czwartek, 1 stycznia 2015

Patrząc wstecz, czyli mój 2014 rok wg IG

Mili moi, przede wszystkim mam nadzieję, że przywitaliście 2015 w dobrych nastrojach! 

Jeszcze przez chwilę na blogu będzie gościć rok ubiegły, bo w kolejce czeka podsumowanie książkowe i być może filmowe, ale obiecuję, że następne wpisy będą już zupełnie nowiutkie :)

Przy okazji zorientowałam się, że naprawdę dawno nie robiłam Instagramowych miksów (postaram się poprawić pod tym względem w nowym roku!). Tymczasem jednak przygotujcie się na dawkę uderzeniową, bo pokażę Wam (w skrócie oczywiście) jak wyglądał miniony rok według mojego konta na tym portalu.  

Gotowi? To zaczynamy (szykujcie się na sporo zdjęć, w tym zaskakująco wiele selfies - chyba nadrabiam jakiś mój całoroczny niedosyt :)

STYCZEŃ: powoli i nieśmiało zaczęłam wracać do jogi (porzuconej w dość dramatycznych okolicznościach wiele lat temu). Ciało powiedziało gromkie: TAK! (choć nie było i nadal wcale nie jest łatwo). Najpierw moja stara (ale ciągle sprawna, choć trochę cienka) mata przywędrowała z piwnicy, potem sprawdziłam w jakiej jestem formie (byłam w średniej, eufemistycznie mówiąc). Przez kolejne kilka miesięcy bardziej zbierałam się w sobie, niż faktycznie ćwiczyłam, ale w drugiej połowie roku (a konkretniej koło sierpnia) poszło już nieźle :)



Rozpoczęłam też przygodę z recenzowaniem filmów dla serwisu filmosfera. Niektóre z moich tekstów zamieszczałam na blogu, zresztą wiele wskazuje na to, że po kilkumiesięcznej przerwie, przynajmniej na chwilę wrócę do pisania o filmach, więc spodziewajcie się nowych recenzji :)   



LUTY: Ze względu na  rozwijającą się nietolerancję, bardzo już uważałam na to, co jem i piję - tu przykładowy zielony koktajl. Ogólnie moje odżywianie zdecydowanie było tegorocznym tematem przewodnim - wiadomo, początki były ciężkie (żeby nie powiedzieć - straszne), ale człowiek jest w stanie się przyzwyczaić do wszystkiego, więc ze mną było podobnie. Dzisiaj nadal zdarzają mi się wpadki (nieświadome, jak ostatnio, kiedy zapomniałam że nie mogę stosować zwykłego proszku do pieczenia, co od razu uświadomiła mi boleśnie moja skóra), ale na ogół nie jest źle. 


Przez kilka dni opiekowałam się Greyem, kociakiem koleżanki. To oczywiście przypomniało mi, jak bardzo brakuje mi mojej Koki i w ogóle futrzaka - nie mogę już doczekać się chwili, kiedy moje życie zawodowe ustabilizuje się w końcu na tyle, że będę mogła przygarnąć nowego kotka (albo nawet dwa!). Na razie mogę powspominać malucha (który już nie jest wcale taki mały, co Go? ;) 


KWIECIEŃ: Tak, wiem, że umknął mi miesiąc, ale wg IG w moim życiu nie wydarzyło się wówczas nic godnego wzmianki :D
Wielkanoc, a jakże. Więcej ważnych wydarzeń nie pamiętam :)


 MAJ:  najwyraźniej ten miesiąc upłynął mi pod znakiem smacznego jedzenia oraz picia. O moich problemach z nietolerancją (oraz tym, jak sobie z nią radzę), mogliście przeczytać w TYM WPISIE. Jak widać na poniższych zdjęciach, nie musiałam zrezygnować z pizzy (trzeba było ją tylko zmodyfikować, ale powiem szczerze - teraz jest chyba lepsza niż wcześniej!), zdarza mi się także jeść ciasto :) 

CZERWIEC:  to mój miesiąc urodzinowy, a więc pora na pierwsze selfie :) Wyglądam na nim,  jakbym była lekko spłoszona, ale pewnie starałam się po prostu przybrać przyjemny wyraz twarzy :D


