czwartek, 4 kwietnia 2013

Ulubieńcy miesiąca po raz pierwszy - czyli co mnie wyjątkowo urzekło w marcu.

Tak się składa, że do moich ulubionych blogowych lektur należą posty o ulubieńcach miesiąca / tygodnia / roku.  Oczywiście nie chodzi tu o WSZYSTKIE rzeczy, których w tym okresie używały moje ulubione blogerki, tylko te, które w jakiś sposób się wyróżniły / przypomniały i warte są oddzielnego wpisu.

Nie wiem, czy będzie to regularna pozycja na moim blogu, ponieważ dużo moich ulubieńców jest stałych i pojawiają się oni w moim zestawie właściwie codziennie. 

Czasem jednak zdarzają się takie produkty, które jakoś rzucają się dodatkowo w oczy i to o nich będzie mowa :))

Na początek zdjęcie grupowe, potem będą indywidualne zbliżenia:


Jak da się chyba zauważyć na pierwszy rzut oka, kolorystycznie krążyłam (i nadal krążę) wokół różnych odcieni koralowych, próbując przywołać tym samym zagubioną wiosnę :)

Zacznijmy od kosmetyków. W marcu zdecydowanie najczęściej eksploatowane były dwa produkty do ust, a mianowicie L'oreal Rouge Caresse w odcieniu Dating Coral oraz Clinique Chubby Stick w kolorze Mega Melon - oba delikatne i świeże. 

Na policzkach w ostatnich tygodniach gości najczęściej róż mineralny Lily Lolo w odcieniu Clementine - to dla mnie w sumie zaskoczenie, bo przyznam się, że nie spodziewałam się, że polubię ten odcień. A tymczasem pasuje idealnie do mojej karnacji, a próbka którą dostałam przy zakupach okazuje się niesamowicie wręcz wydajna - wystarczy naprawdę minimalna ilość żeby uzyskać piękny brzoskwiniowy, bardzo delikatny rumieniec!

Na oczach moje zdecydowane odkrycie miesiąca, czyli cień w kremie Maybelline Color Tattoo w odcieniu On and on Bronze. Nie dość, że pięknie wygląda na powiece, bajecznie łatwo i przyjemnie się aplikuje, to jeszcze trzyma się naprawdę długo - dla takiego leniwca jak ja, to jest po prostu marzenie, bo "robi" mi właściwie cały makijaż oka :)

Na paznokciach najczęściej chyba gościła kolorowa Polka.com z europejskiej kolekcji OPI - świetnie się komponuje właściwie z każdym lakierem bazowym, więc można ją łączyć zarówno z czymś żywszym, jak i najzwyklejszym "nudziakiem" - to bardzo wiosenny top :)
A w marcu pachniałam wodą toaletową Narciso Rodriquez "For her" - i to kolejne zaskoczenie, ponieważ kiedyś ten zapach mnie po prostu odrzucał, natomiast niedawno zrobiłam drugie podejście i kompletnie przepadłam. Myślę, że jest to poważny kandydat do miana MOJEGO zapachu, a na pewno obecnie znajduje się w pierwszej piątce. UWIELBIAM. 

Przy pielęgnacji włosów do łask powrócił zapomniany trochę przeze mnie eliksir Kerastase Ultime - niestety chociaż jest bardzo wydajny, wyląduje pewnie w najbliższym denku, bo nieubłaganie zbliża się do końca butelki :(

W marcu bardzo polubiłam się także z muślinowymi ściereczkami Liz Earle - trochę się obawiałam, jak zareaguje na nie moja wrażliwa cera, ale okazało się, że (przynajmniej na razie), nie mam żadnych problemów - oczywiście nie szoruję nimi twarzy jakoś mocno, tylko przecieram ją bardzo delikatnie, ale z pewnością jest to produkt, który polecam.

