kupić raz, a dobrze. Ja też sobie staram wyrobić ten nawyk, a ten tag pojawi się u mnie na pewno jeszcze w tym tygodniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie obejrzę, bo zawsze mnie ciekawi czego inne dziewczyny używają na codzień :)
      I to prawda, to jest mój absolutnie żelazny, sprawdzony zestaw i nie żałuję ani złotówki wydanej na niego :)

      Usuń
    2. Ja to w pełni rozumiem i uważam, że warto. Choć sama nie raz się musiałam zmierzyć z koleżankami będącymi w szoku, że potrafiłam wydać po 130zł na puder i róż. Ale czasem paradoksalnie duża cena jest oznaką oszczędności i warto wydać raz, ale na dłużej i na pewniaka :) Np. puder mam już 2,5 roku, a jeszcze jest ok 1/5 opakowania. Różu zaś chyba do końca życia nie zużyje :D

      Usuń
    3. Ja jestem zdania, że to ile ktoś wydaje na cokolwiek, to jest wyłącznie jego prywatna sprawa i nikomu nic do tego - jeśli będę miała taki kaprys, to kupię sobie podkład za 500 zł (na pewno taki istnieje :)), a jak ktoś mnie spróbuje za to skrytykować, to jeszcze wymaluję sobie nim kolorowe wzorki na ścianie w łazience i tyle :P
      Dlatego nie traktuję tego TAGu (TAGa?) jako powodu do chwalenia się jakie mam zajebiste kosmetyki, tylko raczej podchodzę do niego jako do ciekawostki :)

      Usuń
    4. Jasne, myślę że środowisko blogowe czy ogólnie osób interesujących się kosmetykami i dbających o urodę to rozumiem, a osoby niezbyt ogarnięte czy zainteresowane tematem będą komentować ;)

      Usuń
    5. Ech, zawsze znajdą się tacy, którzy będą komentować dla samego komentowania - wiadomo, że jednym może się nie podobać to, że mam kręcone włosy, innym z kolei moje fuksjowe ściany w łazience :) Gdybym się miała tym przejmować, nigdy nie założyłabym bloga.
      Na szczęście jeszcze nie spotkałam tutaj nikogo, kto by w jakiś niemiły sposób odniósł się do tego, co piszę czy pokazuję - prawdopodobnie nie mam wystarczającej siły przebicia, żeby zdobyć własnych hejterów :D

      Usuń
  6. aż się boję zrobić swoje podsumowanie, ale chyba podliczę zarówno pielęgnację , jak i kolorówkę :P
    Szokująco wydaje się na pierwszy rzut oka, ale z drugiej strony często wydatki jak piszesz rozkładają się w czasie, kosmetyki z wyższej półki zauważyłam, że są bardziej wydajne, a z resztą, na co wydawać najwięcej- właśnie na twarz moim zdaniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, co innego wydawać dla samego wydawania, albo dlatego, że z jakiegoś powodu uważamy tańsze kosmetyki za gorsze jak leci - wówczas uważam, że to trochę przesada. Ale jeśli tak jak u mnie, drogą eliminacji dochodzimy do tego, że np większość kosmetyków danej firmy (tej niby wyższopółkowej) faktycznie się sprawdza, w przeciwieństwie do ich drogeryjnych odpowiedników, to dla mnie nie ma już dalszej dyskusji :)

      Bardzo jestem ciekawa Twojego podsumowania - obstawiam, że znajdzie się w nim sporo Clinique'a :))

      Usuń
    2. o taaak, a właśnie zauważyłam, że maz mój ukochany clinique'owy bronzer :) kocham go :)
      jutro sobie zasiade na spokojnie i klikne zdjęcia :)

      Usuń
  7. Zgodnie z zapowiedzią pojawiam się :) aby nie było, że nie słowna jestem :P

    Przyznam, że czytam ten TAG z zainteresowaniem od kiedy pojawił się w sieci. Jest to ciekawa sprawa na tyle, że zaczęłam zastanawiać się jak to jest u mnie? I tak naprawdę nie jestem w stanie przygotować takiego zestawienia i nawet już nie chodzi o półki cenowe ale musiałabym podzielić to na kategorie. Z racji takiej a nie innej cery moje zestawy różnią się od panującej pory roku, kondycji skóry i tego, gdzie/jak/co :)

    Mam spory zasób tzw. kolorówki, ogromną słabość do róży, bronzerów, kolorowych linerów. Cienie to też niezły przegląd kolorów, lubię :) ale ostatnio jakby mniej używam z ... racji lenistwa.

