środa, 20 lutego 2013

...

Niestety przegrałyśmy walkę z czasem...

Nie doszłam jeszcze do siebie i nie wiem, kiedy to nastąpi, strasznie ciężko jest się otrząsnąć po takiej decyzji, zwłaszcza jeśli praktycznie do samego końca miało się nadzieję na cud.
Tak jak pisałam wcześniej, nie mogę obiecać, że prędko (jeśli w ogóle) tu wrócę - na razie mierzi mnie sama myśl o pisaniu o czymkolwiek. Ale kto wie - może kiedyś zatęsknię...

Dziękuję Wam za wszystkie ciepłe słowa pod poprzednim wpisem i za dobre myśli - jestem pewna, że Koka też je odczuła. 

Okazuje się, że można się rozchorować ze smutku - tzn rozchorować fizycznie, dosłownie z dnia na dzień.

Jeśli macie obok siebie jakieś zwierzątko, przytulcie je mocno w moim imieniu i obyście nigdy nie musieli stawać przed taką decyzją jak ja ostatnio.
Pozdrawiam Was ciepło (choć smutno),
Joanna

16 komentarzy:

  1. Asiu :* DUŻO dobrej energii!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. :((( nie fajnie ;[ Współczuję :*
    Wyściskam i wygłaskam jak tylko wrócę do domu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie mi przykro... :(
    trzymaj się Asiu :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mając zwierzęcego przyjaciela odsuwamy od siebie myśli,że może odejść. Kiedy to się dzieje, pomocne stają się dobre wspomnienia, radość ze wspólnie spędzonych chwil i świadomość,że miał dobre życie.Strasznie współczuję straty wspaniałej, mruczącej istotki:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi przykro. Przesylam cieple usciski. Xxxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, można się rozchorować ze smutki i z nerwów, sama regularnie tak mam :( Bardzo mi było przykro, jak czytałam tę notkę, ciągle miałam nadzieję, że będzie dobrze, że Koka się z tego wyliże :( Bardzo mi przykro z powodu waszej straty, życzę szybkiej poprawy samopoczucia i mimo wszystko czekam aż wrócisz na bloga!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo to przykre :( Również kocham zwierzęta- do tej pory pamiętam, jak bardzo przeżywałam odejście każdego- czy to psiak, świnka morska, nawet mała akwariowa rybka- będąc dzieckiem- strumieniom łez nie było końca... Od dłuższego czasu niestety nie mieszka ze mną żaden pupil, choć chętnie bym to zmieniła...
    Ktoś pozbawiony elementarnej wrażliwości może pomyśleć-"O co chodzi? Tyle szumu o jakiegoś tam futrzaka?"... ale strata futrzaka, którego kochało się, pielęgnowało i który towarzyszył przez tyle lat boli jak strata najlepszego przyjaciela...

    Polecam Ci tą wzruszającą piosenkę- razem z teledyskiem tworzy prawdziwy hołd dla pamięci ukochanego zwierzątka:

    http://www.youtube.com/watch?v=iTkuJenFdPU

    Przesyłam serdeczne uściski- życzę Ci Asiu, abyś we właściwym czasie wróciła do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przykro mi...I banał, ale czas leczy rany - wiadomo, że zostaje blizna, ale będzie lepiej. Mam nadzieję, że wrócisz. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi przykro. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiem co czujesz. Ale Koka i tak zawsze będzie z Tobą. Trzymaj się, uściski, K.

    OdpowiedzUsuń
  11. przytulam mocnooo;* ja stanęłam przed taką decyzją:( 13 lat westuś, ale nie chciałam aby cierpiała,po roku czasu mam kitkę i ma dopiero/już roczek, a nie wyobrażam sobie życia bez niej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzymaj się Joanno. Ja musiałam się pożegnać z moja kotka dwa lata temu. Wiem co czujesz. Zajęło mi sporo czasu żeby się dojść do siebie.
    Wiem ze to zabrzmi trochę nie tak ale pomyśl o zaadoptowaniu nowego kotka jak najszybciej. To naprawdę pomaga. Nigdy nie przestaniesz tęsknić za Koka ale będzie Ci łatwiej. Trzymaj się kochana

    OdpowiedzUsuń
  13. przykro mi bardzo :( trzymaj się! ja i Fifi pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  14. przykro mi, przesyłam uściski!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - jest mi bardzo miło, że do mnie zajrzałeś :)

Ale uprzedzam, że uwagi typu "super, obserwujemy?" lub "zapraszam do siebie", w moim przypadku odnoszą odwrotny skutek.

Ogólnie zaglądam do wszystkich, którzy pozostawiają po sobie jakiś ślad, a jak mi się spodoba, to nie trzeba mnie zachęcać do obserwowania :)

Follow on Bloglovin
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...