I na koniec dwa ulubione "gadżety" - świeczka relaksująca Gift Republic Sleep Well Therapy Candle, z naturalnego wosku i ziołowo- roślinnych olejków zapachowych (pachnie szałwią, rumiankiem i lawendą) - niestety z tego co wiem, nie jest już dostępna, a wiem, że będzie mi brakowało czegoś podobnego.


I ukochana chustka z Zary w cudownie wiosennych kolorach - ten koral potrafi ożywić nawet najbardziej ponury dzień, w dodatku jest naprawdę spora, więc spokojnie można nią owinąć szyję bez obawy, że przemarzniemy :) 

A Wy miałyście w marcu ulubieńców, o których warto wspomnieć?

29 komentarzy:

  1. O! Lakier bardzo w moim guście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest naprawdę fajny :) Niedawno wrzucałam dwa posty, gdzie można go było obejrzeć na paznokciach :)

      Usuń
  2. Cień jest super,potwierdzam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem wprawdzie jak inne kolory (mam jeszcze chęć na taupe), ale ten jest cudownie uniwersalny i bardzo go polubiłam :)

      Usuń
  3. Narcisio Rodriguez for her to moje ulubione perfumy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woda edt czy edp, bo to dwa całkiem różne zapachy (co jest nieczęsto spotykane)? Ja lada moment będę testować edycję limitowaną, trochę lżejszą Eau Delicate - bardzo jestem jej ciekawa :)

      Usuń
  4. Nie znam żadnego z nich!
    Nawet "minerała" nie znam... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie prawie z miejsca trafił do ulubieńców, więc to o czymś świadczy :) I właśnie dlatego lubię posty o ulubieńcach, bo można odkryć w ten sposób jakieś niespodziewane "perełki" :)

      Usuń
  5. Chubby Stick pokochałam ogromnie :) i tylko trochę żałuję, że tak późno lecz jak to mówią - lepiej późno niż wcale ;))) Co prawda mam inne odcienie, lecz to nie ma znaczenia.

    On and on Bronze mam od paru miesięcy i chyba muszę go oswoić, bo jakoś nie szaleję za nim zbytnio...

    Piękna chusta! bardzo podoba mi się kolor ♥

    Jestem za takim cyklem postów, jak najbardziej :)))

    Moi ulubieńcy? zdecydowanie seria Azelac SesDermy, która ratuje mi skórę twarzy, dosłownie. Na pewno szampon BioKap i azjatyckie serum, które zbyt pochopnie chciałam skreślić a tutaj proszę, magię czyni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bezapelacyjne najlepsze mazidło ust, które łączy pomadkę i błyszczyk czyli lakiery Shiseido ♥

      Usuń
    2. Ja też żałuję, że nie odkryłam wcześniej Chubby Sticks, ale teraz kuszą mnie wersje intense :) Chociaż właściwie to mogłabym mieć chyba całą kolekcję, bo one są absolutnie urocze i świetnie się sprawdzają na ustach!

      On an on bronze mnie z kolei od początku zachwycił - ten kolor świetnie wygląda na oku i chwilowo wszystkie cienie poszły w odstawkę, bo autentycznie to + ciemnobrązowa kreska wystarcza za cały makijaż i jeszcze zdobywa komplementy - czegóż więcej chcieć? :))

      Chustkę uwielbiam, chociaż chodziłam koło niej jak pies koło jeża, bo mi się ciągle wydawało, że to nie mój kolor :)

      A co do Twoich ulubieńców, to za to kocham Twój blog - zawsze znajdę tam coś, co mnie zafascynuje! Pod tym względem plasuję Cię na równi z moimi ulubionymi angielskimi blogerkami - chociaż z drugiej strony wcale mnie to nie cieszy, bo przez Was moja "wishlista" ma już pewnie ze dwa km...

      Co do serum - nie miałaś przypadkiem tego nawilżającego z Caudalie? Sos coś tam? Bo strasznie mam na nie ochotę (moja skóra ostatnio wysusza się w jakimś szaleńczym tempie) i szukam wiarygodnych opinii zanim się na nie rzucę (bo tanie nie jest niestety).