    Zastanowiłam się nad kluczem wg którego miałabym zaprezentować podstawy i wyszłoby, że na pewno byłby to tusz, puder sypki, korektor, błyszczyk/balsam/szminka. Reszta kosmetyków uzależniona jest od ...pragnienia koloru.

    Przy okazji „TAG w myślach” uzmysłowił mi, że .... mam niesamowity pociąg do kolorówki wszelakiej. W pewien sposób odbijam sobie brak pielęgnacyjnego szaleństwa. Bo rzadko mogę sobie pozwolić na pachnące kosmetyki, które umilają codzienne rytuały a jeżeli już to na krótko. Z kolorówką mogę bardziej poszaleć.

    Robiąc podsumowanie na oko :D kwota nieco mnie przeraziła ;))) Jednak to jest tak, jak zauważyłaś, ostateczny rozrachunek wychodzi na plus bo nie są to rzeczy, które kupuje się codziennie. Czasami jednorazowo wydaje się konkretną kwotę ale to przekłada się na czas podczas, którego zużywamy dany produkt.

    Zazdroszczę, że trzymasz się swoich ulubieńców :) U mnie jest tak, że jak widzę róż to zawsze się zastanawiam, czy mogę mieć kolejny :D Lubię różne marki choć największą słabość mam do Guerlaina i posiadane palety cieni są moimi najbardziej ulubionymi. Wiem, że na tych kolorach mogę polegać w każdej sytuacji. Z tuszami jest tak, że namiętnie wracam do YSL FC w kolorze fioletowym :)) choć pewnie przyjdzie okazja na czerń. Jako fanka kresek kocham linery żelowe, płynne i wszelkie kredki – ulubione to BB- cudny fiolet, Essence, Zoeva, Gosh. Z pudrami jest różnie, mam sypańca z Mac’a, do którego lubię wracać ale zdetronizował go Ben Nye Buff....

    Obawiam się, że powstałby niezły elaborat :DDD

    No i rozpisałam się, miłego dnia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że jesteś taka słowna :))

      Co do tematu natomiast, to powiem tak - ja jestem wzrokowcem, więc oczywiście na widok fajnej kolorówki dostaję niemalże ślinotoku i to nieważne czy odbywa się to w sklepie, czy na blogu, czy po prostu oglądam czyjeś kosmetyki - wówczas bardzo często włącza mi się syndrom chciejstwa, czyli "muszę to sobie koniecznie kupić!!! i to najlepiej NATYCHMIAST!" :) Na szczęście dość szybko to mija, bo potem po prostu zaczynam się zastanawiać, czy faktycznie potrzebny mi kolejny róż i kiedy ja się będę nim malować i wychodzi mi, że... raczej nigdy :P

      No i jakoś tak potem wracam do tego mojego zestawiku...Zresztą powiem szczerze, że jeśli ktoś, tak jak ja, przeszedł prawdziwą alergiczną gehennę (bo inaczej się tego nie da nazwać) z kosmetykami różnych firm (i z różnych półek cenowych, bo okazało się np, że cienie Diora przepięknie mnie uczulały), to naprawdę w pewnym momencie może mu się autentycznie odechcieć eksperymentów.

      Jednym z moich małych kosmetycznych marzeń są meteoryty Guerlaina (cieni nie widziałam, więc się nie wypowiadam), no i paletki Urban Decay - myślę, że kiedyś może (w lepszych czasach) uda mi się zrealizować któreś z tych marzeń :) A jeśli nie, to sobie jeszcze do nich powzdycham po prostu :)

      Miłego :*

      Usuń
    2. Zbierałam się do odpisania i schodziło bo....im dłużej patrzyłam na datę i godzinę to od razu przypominał mi się telefon jaki otrzymałam tuż po zamieszczeniu komentarza....

