Możecie nazwać mnie snobką, ale moja (nie taka znowu przesadna) namiętność do lakierów ogranicza się właściwie do kilku firm (i odcieni).
Przez jakąś chwilę mój wzrok przyciągały lakiery z firmy China Glaze, potem nastąpił dłuższy szał na Essie i przyznaję, że był to bardzo udany romans, ale jednak po namyśle stwierdzam, że gdybym miała wybrać jednego producenta i to jego się trzymać już do końca życia, to bez wątpienia byłoby to O.P.I.
Nie jest tak, że podobają mi się WSZYSTKIE ich kolekcje i kolory, niektórych nie wzięłabym za darmo, ale za to rekompensują mi to te odcienie, na widok których dostaję niemal palpitacji serca i zakochuję się w nich bez pamięci :)
Oczywiście, jak to u mnie, nie są to żadne szalone kolory, ale właśnie OPI ujmuje mnie także różnorodnością tych neutralnych barw, które idą dosłownie w dziesiątki - na pierwszy rzut oka mogą wydawać się do siebie bardzo zbliżone, ale po dokładniejszym przyjrzeniu się, widzimy drobne czasem niuanse, którymi się różnią. I to właśnie te niuanse sprawiają, że chcę mieć je wszystkie :))
Na ogół nie interesuje mnie, z jakiej kolekcji pochodzi dana buteleczka - w pierwszej kolejności przyglądam się kolorowi, a ewentualnie potem sprawdzam, czy inne odcienie z danej serii również przypadną mi do gustu.
W ten oto sposób odkryłam, że jedną z moich ulubionych kolekcji jest najwyraźniej ta francuska z 2008 roku, ponieważ to z niej pochodzi lakier, który pokażę Wam dzisiaj, a który jest moim zdecydowanym faworytem tej jesieni, a także inny odcień, który pokazywałam na szybko w jednym z ostatnich postów zakupowych (You Don't Know Jacques), a na swatche którego jeszcze przyjdzie czas :))
A tymczasem dziś przed Państwem Tickle My France-y. Przy okazji muszę powiedzieć, że uwielbiam, no po prostu UWIELBIAM nazwy lakierów OPI - część z nich mogłabym spokojnie kupić właśnie dla etykietki :)
Co do zdjęć poniżej, to muszę uprzedzić, że jestem ZŁA, bo jak się okazuje, mój aparat nie wychwytuje zupełnie niektórych tonów, dlatego Tickle wyszedł w tej sesji jak rozbielona kawa i czysty beż, podczas gdy w rzeczywistości ma w sobie dużo różowych podtonów - i to dzięki nim jest taki wyjątkowy!
Starałam się zrobić zdjęcia w różnym świetle, ale jednak właściwie za każdym razie wychodziło mi urocze cappuccino :D
Dlatego wielbicielki czystego beżu, które mogą poczuć się zachęcone poniższymi fotkami, namawiam do poszukania więcej swatchy w internecie, ponieważ po zakupie w ciemno możecie poczuć się lekko zawiedzione :)
Tu chyba najbardziej (jeśli w ogóle) widać, że to nie jest taki zwykły beżowy beż :)
A tu już lecimy z różnymi ujęciami - wiem, że są wśród Was maniaczki kolorów, dla których taki odcień to totalna NUDA, ale dla mnie są to najbardziej eleganckie i klasyczne odcienie, które pasują do każdego stroju, idealnie dopasowują się do ciepłych dzianin, którymi się otulamy jesienią i sprawiają, że nasze dłonie wyglądają po prostu ładnie, zadbanie i z klasą.
Chociaż co do tej klasy, to akurat moje mają jej obecnie trochę mniej, za co przepraszam te z Was, które mają lepszy wzrok, bo niestety moja skóra nie do końca doszła jeszcze do siebie po ostatnich przygodach uczuleniowych :(
Poniżej zdjęcia w cieniu, na których z kolei OPIk wpada w lekką szarość - hmmm, może taki już z niego kameleon, że w każdym oświetleniu wyłazi z niego inny odcień? :)
Sam lakier jest z kategorii kremowych, wystarczą właściwie dwie warstwy, żeby wyglądał ładnie, chociaż te z Was, które nie znoszą prześwitujących końcówek, mogą poczuć potrzebę nałożenia trzeciej warstwy...