      A o Shiseido to nawet nie chcę czytać, bo chwilowo mój portfel mówi mi bardzo wyraźnie NIE na ten temat :)

      Usuń
    3. Na Chubby Sticks kręciłam nosem bo... nie przepadam za Clinique, ale im dłużej zaglądałam do perfumerii i macałam testery tym bardziej wiedziałam, że jednak TO jest TO. Urzekła mnie ta "masełkowatość" i naturalność :) na dodatek moje problematyczne usta są nieźle pielęgnowane przez nie.

      On and on Bronze rozwarstwiał mi się na powiekach i muszę spróbować połączenia z bazą. Kolor jest ciekawy i wydaje mi się, że dobrze może się łączyć z moją paletą L'orelana Nude Lingerie, którą niebawem zdenkuję! To jest dla mnie sukces w przypadku cieni.

      Zarumieniłam się i dziękuję za tak miłe słowa :* Bardzo się cieszę, że lubisz zaglądać i odnajdujesz u mnie coś dla siebie :)
      Wiem, że lista zawsze będzie się wydłużać.... Sama poczułam ogromny niedosyt, że tak mało osób pisze o czymś innym, pokazuje rzeczy czy produkty, które nie są aż tak bardzo popularne. A niestety licznik bije, młodsza się nie robię :/ i pora pomyśleć o sobie.
      Serum SOS z Caudalie miałam, wróciłam do niego ponownie i przyznam, że ono jest niezłe. Jednak cały czas w głowie mam ekoAmpułkę 1 z P&R która ma silniejsze działanie. Caudalie jest dużo tańsze i ogólnie ma dobre działanie... Planuję przygotować recenzję. I cały czas wstrzymuję się z ostateczną decyzją bo nie chcę być zbyt pochopna.
      Jak robiłam zakupy przed wyjazdem to widziałam, że mają bogatą ofertę z próbkami więc może lepiej poszukaj przed zakupem a kojarzę, że masz suchą cerę nie?

      Usuń
    4. No właśnie, dlatego ja znacznie częściej czytam jednak zagraniczne blogi (co oczywiście niekorzystnie odbija się na moich finansach), bo na nich jest zdecydowanie większa różnorodność i - hmmm jak by to ująć - trochę lepsza średnia półka - nie ukrywam, że przez moją kapryśną cerę nie jestem fanką kosmetyków drogeryjnych i niejako jestem "skazana" na szukanie czegoś co będzie łączyło udaną pielęgnację z choćby minimalną zmysłową przyjemnością :) I tego mi brakuje u nas niestety, bo tu albo się pisze o kremach Ziai (których serdecznie nie znoszę), albo Shiseido (na które mnie po prostu nie stać) - brakuje mi czegoś interesującego, pośredniego...
      Z drugiej strony cieszę się, że coraz bardziej popularne stają się nasze firmy z kosmetykami z dobrymi składami, takie jak P&R czy Organique - to jest duży plus :)

      Co do mojej cery, to ogólnie mam mieszaną mega wrażliwą, ale od niedawna zaczęła się wysuszać (w wybranych miejscach oczywiście) w jakimś szaleńczym tempie - nie mam pojęcia, co się stało, ale staram się ją nawilżać jak tylko mogę - stąd pytanie o serum Caudalie - czytałam o nim sporo dobrego, a wydaje mi się, że same kremy są w tym momencie dla mnie za słabe - potrzebuję czegoś jeszcze.