      W każdym razie. W pełni rozumiem podejście. U mnie te kombinacje pojawiają się podobnie jak u Ciebie, wymuszone przez chimeryczną cerę. Na wiele eksperymentów już nie mam ochoty ale ciągle lubię szukać alternatywy :)))

      Co do cieni Diora, to na moich powiekach z różnymi bazami okazywały się najmniej trwałe ze wszystkich firm z jakimi miałam do czynienia...Nie wiem dlaczego. Podobnie było z Urban Decay.

      Mogę podzielić się magicznymi kuleczkami z Guerlain :))) Mam kilka różnych LE i wiem, że nie zużyję ich do końca życia a po Nowym Roku wracam do domu, do UK.

      Tymczasowo jestem odcięta od kolorówki, wzięłam ze sobą tak oszczędny zestaw, że teraz planuję małe zakupy aby mieć takowy u Mamy i nie wozić tego ze sobą.

      Usuń
    3. :( bardzo mi przykro...

      Co do tematu "zasadniczego", to niestety osoby z chimeryczną, jak to ładnie określiłaś, cerą muszą się borykać z pewnymi ograniczeniami - na ogół nie wychodzi nam na dobre eksperymentowanie w nieskończoność z nowymi produktami.

      O, trochę mnie zaskoczyłaś tymi cieniami UD - powiem szczerze, że marzę o ich palecie Naked lub Naked2, a teraz dałaś mi do myślenia, że są nietrwałe...

      Co do Guerlaine'a, to to moje kolejne marzenie :) Jakoś nie mogę się zebrać, żeby kupić pełnowymiarowe opakowanie, zwłaszcza, że podobają mi się różne, jakimś rozwiązaniem jest właśnie taka odsypka od kogoś (odezwę się na priva w tej sprawie).

      Myślę, że chwilowo i tak masz na głowie inne rzeczy niż wymyślny makijaż, tak więc podstawowy i sprawdzony zestaw w takiej sytuacji jest chyba najlepszym rozwiązaniem...

      Usuń
  8. wyszła niezła sumka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli moja twarz jest warta niezłą sumkę :) Dobrze brzmi :)

      Usuń
  9. Bardzo ciekawy blog!
    Moja twarz chyba też wyceni się dosyć wysoko... ;-)

    Pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili na blog o życiu i pracy modelki "od kuchni".
    http://www.wieszaknawybiegu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, na pewno zajrzę, chociaż do modelki do mi daleko właściwie w każdym parametrze - urodowo, wiekowo, wagowo etc. :PPP Chociaż w sumie mogłabym być taką modelką alternatywną, z naciskiem na BARDZO :)

      Usuń
  10. Powiem tak, na bogato :D
    i moje nieco ponad 200zł wypadło przy Twoich zbiorach blado, ale zgadzam się, że wszystko się i tak rozkłada na długi okres czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam :) Przecież to nie polega na licytowaniu się, kto więcej wydał, tylko chyba raczej na zabawie i sprawdzeniu z ciekawości :) A jeśli udało Ci się zamknąć w kwocie 200 z hakiem i jeszcze do tego jesteś zadowolona z tego, co używasz, to autentyczny szacunek - ja po prostu zbyt wiele razy się boleśnie nacięłam na drogeryjnych, tańszych kosmetykach i od tej pory trochę dmucham na zimne :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz - jest mi bardzo miło, że do mnie zajrzałeś :)

Ale uprzedzam, że uwagi typu "super, obserwujemy?" lub "zapraszam do siebie", w moim przypadku odnoszą odwrotny skutek.

Ogólnie zaglądam do wszystkich, którzy pozostawiają po sobie jakiś ślad, a jak mi się spodoba, to nie trzeba mnie zachęcać do obserwowania :)

Follow on Bloglovin
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...