Oraz legsie/footsie :)) Swoją drogą (uwaga - będzie dygresja!), nie wiem czy interesujecie się publikowanym co roku przez The Oxford Dictionaries zestawieniem najpopularniejszych nowych słów (bo ja owszem!). Selfie to słowo roku 2013 (wraz z jego wszystkimi odmianami, jak wyżej). Słowem 2014 został natomiast...emotikon w kształcie serduszka, czyli ♥ Natomiast na drugim miejscu jest słowo vape, które oznacza "palenie" e-papierosów. To tak w ramach ciekawostki :) 

Dla tych, którzy chcieliby poczytać więcej, dwa linki:




LIPIEC: żeby nie było, że ja tylko tak piszę w kółko o moim czytaniu (chociaż z jakichś powodów robię zdjęcia wyłącznie tym gorszym pozycjom - chyba wynika to z tego, że nie lubię monotonii i staram się, żeby na moim IG znajdowały się zdjęcia z różnych kategorii. Poza tym jednak na Kindlu każda książka wygląda podobnie - to kolejny z punktów ZA papierowymi wydaniami :)


SIERPIEŃ: to był chyba mój najaktywniejszy miesiąc w całym roku (przynajmniej wg Insta). Były więc i letnie outfity (bo upały dawały w kość zwłaszcza komuś, kto ich nie znosi).  


Były także mikrowakacje (dwudniowe) w doborowym towarzystwie :) Niby to nadal Warszawa, a jednak jechałam pociągiem i czułam się naprawdę jak na koloniach :)


Końcówka miesiąca to wesele Ani na Mazurach (nie obyło się bez przygody po drodze, która choć potencjalnie groźna, zakończyła się szczęśliwie). A samo wesele świetne :) Zdjęcia w całej kreacji nadal nie mam, ale poniżej widać dodatki (oczywiście w szpilach wytrzymałam parę godzin, imprezę kończąc...boso :)) 


WRZESIEŃ:  Mój (rozpoczęty w lipcu) staż nabrał rozpędu :) Tak, jak wspominałam, drugie półrocze było dość intensywne, głównie z tego powodu - dostałam się na staż w biurze prasowym dużej instytucji, gdzie współpracowałam z rzecznikiem prasowym. Było naprawdę interesująco, czasem stresująco, aktywnie i sympatycznie. Niestety mimo długiej i intensywnej walki o mnie, nie udało się (przynajmniej na razie), stworzyć stałego etatu. Tak czy inaczej - cieszę się, że mogłam wykorzystać swoje dotychczasowe doświadczenie (głównie w zakresie pisania tekstów), ale też nauczyć się nowych rzeczy (zamówienia publiczne - auć!). No i poznałam sporo bardzo fajnych osób - to były naprawdę miłe miesiące :) 


W tym samym czasie, korzystając z karty Multisport (niestety z nią też już się pożegnałam, ech :(( regularnie zaczęłam chodzić na ćwiczenia - głównie połączenie stretchingu z pilatesem i elementami jogi (to tylko brzmi tak niewinnie, ale wierzcie mi, że daje czadu!). Na zdjęciu poniżej radosna Jo - w drodze na fitness (z powrotem z reguły wyglądałam nieco mniej radośnie :)


PAŹDZIERNIK: to jesień w pełnym rozkwicie, czyli warzywno-owocowe szaleństwo bazarowe :)


Październik to także spotkanie z Kasią i Anią, które na pewno było jednym z fajniejszych wydarzeń tego miesiąca! Teraz kolejna mała dygresja - kiedy ktoś pyta się mnie (lub ma jakiekolwiek wątpliwości) o to, czy warto nawiązywać znajomości przez internet, zazwyczaj odpowiadam, że jak dla mnie bez wątpienia - obie dziewczyny są tego najlepszym przykładem. Z Anią znamy się nie wiem ile już lat (kurczę, z dziesięć chyba czy coś?!), a poznałyśmy się jeszcze na gazetowym forum - z całej grupy my trzymamy się razem do dziś, a w międzyczasie dołączyła do nas Kasia (którą "odziedziczyłyśmy" po koledze z tejże grupy) - najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że nie musimy się widywać bardzo często (co realnie byłoby zresztą trudne, jako że Kasię los pchnął do Grecji i tam sobie żyje spokojnie i szczęśliwie), ale kiedy się spotykamy, to zupełnie jakby zatrzymał się czas (lub raczej - jakbyśmy rozstały się wczoraj) - taka to właśnie znajomość :)


Na koniec miesiąca znalazło się także blogowe zestawienie jesiennych filmów, które poprawiają mi humor. Jeśli ktoś przegapił wpis, a chciałby rzucić okiem, zapraszam TUTAJ.


