Pewnie wszyscy już robili ten TAG i być może mają go już po tzw. kokardę, ale ponieważ widzimy dobrze, co się dzieje za oknem, mnie spod koca wystaje tylko nos i może z jeden palec (czymś muszę pisać na klawiaturze), piję właśnie jakiś 15 litr herbaty z miodem i cytryną, to i tak nie mam za bardzo chęci ani nastroju na nic bardziej ambitnego, a ten konkretny TAG akurat wyjątkowo przypadł mi do gustu :)
Tak więc dziękuję za otagowanie kosmetycznemu przekładańcowi :)
Sama również bardzo lubię oglądać czyjeś sposoby na radzenie sobie z jesienią (dzisiaj to właściwie nawet zimą).
No, ale do rzeczy, Joanno :) (i nie, mówienie do siebie w 3 os.lp. nie zalicza się do punktów tagu :))
A zabawa jest następująca:
Zasady:
1. Umieść na blogu wpis, a w nim banner tagu oraz link do inicjatora zabawy - Sonji.
2. Napisz, kto Cię otagował.
3. Opisz i/lub pokaż za pomocą zdjęć, w jaki sposób radzisz sobie z jesienną chandrą, co poprawia Ci nastrój jesienią.
4. Otaguj minimum 5 osób.
Znając mój wrodzony słowotok, może mi to trochę zająć, więc w razie czego proszę nie marudzić, tylko się zaopatrzyć w coś do picia i być może ciepły kocyk :)
I od razu uprzedzam - moje sposoby na jesienną chandrę są mniej więcej tak oryginalne i wymyślne jak scenariusz "Klanu", poza tym osobiście uwielbiam jesień, a chandra dopada mnie cyklicznie przez cały rok, więc siłą rzeczy sposoby na jej okiełznanie również mam takie bardziej całoroczne :)
1. Dobre jedzenie. Z reguły to właśnie jesienią i zimą włącza mi się "syndrom małej kucharki" i wówczas zdecydowanie więcej czasu spędzam w okolicach piekarnika, wypróbowując nowe przepisy, lub przypominając sobie te starsze :)
Poniżej muffiny czekoladowo-piernikowe z jabłkami - być może (zwłaszcza te na górze) nie wyglądały najpiękniej na świecie, ale możecie mi wierzyć na słowo, że były pyszne :)
Tu mamy zapiekankę z brokułami i burakami pod pierzynką serową.
A tu tzw. mood food (przy okazji bardzo polecam ten wpis KLIK na blogu Little Town Shoes), czyli zamiast słodyczy orzechy: brazylijskie (uspokajają) i nerkowce (działają antystresowo).
Zawsze działa też coś dobrego do picia (np. kawa z małymi piankami marshmellows albo herbata, od której jestem uzależniona). A jeśli coś słodkiego, to najlepiej gorzka czekolada :)
Przy okazji chwalę się moimi zakupami z elementami świątecznymi - poniżej nowy kubek z reniferem (do kompletu kupiłam jeszcze talerzyk śniadaniowy) i taca - wszystko z TkMaxx :))
2. Zawsze działa też ciepła kąpiel przy świeczkach, z dodatkiem aromatycznych olejków (mój ulubiony to lawendowy, czasem mieszam go też z olejkiem migdałowym z Rossmana) - nic nie rozgrzewa i nie relaksuje mnie lepiej po całym dniu niż 20 minut spędzonych w tym miejscu:
3. A skoro jesteśmy już przy świeczkach, to nie raz już pisałam, że mam na tym punkcie niemałego fioła...
Najbardziej lubię oczywiście woski i świeczki YC, ale zawsze szukam też nowych zapachów, najlepiej również jeśli są wykonane z naturalnych składników. Ta poniżej z Mydlarni u Franciszka.