A poniżej zdjęcia w słońcu - i już mamy klasyczną kawę z mlekiem :)
Tak oto prezentuje się mój ulubieniec, przy którym robię coś, co zdarza mi się niezwykle rzadko - a mianowicie już kilkakrotnie po zmyciu (trzyma się, notabene, na moim standardowym zestawie, czyli Orly Bonder, 2 warstwy lakieru + Essie GTG spokojnie do jakichś czterech dni, po trzech ścierają się końcówki) nałożyłam go po raz kolejny, żeby cieszyć się tym nudziakiem jeszcze przez kilka dni :)
Aha, tak w ramach ciekawostki dodam tylko, że kiedy już byłam pewna, że właściwie mam już wszystkie fajne kolory, w starszych kolekcjach OPI znalazłam jeszcze kilka egzemplarzy, na widok których zaświeciły mi się oczy - jeden już do mnie idzie, a dwa inne czekają w kolejce - i naprawdę mam nadzieję, że na tym się skończy, bo moje magiczne pudełko na lakiery więcej w sobie nie pomieści :DD
Damn you, O.P.I.!
Po prostu trzeba kupić drugie pudełko :P
OdpowiedzUsuńKobiety no, zlitujcie się - jedna mi ostatnio pisze, że "phi, co to jest 50 lakierów", teraz Ty o drugim pudełku - NIE KUŚCIE LICHA, ja muszę iść na odwyk, a nie zbierać usprawiedliwienia dla rozwijającej się choroby :DD
UsuńHehehe :)
UsuńStraszne z nas kusicielki :P
Straszne! :PPP
Usuńświetny, mam go na liście od dawna i troszkę też dla nazwy jest genialna;)
OdpowiedzUsuńI nazwa i kolor są piękne :) Ja dla nazwy już prawie kupiłam ostatnio Gouda Gouda Two Shoes - w ostatniej chwili przypomniało mi się, że przecież ja nie lubię shimmerów :D
UsuńAle jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa w tym temacie, bo po zastanowieniu stwierdziłam, że jednak ten kolor wyjątkowo mi się podoba, więc Gouda nadal jest na liście :P
a widziałaś nowe OPIki a'la Bond? ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam, na szczęście takie kolory mnie aż tak nie kręcą :)) Tzn może inaczej - kilka z nich bardzo spodobało mi się na zdjęciach, ale jak zaczęłam się zastanawiać, czy chciałabym któryś mieć, to stwierdziłam, że jednak to nie do końca moja bajka :)
UsuńNatomiast z kolekcji europejskiej oczywiście zauroczyła mnie polska Kiełbasa, zarówno nazwą jak i kolorem :)
A w ogóle to idę do Ciebie, bo ten Twój Flormar też bardzo mi się podoba!
mi dwa się tylko podobają :O zapraszam, Flormar się kłania ;)
UsuńDwa bondowe czy te Euro Central?
Usuńprzepiękny kolor :)
OdpowiedzUsuńjeszcze nie miałam okazji korzystać z lakierów OPI. na razie jestem w fazie uzależnienia od Essie ;)
Dzięki, tak myślałam, że Ci się spodoba :)
UsuńU mnie z Essie to było takie zachłyśnięcie się, teraz podchodzę do tego spokojniej - nadal są kolory (zwłaszcza parę ciemnych), które bym chciała mieć (i w tym momencie moje wspomniane wyżej pudełko na lakiery poszło sobie strzelić w łeb), ale jednak jeśli chodzi o neutrale, to wygrywa OPI...
A nieprawda, pudełko się cieszy, że będzie miało towarzystwo :D
UsuńNo dobra, po dogłębnym przejrzeniu zawartości stwierdziłam, że jeszcze kilka sztuk uda mi się w nie wcisnąć, a potem zacznę się martwić, czy kupić nowe pudełko, czy też zrobić selekcję lakierów, których za bardzo nie używam :PP
UsuńBardzo ładny odcień:) Mam podobny odcień z marki zoya, bardzo go lubię:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, na żywo jest jeszcze ładniejszy :)
UsuńZoyi/Zoi (?) jeszcze nigdy nie miałam, ale czasem gdzieś widuję ich ładne kolory i podobają mi się buteleczki. Ale wole się nie zagłębiać za bardzo w temat, bo nie daj Boże odkryję kolejną firmę, która mi będzie odpowiadała...
