poniedziałek, 7 stycznia 2013

Nigdy nie jest za późno

Miałam ostatnio sporo czasu na różnego rodzaju przemyślenia. Oczywiście wiadomo, że przełom starego/nowego roku sprzyja wszelkim podsumowaniom i analizom, ale w moim przypadku równie dobrze mogłoby się to odbyć w kwietniu czy sierpniu - po prostu czasem nadchodzi taki moment, kiedy trzeba usiąść i zastanowić się chwilę nad różnymi aspektami swojego życia. 

Tak więc dziś będzie, moi mili, o zmianach. 


Człowiek musi się zmieniać, ewoluować, rozwijać - ten, kto tego nie widzi, ma jeszcze wiele do nauczenia. Psychologia twierdzi, że co 7 lat zmieniamy się bardzo dogłębnie, co daje nam poniekąd szansę na rozpoczęcie wszystkiego "od nowa" - nie mam pojęcia, ile w tym prawdy, ale wierzę w to, że w naszym umyśle tkwi siła, której na ogół nie doceniamy - dlatego często przyzwyczajamy się do nieidealnej sytuacji wyłącznie dlatego, że tkwimy w niej od lat. Boimy się nieznanego, bo zawsze bezpieczniej jest w jakiejś tam stworzonej przez nas rutynie. I potem się okazuje, że latami kisiliśmy się w kokonie, który tak naprawdę wcale nie był taki fajny, ale zabrakło nam tego maleńkiego okruchu odwagi, żeby się z niego wydostać.

Nie powinniśmy się obawiać zmian. Nie twierdzę ani nie zachęcam tutaj nikogo do przewracania swojego życia co 7 lat do góry nogami, ale raczej do zastanowienia się co jakiś czas, czy aby na pewno droga, którą podążamy, jest tą, którą sami wybraliśmy, czy nie pchnęło nas na nią jakieś z pozoru nieważne wydarzenie. 

Pamiętajmy także, że zmiany, nawet te najdrobniejsze, są także niezbędną gimnastyką dla naszego mózgu. Nie bez powodu zalecane jest zrobienie raz na jakiś czas małego "remanentu" - przełożenie zegarka na drugą rękę, wymyślenie innej niż zwykle trasy z pracy do domu, przestawienie kilku mebli, czy przemalowanie ścian - wszystkie te pozornie nieistotne drobiazgi pobudzają nasz mózg do pracy i ułatwiają nam przystosowanie się do tego, co nas czeka. Nie jesteśmy bowiem w stanie przewidzieć wszystkiego, dlatego nawet jeśli wydaje nam się, że mamy wszystko pod kontrolą, to oczywiście życie bardzo chętnie nam udowodni, że jest wręcz przeciwnie :)

Nigdy nie jest za późno, to zdanie powinnam sobie wytatuować w jakimś widocznym miejscu, bo zdarza mi się o tym zapomnieć :) 

Sama nie jestem jakąś wielką ryzykantką, chociaż przyznam, że kilka razy w życiu zdarzyło mi się postawić wszystko na jedną kartę (i w kilku przypadkach przegrałam, ale absolutnie tego nie żałuję, bo okazało się to bardzo budującym doświadczeniem). Jak większość z nas, radykalne zmiany mnie przerażają. Zmiana miejsca zamieszkania, otoczenia, środowiska, ludzi, wśród których się obracamy, pracy, stylu życia, czy nawet stylu ubierania się :) A jednak z drugiej strony ciągnie mnie do tego i posiadam cenną cechę, a mianowicie zdolność szybkiej adaptacji. Myślę, że większość z nas też ją ma, tylko ukrytą nieco głębiej, dlatego nie słyszymy jej w momencie podejmowania decyzji. 

Ten wpis nie ma na celu żadnych konkretnych akcji, chciałabym raczej, żeby stał się przypomnieniem (dla mnie i być może dla kogoś z Was), żebyśmy nie uciekali przed zmianami, bo człowiek jest istotą z natury ciekawską i intuicyjnie dążącą do ciągłego rozwoju, a jak wiadomo - stanie w miejscu = cofanie się :) 

Jeśli więc myśleliście o tym, żeby w 2013 zrobić coś nowego, podjąć ważne decyzje, które mogą zmienić Wasze życie, to zróbcie to. Ja bowiem nauczyłam się już, że nie ma na co czekać i naprawdę czasem warto zaryzykować, nawet jeśli szansa na sukces jest mizerna, bo każda porażka jest jednocześnie ważną lekcją. 