A tu mój mini kącik zapachowy w sypialni. To tylko niewielka część mojej "kolekcji" - całość jest porozrzucana po całym mieszkaniu, sporo świec mam w łazience, dużo też w salonie, a napoczęte woski mają własny "domek" :)
Ale na mój nastrój działają nie tylko świece. W moim mieszkaniu jest sporo małych lampek, bo przyznam się, że nie za bardzo lubię mocne, ostre "górne" światło i kiedy tylko mogę, staram się je zastępować delikatniejszym oświetleniem punktowym. Te świąteczne gwiazdki są oplątane na ramie łóżka przez cały rok i dzięki nim stwarzam świąteczny, trochę magiczny nastrój kiedy tylko mam na niego ochotę :)
4. Książki. Zawsze i wszędzie. Miałam poczekać z tym tagiem dopóki nie odbiorę mojego najnowszego zamówienia z merlina, ale zaraz potem stwierdziłam, że w sumie i tak niewiele to zmieni - mam zapas do czytania spokojnie do emerytury - gdyby w najbliższych dniach śnieg zasypał mój dom, to wcześniej umarłabym z głodu, niż skończyłyby mi się lektury :)
5. Filmy. Oprócz nowości i seriali (tak, jestem nieuleczalną serialomaniaczką), są takie tytuły, do których wracam dość regularnie - "Kiedy Harry poznał Sally" to jeden z nich - uwielbiam go! Podobnie mam z "Masz wiadomość" oraz starszymi filmami Woody'ego Allena (z których sporą część widać na zdjęciu wyżej, tym z lampkami na ramie łóżka - to ta sterta pod białą lampką :))).
6. Ciepłe skarpetki, wełniane szaliki, duże swetry, mój ukochany kocyk i termofor, czyli po prostu najprzytulniejsze ogrzewacze :)
Nie wykluczam, że to dlatego lubię jesień, bo przyznam się, że miękkie, wełniane, milutkie tkaniny, którymi można się owinąć, to kwintesencja mojego stylu - uwielbiam luźne swetry, szale, rękawiczki i wszystko to, co sprawia, że czujemy się dopieszczeni i opatuleni :)
A poniżej najukochańszy "ogrzewacz", czyli Koka, bez której nie byłoby tego tagu :) To ona bowiem jest najskuteczniejszym poprawiaczem humoru i lekiem na chandrę - czasem oczywiście potrafi mi podnieść ciśnienie jak mało kto, ale wystarczy, że przyłożę głowę do tego mruczącego kłębka i zły humor mija jak ręką odjął :)
7. I wreszcie "last but not least", czyli jesienne spacery :) Nie jestem typem sportowca i generalnie straszny ze mnie leniuch, ale lubię powłóczyć się po moim mieście, choćby tylko po to, żeby potem wrócić do ciepłego mieszkanka i móc się rozgrzać za pomocą ww punktów.
Zdjęcie poniżej jest trochę przekłamane, bo robione było nie dziś, tylko zimą przy dużo większych mrozach, ale uważam, że jest bardzo adekwatne do tego, co dzieje się aktualnie za oknem :)
Nie mam pojęcia, kto był już tagowany, więc nie będę wymieniała konkretnych osób, ale gorąco zachęcam KAŻDEGO, kto ma ochotę podzielić się z innymi swoimi sposobami na jesienne smuteczki - ja bardzo chętnie poczytam / pooglądam Wasze pomysły!
A jako mały bonus coś, co mi prawie umknęło, a bez czego też nie wyobrażam sobie poprawiania humoru - MUZYKA!!!
To jest kawałek, który ostatnio leci u mnie prawie bez przerwy (a cała płyta już w drodze - nie mogę się doczekać!)
Bat For Lashes - Laura.
Ufff, pewnie i tak zapomniałam o czymś superważnym :)
O proszę, Bat For Lashes! Uwielbiam jej muzykę, widzę, że w tym względzie mamy podobny gust:) Ehh... nie ma to jak alternatywa ;)
OdpowiedzUsuńKsiążki i filmy również są moim panaceum na jesienne wieczory, a kąpiel przy świecach...hmm.. to dopiero rozkosz :)
Żałuję, że nie mam kota- uwielbiam te zwierzęta, obojętnie, czy to zwykłe dachowce, czy rasowe pieszczochy, koty mnie zachwycają swoim niezwykłym sposobem bycia i urzekającym wyglądem :)
Też uwielbiam BFL :)
UsuńA koty...jestem totalną kociarą i gdyby nie to, że Koka ma 18 lat i już za bardzo przyzwyczaiła się do bycia jedynym czworonogiem w tym domu, na pewno nie skończyłoby się na jednym zwierzaku :) Koty są po prostu najcudowniejsze na świecie :)
Uroczy jest ten tag :) Bardzo podobają mi się Twoje metody oraz zdjęcia :) Co więcej zaraziłaś mnie tą manią na świeczki, woski - dziś łaziłam po mieście szukając czegoś, co mogłoby zacząć moją kolekcję, ale prócz zwykłych podgrzewaczy i świeczek z bodajże Briese, pachnących jak ich odświeżacze do powietrza, nie znalazłam nic, a nic! Chyba pozostanie mi zamówienie z Yankee albo eBaya.