      Troszkę się rozpisałam, wybacz :))

      Usuń
  6. U mnie w marcu przebojami miesiąca były balsam do ciała anti-aging Natura Siberica i mineralny korektor MAC :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korektora używam bardzo sporadycznie, ale jeśli już, to też jest to niezastąpiony Mac :) A ze słynnymi rosyjskimi kosmetykami nie miałam jeszcze za dużo do czynienia, ale czytałam o nich sporo dobrego :)

      Usuń
  7. Muszę w końcu obmacać te Color Tattoo (i zapewne kupić :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tylko ten jeden kolor, chociaż od początku kusił mnie też taupe. Innych nie znam, ale z tego co widzę, też są raczej chwalone :)

      Usuń
  8. Muszę się przyjrzeć z bliska i może kupić sobie taki cień. Miałam ochotę na paint pota z mac, ale jeżeli ten będzie podobny, to poco przepłacać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tylko jednego paint pota, którego używam wyłącznie jako bazę na powieki, więc ciężko mi je porównać, ale Maybelline zbiera sporo dobrych opinii i wydaje mi się, że za tę cenę to jest bardzo przyzwoity produkt. No i kolor jest przepiękny!

      Usuń
  9. też, jak się czegoś szczególnie uczepię i mi się wyjątkowo spodoba, to nie lubię za bardzo zmieniać i eksperymentować. z Twoich ulubieńców, miałam do czynienia tylko z cieniami Maybelline - też je lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eksperymenty są fajne, ale jak się znajdzie coś, co nam odpowiada w 100%, to jestem za tym, żeby się tego trzymać :)
      Co do cieni, to poluję jeszcze na taupe, bo strasznie mnie kusi ten odcień. No, chyba że w międzyczasie natknę się jeszcze na jakiś fajny kolor :)

      Usuń
    2. mam taupe - uwielbiam go! przepiekny macik, można łądnie stopniować kolor, i trzyma się tak, że jest prawie nie do zdarcia :D

      Usuń
    3. Ostatnio macałam go w Hebe i póki co zdrowy rozsądek zwyciężył, ale podejrzewam, że nie na długo :)

      Usuń
  10. chyba też zacznę robić takich ulubieńców, podoba mi się! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mamy bardzo zbliżony gust! :) Do moich ulubieńców także należy Clinique Chubby Stick (chociaż z chęcią zmieniłabym jej zapach), Maybelinne Color Tattoo, nieziemski polka.com, który od dnia zakupu wciąż króluje na moich paznokciach oraz ściereczka z Liz Earle.
    Posty z ulubieńcami też bardzo lubię, ale takie w których pojawiają się nowe produkty. Oglądanie co miesiąc dokładnie tych samych kosmetyków bywa lekko nużące. U mnie ulubieńcy pojawiają się tylko raz na dwa miesiące, bo nie zawsze mam wystarczającą ilość nowych produktów, aby robić je częściej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po Twoim komentarzu aż poszłam obwąchać Chubby Stick i faktycznie nie jest to najpiękniejszy zapach świata :)) Chociaż do tej pory jakoś nie zwróciłam na to uwagi :P

      Co do postów o ulubieńcach, to wydaje mi się, że właśnie dopóki nie odbywa się to na zasadzie wewnętrznego przymusu pt. "o jezu, miesiąc się kończy, muszę napisać o ulubieńcach!", tylko faktycznie chcemy pokazać coś, co nam wyjątkowo przypadło do gustu, to jest to świetny pomysł- ja nie zamierzam robić z tego stałej rubryki (zresztą u mnie takich raczej w ogóle nie ma) - jak mi się uzbiera parę rzeczy wartych pokazania, to je pokażę :) Tak naprawdę to kilka produktów już mam na liście do kolejnego odcinka, jeśli wytrzymają próbę czasu :))

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz - jest mi bardzo miło, że do mnie zajrzałeś :)

Ale uprzedzam, że uwagi typu "super, obserwujemy?" lub "zapraszam do siebie", w moim przypadku odnoszą odwrotny skutek.

Ogólnie zaglądam do wszystkich, którzy pozostawiają po sobie jakiś ślad, a jak mi się spodoba, to nie trzeba mnie zachęcać do obserwowania :)

Follow on Bloglovin
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...