LISTOPAD: to przede wszystkim pierwszolistopadowy spacer i chwile spędzone z rodziną (ciesząc się, że większość nadal jest na miejscu ciałem i duchem). 


I nieco lżej, czyli kolejna lektura (naprawdę muszę zacząć robić zdjęcia niefrancuskim tytułom, bo wyjdzie na to, że czytam same dziwne rzeczy :) Swoją drogą - książka jest w porządku, wiadomo że nie jest to żadne wybitne dzieło, ale miło się z nią spędza czas, chociaż patrząc na niektóre opinie na jej temat, wielu osobom przydałby się intensywny  kurs poczucia humoru oraz dystansu do siebie i innych :) 

GRUDZIEŃ:  Na początek nowe herbaty (w ciągu roku uzbierało się ich znacznie więcej, ale gdybym wrzucała tu lub na IG wszystkie zdjęcia, to pewnie w życiu nikt by już do mnie nie zajrzał :) Pukka to jedna z moich ulubionych firm (pijam przede wszystkim herbaty ziołowe), żałuję tylko, że jest ciężko dostępna i niezbyt tania... Właściwie to powinnam zatrudnić się jako tester, bo w sumie i tak to robię, tyle że za darmo :P BTW - Detox z miejsca wskoczyła na moje prywatne podium - niestety właśnie ją wykończyłam i teraz przerzucam się na tańszego M&S, ale do Pukki na pewno wrócę!

W grudniu chwaliłam się również prezentami spod choinki - TUTAJ.


Szukałam także nowej maty do jogi (to zdjęcie jest małym oszustwem, bo nie wrzuciłam go na IG, ale znalazłam w telefonie, więc trochę się liczy) - gdzieś już wspominałam, że moja nieco wysłużona (choć nadal w dobrym stanie) mata jest dla mnie trochę za cienka - co odczuwam boleśnie zwłaszcza przy całej serii w pozycji klęczącej. Dlatego namiętnie poszukuję jej zastępczyni, która po pierwsze będzie grubsza (czyli co najmniej 5 mm, a najlepiej 6 lub może więcej) i do tego będzie naprawdę antypoślizgowa. No i nie będzie kosztowała jakiegoś dzikiego majątku, jak np mata od lululemon, która jest boska, ale ponad 300 pln - seriously??!
(mówię o tej:
http://www.eu.lululemon.com/products/clothes-accessories/yoga/The-Mat?cc=13218&skuId=uk_3584403&catId=yoga) 

Natomiast tę ze zdjęcia poniżej znalazłam w tkmaxx i nadal nie bardzo wiem, czy jest coś warta. Na razie czekam i pewnie skończy się ostatecznie na zakupie tej:

http://www.sklep.joga-joga.pl/mata-do-jogi-lotus-pro-komfort-183-cm-najlepszy-wybor-dla-pan-p1557.html

lub tej:
http://www.jogasklep.pl/31,mata-kino-karma-tpe-malinowo-grafitowa-nowosc-w-polsce-!.html



I to tyle w skrócie (no, powiedzmy) :) Ogólnie to był średni rok, choć nie mogę do końca na niego narzekać, bo wydarzyło się w nim co najmniej kilka fajnych rzeczy. A jednak cieszę się, że się kończy, bo tym samym robi miejsce na nowe i jak napisałam we wcześniejszym wpisie - mam przeczucie, że 2015 będzie świetny!!! 

13 komentarzy:

  1. Ciekawy rok :) Ja też planuję powrócić do jogi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się teraz zastanawiam, dlaczego u diabła tyle czasu mi zajął ten powrót, bo odkąd znowu regularnie ćwiczę, odczuwam wyraźną poprawę zarówno w ogólnej kondycji cielesnej, jak i (a może przede wszystkim) w głowie :) więc gorąco polecam powrót do jogi - powodzenia!