Na koniec napiszę, że mam ogromną nadzieję, że mój powyższy wywód nie zabrzmiał jak P.Coelho :)))

30 komentarzy:

  1. Zabawne że czytam tego posta po tym jak podjęłam decyzję o pozbyciu się jednego balastu :] Mam nadzieję, że mi się uda bo tak jak to trafnie określiłaś, kiszę się w tym kokonie o 3 lata za długo ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki, żeby decyzja okazała się słuszna :) U mnie końcówka roku obfitowała w przełomowe decyzje - części z nich nie podjęłam ja, ale to mnie dotyczą wiążące się z nimi zmiany i stąd może ten post - takie moje teoretyczne wsparcie dla samej siebie i wszystkich, którym się przyda :)

      Usuń
  2. To zdecydowanie nie było jak P. Coelho :)

    Kolejny krzepiący post z Twojej strony! Dla mnie to zeszły rok 2012 był właśnie takim "ryzykownym" czasem, jeżeli chodzi o podejmowane decyzje i zdaje się, że żadnej z nich nie żałuję - jestem zatem żywym przykładem na potwierdzenie Twoich słów. Gdyby ktoś wątpił, to bardzo proszę, można popatrzeć :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się (z tego Coelho :))

      No widzisz, czyli to był ważny rok - fajnie :) Ja jestem zdania, że wiele wydarzeń jesteśmy w stanie ocenić dopiero z dłuższej perspektywy - nawet jeśli w danym momencie coś wydaje nam się porażką, dopiero w odniesieniu do kolejnych etapów, ostatecznie może ułożyć się w całkiem inny wzór.

      Usuń
  3. Bardzo mi pomogłaś ! Dziękuję Ci . Bardzo sie wahałam nad zmiana miejsca zamieszkania i teraz jestem pewniejsza ,ze to dobry wybór. Obawiam sie tylko czy zaadoptuje sie w nowym miejscu na tyle bym tam mogła zostać na parę lat . Ale kto nie ryzykuje ten nie żyje :))

    http://polishparisienne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, chociaż tak naprawdę wszystko zależy wyłącznie od Ciebie - to duży krok, ale życzę Ci, abyś jak najszybciej się odnalazła w nowym miejscu :) No bo w końcu nie można żałować przeprowadzki do Paryża, prawda? :)

      Usuń
  4. dokładnie nie jesteśmy tacy sami jak byliśmy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Psychologia twierdzi, że co 7 lat zmieniamy się bardzo dogłębnie" - tzn. Jak to "psychologia"? Zapewne jakaś teoria. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że teoria, było o tym m.in. u Junga, z tego co pamiętam, ale psychologiem nie jestem, stąd skrót myślowy, trochę przesadny zapewne :)

      Usuń
  6. teraz ponoć dobry czas na zmiany, ale pewne rzeczy tak cholernie trudno jest zmienić.. ale walczę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często WYDAJE nam się, że trudno coś zmienić, ale tak naprawdę trudny jest tylko ten pierwszy krok, jak już się podejmie decyzję, reszta przychodzi znacznie łatwiej :) wygranej walki Ci życzę :)

      Usuń
  7. LOstatnio przeczytalam ze zmieniamy sie co 10 lat, tylko nie zdajemy sobie z tego sprawy nie do konca akceptujemy fakt ze w przyszlosci zmienia sie nawet nasze wartosci.
    Skora sie zmieniamy i tak to warto tymi zmianami kierowac. Jestem tez za ryzykiem i zmianami. xo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to te 7 czy 10 lat to chyba takie bardziej symboliczne określenie czasu, bardziej chyba chodzi o ciągły proces, z którego niektórzy nie zdają sobie sprawy. Warto się wsłuchiwać w siebie, bo tak jak napisałaś, zmieniają się także nasze wartości i dziś jesteśmy całkiem inni niż 10 lat wcześniej.
      Ryzyko owszem, ale często wystarczają drobiazgi, nie każdy jest gotowy co jakiś czas rzucać się na oślep na głęboką wodę :)

      Usuń
  8. A ja mam wielką ochotę zmienić pracę, bo obecna jest dla mnie bardzo stresująca... Tylko odwagi mi brak, to bardzo poważny krok w dzisiejszych czasach. Ale myślę o tym coraz częściej, może się odważę w tym roku?
    Bardzo mądry i budujący tekst, dający do myślenia, dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :)
      Co do zmiany pracy, to szczerze zachęcam, zwłaszcza że sama najlepiej wiem, ile szkody może wyrządzić nadmiar stresu. Natomiast trzeba pamiętać, żeby robić to z głową - tzn nie rezygnować z pracy "w ciemno", tylko najpierw przygotować sobie jakieś zaplecze, czyli albo alternatywne zajęcie, albo przynajmniej zabezpieczenie finansowe na okres przejściowy - wiadomo, że zmiany są dobre, ale te najważniejsze wymagają dogłębnego przemyślenia.
      Trzymam kciuki za zmianę pracy w tym roku!