Bardzo ładny,naturalny i elegancki:) a nazwy faktycznie mają rewelacyjne:-)
OdpowiedzUsuń:) Faktycznie jest naturalny, przy jednej warstwie (malowałam w świetle słonecznym) musiałam się czasem przyjrzeć, gdzie jeszcze nie pociągnęłam pędzelkiem, bo na pierwszy rzut oka nie było widać :)
UsuńA nazwy mają cudne, lubię oglądać ich kolekcje właśnie choćby dla tych skojarzeń :)
Zdecydowanie jestem fanką takich odcieni, ale niekoniecznie lakierów OPI ;)
OdpowiedzUsuńO, a co Ci zrobiły (lub ewentualnie czego NIE zrobiły) OPI? :)
UsuńJa jeszcze chyba (odpukać) nie miałam złego doświadczenia z tą firmą - poza tym, że przeklinam ich za ilość odpowiadających mi odcieni...
OPI kocham, to jest marka do której wracam regularnie ale coraz mnie kupuję bo....większość zbliżonych odcieni już mam. Jednak nie zmienia to faktu, że czasami pojawia się właśnie TAKI kolor i serce zabije mi mocniej.
OdpowiedzUsuńMają udane pomysły na nazwy, jakoś zawsze przyciągają nie tylko oko:)
Jak zaczynałam swoją przygodę z lakierami to mieściły się one w małym koszyczku, teraz jest ich blisko 300 szt. Ostatnia aktualizacja szybko stała się nie aktualna :P
Szalenie podoba mi się zdjęcie, na którym buteleczka jest tak słodko otulona :)
Wydaje mi się, że ten kolor jest bliski temu, jakiego szukam. Jakiś czas temu dostałam od Simply cudnego nudziaka Catrice ale lakier jest koszmarny i marzy mi się podobny kolor ale dobrej jakości.
Spróbuj też lakierów Flormaru, szczególnie kremowych!
O mamo... 300???!!! Ja nawet nie chcę myśleć o tym, że mogłabym osiągnąć taką ilość :P
UsuńA co do koloru, to jak teraz przyglądam mu się w sztucznym świetle, to wyłażą z niego nawet brudnofioletowe nuty, więc on jest naprawdę ciężki do opisania i na pewno nie jest typowym nudziakiem. Ale tak jak napisałam, jest tak uniwersalny, że pasuje mi do wszystkiego i odkąd go kupiłam, mam go na paznokciach naprawdę często (a ja lubię zmieniać kolory!) :)
Na szczęście z dostępnością lakierów Flormar chyba nie jest tak łatwo - tzn na szczęście dla mojego portfela i zdrowia psychicznego - już mi wystarczy, że dostaję oczopląsu na widok kolejnych OPI i Essie (właśnie dopisałam do listy trzy kolejne odcienie, a właściwie to cztery, ale jeden jest bardzo ciężki do zdobycia).
Też lubię to zdjęcie z kocykiem :)
Same się jakoś tak rozrosły :D Nawet nie wiem kiedy.
UsuńJak są w nim brudnofioletowe tony to MUSI być mój bo ja lubię takie błotniste kolory choć kiedyś to było nie do pomyślenia. Nude tak ale u kogoś a nie u mnie ;)
Wydawało mi się, że jest Flormar w Warszawie. W ZT nie mają wyspy? Cenowo są bardzo przystępni, ok 7zł kosztuje lakier :)Takie ceny są u mnie.
Zła kobieta z Ciebie, Hexx :P Rozumiem, że teraz dążysz do tego, żeby moje się rozrosły z solidarności z Twoimi :D
UsuńNa szczęście nie znoszę ZT i bardzo rzadko tam bywam (o czym może świadczyć choćby to, że nie miałam zielonego pojęcia o istnieniu tam Flormaru, w przeciwieństwie do Ciebie :PP). Może kiedyś się zapędzę, z naciskiem na KIEDYŚ.