OdpowiedzUsuńMoże uda się coś wymyślić :) Mogę Ci kupić jakiś podstawowy zestaw (tylko wybierz sobie, które woski byś chciała) i wysłać pocztą :)
UsuńA Tag faktycznie jest uroczy, bardzo miło się na niego odpowiada :)
przyjemnie czytało mi się ten wpis :) słucham poleconej przez Ciebie piosenki i czuję, że już w powietrzu Boże Narodzenie :)
OdpowiedzUsuń*i czuję już (bez że )
UsuńInspiracje - dziękuję i zachęcam do zrobienia tego Taga - ciekawa jestem Twoich sposobów :)
Usuńteż zostałam otagowana przez Przekładańca, więc zaraz chyba się zabiorę za pisanie, skoro bar póki co pusty :]
OdpowiedzUsuńwiele punktów nam się pokryje :)
Pisz, pisz, z przyjemnością poczytam :) A to, że punkty się pokrywają, świadczy chyba o tym, że to są te naprawdę uniwersalne sposoby, które DZIAŁAJĄ :)
UsuńPodpisuję się pod wszystkim z wyjątkiem wanny i zwierzątka - nie mam, buuuu :(
OdpowiedzUsuńAch, zapomniałam - ostatnio odkryłam księgarnię bonito.pl i to, co zamawiałam niedawno z merlina, tam jest tańsze.
UsuńKiedyś zamawiałam z bonito, ale wbrew pozorom często wcale nie jest tam taniej niż w merlinie (dla upewnienia przed chwilą sprawdziłam konkretną książkę, którą zamówiłam - cena jest identyczna, co do grosza :)), a w merlinie nie płacę za przesyłkę, bo odbieram sobie paczki po drodze - więc dla mnie ta opcja jest jednak bardziej opłacalna.
UsuńJednak zawsze warto sprawdzać ceny, bo akurat przy czymś innym mogą być różnice...
No, ja jestem kąpielolubna, więc bez wanny ani rusz :) Ale czasem ciepły prysznic z jakimś fajnym żelem też daje radę :)
UsuńNo, a zwierzak jest praktycznie od zawsze :)
aha, akurat moje książki były tańsze, a że mam po drodze i merlina i bonito, to trochę mi było szkoda :)
Usuńprysznic jest OK, jednak miło jest mieć wybór :D
Kiedyś najczęściej kupowałam książki na allegro, bo faktycznie można było znaleźć świetne okazje, ale ostatnio coraz częściej się okazuje, że w merlinie z opcją odbioru własnego jest taniej - dla mnie to super, bo przynajmniej w ten sposób mam pewność, że nie kupuję kota w worku :)
UsuńAle mam wyrobiony odruch sprawdzania cen w różnych miejscach :) Czasem jeszcze opłaca się kupić coś w matrasie, bo mają ciekawe promocje.
Jaki fajny wpis, kotek uroczy, ja też uwielbiam ciepłe tkaniny i za nie lubię zimniejszy czas:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Kotek jest najbardziej uroczy jak sobie tak cichutko śpi, bo jak się obudzi i zaczyna się "udzielać", to już nie jest tak słodko :))
Usuńhe he znam takie typy, mam podobnego;D
UsuńUwielbiam takie wpisy. Fajne czyta się taki TAG i odkrywa jak dużo wspólnego wspólnych cech można mieć z inną osobą. Podobnie jak ty uwielbiam dobre jedzenie, świece,ciepłe skarpetki i fajne kubki ( a w nich pyszną herbatę )oraz książki i filmy. " Masz Wiadomość " - uwielbiam. Pozdrawiam Cię Serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię "podglądać" takie elementy czyjejś codzienności - zarówno na cyklicznych zestawieniach zdjęciowych, jak i właśnie przy takich tagach. Masz rację - fajnie jest odkryć z kimś, kogo "znamy" wyłącznie z blogosfery, jakieś wspólne cechy :)
UsuńA o kubkach to ja bym mogła napisać całą rozprawę - właśnie się biję z myślami, czy zamówić sobie kolejny, taki typowo świąteczny (z tym, że ja już naprawdę nie za bardzo mam je gdzie trzymać!) :)
Pozdrawiam również - a może sama zrobisz ten tag? :)
Ale zazdroszczę tej kolekcji wosków z YC! ;)
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to z wszystkimi punktami mogę się zgodzić, szczególnie ten o dobrym jedzeniu, herbatce i ciepłych, przytulnych tkaninach :)
To taka kwintesencja jesieni (i w sumie zimy też), jak dla mnie :)
UsuńA woski jakoś tak się zbierają, zużywam i zużywam i kupuję nowe, żeby była względna równowaga - ciekawe, czy kiedyś mi się znudzą, bo ostatnio zdradzam je z różnymi świeczkami :)
Piękny jest ten podgrzewacz do wosku (biały). Syndrom kuchareczki znam;) Muzyka plus książki -10pkt. Generalnie moje sposoby;) Zawsze działają
OdpowiedzUsuńZawsze :) A kominek też od Yankee, lubię prostotę :)
Usuńkawa z marshmellows ... hm .... ubóstwiam marshmellows i kawę tez ubóstwiam muszę spróbować razem.