      Usuń
  9. Jak to mówią wielcy tego świata (wewnętrznego;)) jedyne co pewne na świecie to zmiany.

    U Ciebie ładnie ujęte

    OdpowiedzUsuń
  10. spadlas mi z tym postem z nieba... dokladnie czegos takiego potrzebowalam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, bo wiem, że czasem potrzebny jest właśnie taki bodziec z zewnątrz - w środku bowiem decyzja już zapadła, ale brakuje tego ostatecznego "kopniaka" - czasem może to być zdanie w książce, czasem czyjś tekst na blogu :)
      powodzenia, chociaż akurat Ty wydajesz mi się niemal idealną żywą definicją określenia "człowiek, który nie boi się zmian" :))

      Usuń
  11. moje zycie sklada sie z samych zmian- teraz znowu czeka mnie wyprowadzka i zmiana mieszkania, nie powiem bardzo mnie to cieszy!!
    kiedys tez postawilam wszystko na jedna karte (wlasciwie na jednego faceta)i mimo, ze to wywrocilo moje zycie do gory nogami- nie zaluje !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję odwagi :) Wbrew pozorom często najtrudniej jest podjąć decyzję, bo potem to już jakoś wszystko zaczyna się toczyć własnym torem, ale wiem z doświadczenia, że sama myśl o przewróceniu swojego życia do góry nogami potrafi nieźle "zmrozić"...

      Usuń
  12. weszłam po nazwie, bo sama mam kotkę. przeczytałam wpis ostatni i jakby o mnie;)
    pozwolę sobie dodać do ulubionych żeby poczytać całość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło - witam Cię serdecznie i mam nadzieję, że będziesz miała okazję za jakiś czas poczytać też nowe wpisy (ale jak widać z ostatniej notki, może nie nastąpić to zbyt prędko)...

      Usuń
  13. zmiany sa konieczne inaczej czlowiek przestalby sie rozwijac - trzebba cos zmieniac .. inaczej stoi sie w miejscu ... oczywiscie trzeba nowe kroki dobrze przemyslec zeby uniknac rozczarowania itd .. wiadomo nikt celowo nie bedzie zmienial sobie zycia na gorsze ale ogolnie warto isc przed zycie odwaznie i nie bac sie nowych wyzwan ....
    kto nie ryzykuje ten nic nie traci ale tez nic nie zyskuje:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to - bardzo trafnie to ujęłaś - zresztą ja uważam, że zmieniamy się czy tego chcemy czy nie - niektórzy po prostu tego nie zauważają, ale to się po prostu dzieje.
      Ważne jest starać się ukierunkowywać te zmiany tak, jak chcemy.

      Usuń
  14. Dały mi do myślenia słowa, że co 7 lat zmieniamy się. Nie znałam tego... Zmian się nie boję. Mam takie przeczucie za każdym razem, gdy obiorę nową drogę, że to jeszcze nie to, że czeka mnie dużo lepsze życie i dlatego brnę dalej. Czasem mam straszne załamania, zwłaszcza świtem, gdy się obudzę i nie mogę dalej spać. Żałuję w takich chwilach każdej rzeczy jaką zrobiłam i każdego człowieka jaki stanął mi na drodze. No, ale potem wraca do normalności :)
    Ps. Jesteś podobna do mojej znajomej ze studiów - okulary, włosy i trochę rysy twarzy :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odważna z Ciebie osoba, skoro nie wahasz się przed zmianą drogi :) A chwile zwątpienia - chyba każdy je ma, bo zawsze gdzieś z tyłu głowy mamy głosik "co by było, gdyby?" - chyba właśnie całą sztuką jest nie analizować każdego kroku i nie żałować - NICZEGO!
      Pozdrowienia dla Ciebie i znajomej ze studiów :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz - jest mi bardzo miło, że do mnie zajrzałeś :)

Ale uprzedzam, że uwagi typu "super, obserwujemy?" lub "zapraszam do siebie", w moim przypadku odnoszą odwrotny skutek.

Ogólnie zaglądam do wszystkich, którzy pozostawiają po sobie jakiś ślad, a jak mi się spodoba, to nie trzeba mnie zachęcać do obserwowania :)

Follow on Bloglovin
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...