No dobra, a skoro już mnie tak zachęcasz, to powiedz jeszcze, jak z ich jakością, bo jakoś ta cena wydaje mi się podejrzanie niska, a ja nie mam dobrych doświadczeń z tanimi lakierami?
flormarowe lakiery są świetnej jakości. nawet na moich miękkich paznokciach długo się trzymają. mają piękne kolory, ciekawe wykończenia, wygodne pędzelki, och i ach :)
UsuńSimply, dzięki - zaraz sobie pogooglam :)
UsuńOdrobinę zła :P ale nie polecałabym gdyby firma była do niczego ;)
UsuńOmijaj jedynie wersje tzw. żelowe bo one są trudne i zazwyczaj potrzeba kilku warstw. To nie na moje nerwy.
Tak mi się wydaje, że chyba jak na Warszawę to w ZT powinna być wyspa? Kojarzę, że kilka osób pisało gdzie można kupić lakiery Flormaru i chyba była mowa o stolicy.
Osobiście mnie do ZT jeszcze nie zaprowadziła żadna potrzeba ;)także nie jesteś sama :D
Jakość jest naprawdę godna uwagi. W niczym nie odstępują takim firmom jak OPI, Essie, Color Club itd. ja z reguły i tak zawsze używam bazy NT II i topu SV - bardzo dobrze z nimi współpracują :)
Chwilowo muszę ewentualnie zdobyć to, co już mam na swojej liście, a potem się zastanowię nad potencjalnymi nowymi mieszkańcami pudełka :)
UsuńHexx, masz może wśród tych 300 OPI z kolekcji Russian? Bo szukam dwóch odcieni, póki co bezskutecznie i chciałabym zrobić wywiad, czy warto :)
Poza tym jesteś "zła" w słodki sposób :P I też myślę, że na minę byś mnie raczej nie wpuściła :)
UsuńMam dwa :D Russian Navy i Siberian Nights, miłość do niebieskości przemawia za te dwa typy :D
UsuńMoja Mama z kolei uwielbiala Kreme de la Kremlin.
A Ty na jakie kolory chcesz się zdecydować?
"Choruję" na Vodka and Caviar ale jakoś ciągle nam nie po drodze...
Ciekawa jestem Twojej listy, zdradzisz typy?
Bubla na pewno bym nie polecała choć wiadomo, że każda z Nas ma swoje preferencje ale jeżeli sam lakier jest w sobie problematyczny to nawet magia marki mu nie pomoże i zostanie obsmarowany.
Ja choruję na Borisa & Natashę (kolejna genialna nazwa, btw) i właśnie Kreme de la Kremlin :)
UsuńSiberian Nights też mi się b.podoba na zdjęciach, ale dla mnie osobiście jest chyba za ciemny. Vodka & Caviar też piękny, ale z kolei moją wymarzoną czerwienią z OPI jest Big Apple Red i przy jakiejś tam okazji go pewnie kupię. A aż tyle czerwieni nie potrzebuję :)
Niestety ta kolekcja (a przynajmniej te dwa kolory, które bym chciała) są dość ciężkie do zdobycia, ale się nie poddaję - może kiedyś uda mi się na nie trafić :)
http://www.victoriasbeauty.com/product-pol-8-OPI-Boris-Natasha-RUSSIAN-COLLECTION-2007-NLR51.html choć sklep ma różne opinie :/ Widziałam jeszcze na Amazonie.
UsuńBig Apple Red także nie daje mi spokoju ale ja mam świra na punkcie czerwieni...