      Usuń
  2. ściskam kciuki,żeby przeczucie się spełniło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, za dużo już było tych mniej udanych lat - pora na odwrócenie karty!!! (ja też trzymam za Was, bo to spore marzenie, więc pewnie każda ilość kciuków się przyda :))

      Usuń
  3. Tak, tak. Ja też czuję, że ten rok będzie należał do mnie. Czego i Tobie Asiu życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woohoo, to Ci dopiero noworoczna niespodzianka :) Zosiku drogi, z całego serca Ci życzę, żeby ten rok był także Twój i żeby Ci się spełniło wszystko, co sobie zaplanowałaś (lub nie ;)) Tak sobie myślę, że pod koniec chciałabym po prostu móc powiedzieć, że w 2015 byłam szczęśliwa i to mi w zupełności wystarczy :) (Mam nadzieję, że 2015 to słyszy :D)

      Usuń
  4. Wbrew pozorom ja czytam każdy post. KAŻDY. I niecierpliwie wyczekuje kolejnego, więc proszę się nie opierniczać.
    To jeszcze mam pytanie: a'propos jogi kogo polecasz z YT joginek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie to bardzo :)
      Co do jogi, to moim osobistym nr 1 jest Adriane (z kanału Yoga with Adriane) za jej poczucie humoru i energię, ale też bardzo dobre tłumaczenie poszczególnych pozycji. Żeby jednak nie ograniczać się tylko do 1 osoby, ćwiczę też z Sarah Beth (ona ma większe zróżnicowanie, zarówno jeśli chodzi o rodzaj jogi, jak i poziom zaawansowania), a zaczynałam z Erin Motz (z Do You Yoga), do której też bardzo lubię wracać (np stanie na głowie ćwiczyłam WYŁĄCZNIE z nią, bo świetnie tłumaczy).
      Ogólnie wydaje mi się, że to jest kwestia znalezienia kogoś z podobnym temperamentem (tak jak ja miałam z Adriane), bo wtedy ćwiczenia są przyjemnością, a nie obowiązkiem - i chyba warto właśnie zmieniać instruktorki, bo każda kładzie nacisk na co innego.
      Aktualnie Adriane prowadzi projekt 30 Days of Yoga (polecam!), a Sarah Beth ma 7 Days with Yoga - można zapisać się bezpłatnie i wtedy codziennie mamy gotową dawkę asan, bez potrzeby szukania :)

      Gdyby interesowało Cię jeszcze coś, to pisz - to jest temat, który mnie strasznie "kręci" i chętnie służę wszelkimi informacjami :)

      Usuń
    2. Dziękuję! Ja już mam za sobą dwie sesje z Sarah Beth i chętnie wypróbuję Twoje typy. Jogę traktuję jako dodatek do codziennego ruchu (ostatnio wciągnęłam się w bieganie, ale ono tak do końca nie wyczerpuje mojego arsenału dyscyplin sportu, które uprawiam). Poza tym obiecałam sobie próbować nowych rzeczy (aktywności), a joga zawsze była wysoko na tej liście, więc któregoś wieczoru odpaliłam YouTube i poszło. Póki co wybieram raczej programy na rozciąganie (które bardzo lubię, a chadzam nawet raz w tygodniu na stretching), o jakimś staniu na głowie nie ma mowy (w ogóle sobie tego nie wyobrażam!!! :).

      Usuń
    3. Podziwiam w takim razie za aktywność fizyczną - u mnie temat wyczerpuje joga, bo bieganie zdecydowanie nie jest dla mnie (ja w ogóle jestem typem, który bardzo nie lubi się pocić i męczyć, więc zawsze staram się wybierać takie dyscypliny, które ograniczają to do minimum - zawsze np lubiłam pływać :))
      Też chodziłam na stretching połączony z pilatesem i właśnie z elementami jogi i to było fantastyczne (chociaż wcale nie łatwe), aktualnie staram się dobierać ćwiczenia do tego, czego aktualnie potrzebuje moje ciało (a jak nie mam pomysłu, to po prostu strzelam sobie godzinę z Adriane i to mi wystarcza). A stanie na głowie jest spoko, zawsze znacznie bardziej przerażało mnie stanie na rękach, albo wszystkie dziwne pozycje, które na oko przeczą grawitacji :)

      Usuń
    4. Z tego wszystkiego wyszła mi jakaś dziwna forma bezosobowa - miało być oczywiście, że Ciebie podziwiam za aktywność fizyczną :)

      Usuń
  5. Mam matę manuka z TK Maxxa i tylko wydane na darmo pieniądze. Potwornie się na niej ślizgam ;/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - jest mi bardzo miło, że do mnie zajrzałeś :)

Ale uprzedzam, że uwagi typu "super, obserwujemy?" lub "zapraszam do siebie", w moim przypadku odnoszą odwrotny skutek.

Ogólnie zaglądam do wszystkich, którzy pozostawiają po sobie jakiś ślad, a jak mi się spodoba, to nie trzeba mnie zachęcać do obserwowania :)

Follow on Bloglovin
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...