OdpowiedzUsuńKoniecznie - to bardzo fajne połączenie, oczywiście pod warunkiem, że lubi się słodkości, bo pianki jednak są dość słodkie :)
UsuńI najlepsze do tego są właśnie te malutkie, z dużymi już nie mam takiej frajdy :)
A i jeszcze .... Niedawno odkryłam ze restauracja z ta znana scena z filmy kiedy Harry poznał Sally (ta z "poproszę to samo co ta Pani") jest cały czas na Hudson Street.
OdpowiedzUsuńMusze przesłać Ci zdjęcia. pozdrawiam
Och, jak ja bym chciała się kiedyś wybrać na taką wycieczkę śladami Harry'ego i Sally, albo jeszcze lepiej - połazić po miejscach Kathleen Kelly z "You've got Mail"! Te filmy są taaaakie nowojorskie, że aż mnie skręciło troszkę z zazdrości przed chwilą :)
UsuńPrześlij fotki, będę miała choćby namiastkę :)
Ale masz fantastyczną kolekcję wosków! Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńNo, jakoś mi się nazbierało, kupuję je od dobrych kilku lat :)
UsuńOstatnie zdjęcie- mega energetyczne! Poproszę więcej i częściej, poważnie :)
OdpowiedzUsuńDzięki :* tylko teraz nie wiem, czy to ta moja facjata taka energetyczna, czy zima w tle :PP
UsuńTwoja buźka oczywiście :) Co tam zima :P
Usuń:)) buziak :*
UsuńMi dokładnie to samo poprawia nastrój! :). I tak samo - całą epokę lodowcową przetrwałabym z moimi zapasami [nieprzeczytanych jeszcze] książek i zdecydowanie bym się nie nudziła :).
OdpowiedzUsuńJedynie ze spacerami jest gorzej, bo nie lubię chodzić sama, a na studiach nie mam z kim. Tak samo z gotowaniem - w domu nie odstępowałabym piekarnika na krok, a w akademiku go nie mam... I moje gotowanie jest trochę ubogie. Bo bez piekarnika nie czuję takiej motywacji...
Ja z kolei nie mam nic przeciwko samotnym spacerom, ale muszę sobie obrać jakiś cel, bo nie potrafię tak po prostu iść przed siebie - ja muszę iść "dokądś" :)
UsuńDobrze, że jest więcej takich chomików z zapasami książkowymi :)
szkoda, że ta jesień już można powiedzieć się skończyła... ;/
OdpowiedzUsuńsuper czapa! :)
No, patrząc na prognozy, to czeka nas teraz plucha, ale wystarczą kalosze i fajny parasol i damy radę :)
UsuńA czapa jest idealna na siarczyste, syberyjskie mrozy - co prawda jak naciągnę ją na uszy, to nic nie słyszę, ale jest super ciepła :D
super pomysły :) zaczerpnę kilka :)
OdpowiedzUsuńCzerp do woli, zwłaszcza że pomysły raczej średnio oryginalne, ale za to sprawdzone :)
UsuńCiekawy sposób na przechowywanie wosków i ładne zdjęcia. A ten biały kominek to się łatwo czyści?
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Co do wosków, to musiałam coś wymyślić, bo jako mega chomik oczywiście mam ich spory zapas - ale te już napoczęte siedzą sobie w oddzielnym pudełku, każdy oczywiście w szczelnie zamkniętej torebeczce :)
UsuńCo do kominka, to nie mam z jego czyszczeniem najmniejszych problemów.