O masz, a sprawdzałam u nich jakiś czas temu i nie było! Dzięki :*
UsuńZamawiałam już u nich i było ok, więc teraz pewnie też się skuszę, chociaż może chociaż chwilę odczekam z przyzwoitości, bo dzisiaj przyszły kolejne dwa Opiki i może chociaż chwilę się nimi nacieszę :)
Big Apple wydaje się być taką klasyczną seksowną czerwienią, jakiej szukam od dłuższego czasu - co prawda Gosh, który kupiłam niedawno, jest właśnie taką czerwienią, ale w sumie dobrze jest mieć wybór, prawda? :)
Tajemnica się wyjaśniła - B&N pokazuje się, że niby jest na stanie, ale jak się go próbuje dodać do koszyka, to niestety wyskakuje, że jest niedostępny - i chyba poprzednio też tak było właśnie :(
UsuńIdę sprawdzić w Amazonie...
Muszę lepiej poszperać :)
UsuńPodzielam zdanie co do Big Apple ale zastanawiam się, czy powinnam... Będę niebawem pokazywać swoje zasoby czerwieni. Co prawda nie jest to aktualne bo stan na dzień dzisiejszy się zmienił :D (tzn. powiększył i kilka zostało pominiętych podczas zdjęć. nie wiem jak to się mogło stać! :)) ale... :)
Ja mam już kilka czerwonych lakierów, ale większość z nich to takie ciemne, dość eleganckie odcienie, a teraz właśnie "chodzi" za mną taka seksowna, strażacka, bezczelna czerwień i Big Apple wydaje się spełniać te warunki :)
UsuńCzekam niecierpliwie na Twoją kolekcję, chociaż jednocześnie też z obawą, bo a nuż odnajdę tam jeszcze coś, co mi wpadnie w oko? :)
Bardzo fajny kolor, nigdy nie miałam lakierów z OPI, ale kuszą mnie :)
OdpowiedzUsuńTak, kusić to one potrafią :)
Usuńładny. lubię nudziaki :)
OdpowiedzUsuńLubie beżowe odcienie, ale chłodne - tych ciepłych nie znoszę. Wydaje mi się, że przez takie żółte pod tony paznokcie jakoś tak wyglądają jak chore, wiem głupie skojarzenie, wybacz. Nie to, że przeszkadza mi u innych, ale u siebie nie znoszę. Mam jeden lakier w zbliżonym kolorze i za nic nie mogę się do niego przekonać :(
OdpowiedzUsuńSpokojnie, wiem o co Ci chodzi :) A ten akurat na zdjęciach wyszedł jakoś cieplej niż w rzeczywistości, bo na paznokciach nie jest ani żółtawy, ani taki ciepło-beżowy - raczej wpada w zabarwione takim burym różo-fioletem delikatne błotko :)
UsuńO to jak taki z róż-fioletem to bardziej moja bajka :) Wolę takie nawet sine, niż żółtawe :)
UsuńTe burawe OPI są trochę dziwne, bo powiem szczerze, że niemal na każdym swatchu, który oglądałam, Tickle wygląda ZUPEŁNIE inaczej - to chyba też zależy od paznokci, ale naprawdę już dawno nie spotkałam lakieru, który by się tak zmieniał - teraz jak na niego patrzę, to właśnie jest lekko sinawy :)
UsuńDziękuję, ja też lubię :)
OdpowiedzUsuńŚwietny kolor - lubię wszystkie nudziaki i odcienie kawy z mlekiem :)
OdpowiedzUsuńTen wredziak tylko na zdjęciach wygląda jak kawa z mlekiem (a raczej mleko z niewielką ilością kawy :))
UsuńNa paznokciach to prawdziwy kameleon - od brudnego różu, przez chłodny beż, błotko, siny fiolet aż po lekko różowawą szarość :)
Oj wspaniały kolor :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, a na żywo jeszcze ładniejszy :)
Usuńdzięki, też uważam, że jest piękny :) a dziś przyszły dwa kolejne z tej samej rodzinki :)
OdpowiedzUsuńJa uprawiam lakierowy minimalizm, cenię zwłaszcza Essie i OPI, ale jeden z mich ulubieńców jest z Inglota :) Będzie mi miło, jeśli zechcesz odpowiedzieć na tag: http://majtkirambo.blogspot.com/2012/11/majtkirambo-odpowiada-na-pytania.html
OdpowiedzUsuńTak, kiedyś też uprawiałam lakierowy minimalizm, a potem odkryłam blogi kosmetyczne :D
UsuńDzięki za otagowanie :)