wtorek, 22 kwietnia 2014

Nierzeczywistość - filmowo o Shirley, wizje rzeczywistości

Niedawno obiecywałam, że napiszę o najbardziej niezwykłym projekcie filmowym, jaki zdarzyło mi się obejrzeć jakiś czas temu i dziś spełniam tę obietnicę. Film, o którym chcę wspomnieć, to dowód na to, że nawet jeśli wydaje nam się, że wszystko zostało już powiedziane/ napisane / pokazane, to zawsze jest jeszcze miejsce na znalezienie oryginalnego sposobu przekazania swoich przemyśleń i pokazania własnej wizji świata. 

Przełożenie rzeczywistości przedstawionej przez malarza na język filmowy wydaje się szalenie karkołomnym przedsięwzięciem. Jeśli w dodatku malarzem tym jest Edward Hopper, hiperrealistyczny portrecista "amerykańskości", ów projekt zaczyna kojarzyć się ze stąpaniem po bardzo kruchym lodzie. W filmie Shirley: wizje rzeczywistości zmierzył się z tym austriacki eksperymentator Gustav Deutsch, który stworzył niezwykły cykl z 13 reprodukcji, powołując je (dosłownie!) do życia i obudowując subtelną historią. Deutsch wybrał z twórczości malarza obrazy, które przedstawiane jeden po drugim, faktycznie zdają się tworzyć pewną ciągłość. Na ekranie widzimy m.in. takie dzieła jak "Hol hotelowy", "Kobietę w słońcu", "Hotelowy pokój", "Nowojorskie kino", czy "Biuro nocą", umieszczone na tle wybranych epizodów z amerykańskiej (i światowej) historii podczas trzech dekad XX wieku. 


Bohaterką filmu jest tytułowa Shirley, rudowłosa aktorka, która swoją opowieścią prowadzi widza przez wyselekcjonowane wydarzenia historyczne mające miejsce w latach 1931-1963. Shirley poznajemy w pociągu, podczas czytania poezji Emily Dickinson - ta scena to ożywiony obraz "Chair car" z 1965 r. (ten sam obraz stanowi klamrę spinającą film) i trzeba przyznać, że już od pierwszej chwili pokazywany nam świat dosłownie zapiera dech w piersiach. Zarówno perfekcyjne odwzorowanie hopperowskich wnętrz, idealnie dobrana fizyczność aktorów oraz gra światłem i kolorem sprawiają, że w ciemnej sali kinowej na nowo odkrywamy świat ukryty w znanych obrazach malarza. 


Shirley: wizje rzeczywistości to triumf wyobraźni, w którym każdy obraz stanowi kolejny przystanek na życiowej drodze bohaterki - w swoich pozaekranowych monologach komentuje ona zarówno wydarzenia z własnego życia prywatnego i zawodowego, jak i to, czego dowiaduje się z wiadomości. Każdą scenę poprzedza fragment radiowych informacji, który nadaje temu, co dzieje się w życiu kobiety szerszy wymiar polityczno-społeczno-kulturalny i umieszcza ją w relacji do tego, co rozgrywa się niejako "w tle" - w tym m.in. czasów Wielkiego Kryzysu, wybuchu Drugiej Wojny Światowej, antykomunistycznej nagonki, przemian społecznych i ruchu na rzecz zniesienia dyskryminacji rasowej w latach 60. ubiegłego wieku etc. 


Sama Shirley wydaje się być niejako "zawieszona" w czasie (w podobny zresztą sposób sama określa podróż pociągiem - jako "stan pomiędzy przeszłością a przyszłością"), zmienia się tylko jej otoczenie, wykreowane przez Hoppera oraz twórców filmu. Bohaterka jest kobietą nowoczesną, która woli tworzyć swoją własną rzeczywistość, aniżeli zaakceptować to, z czym się nie zgadza. Jej niezależne poglądy są często punktem wyjścia do bardziej ogólnej dyskusji, a jej komentarze odnoszą się zarówno do wydarzeń z pierwszych stron gazet (jak np pogłębiające się w wyniku międzywojennej depresji bezrobocie, personalne tragedie związane z antykomunistycznymi wystąpieniami znanych osób, np Eliego Kazana), jak i do prywatnych spraw (choroba partnera). Jak powiedział sam reżyser - ogólna historia składa się z osobistych opowieści i to właśnie stanowi najważniejsze przesłanie tego niezwykłego filmu. 


Jednocześnie przez cały pokaz nie jesteśmy w stanie zapomnieć, że głównym tematem twórczości Hoppera była samotność i to doskonale widać praktycznie na każdym z jego obrazów. Zawieszone między czasem a przestrzenią wnętrza ukazują zagubione postaci, które nawet będąc obok siebie, nie przestają być ani na moment odizolowane od innych. Jego dzieła przepełnione są melancholią i stanowią z reguły opowieść o tym, jak wyglądamy, kiedy za zamkniętymi drzwiami pozwalamy opaść maskom i stajemy twarzą w twarz z naszym wewnętrznym smutkiem. Właśnie ten smutek, ale i swego rodzaju nostalgię udało się genialnie uchwycić austriackiemu reżyserowi w tym dziwnym, przepięknym i pełnym trudnego do opisania napięcia filmie.

Dla mnie było to naprawdę niezwykłe doświadczenie, zwłaszcza że Hopper to jeden z moich ulubionych malarzy (jego najsłynniejszą reprodukcję Nighthawks mam zarówno jako tapetę w telefonie, jak i w centralnym miejscu na ścianie przy wejściu do mieszkania). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz - jest mi bardzo miło, że do mnie zajrzałeś :)

Ale uprzedzam, że uwagi typu "super, obserwujemy?" lub "zapraszam do siebie", w moim przypadku odnoszą odwrotny skutek.

Ogólnie zaglądam do wszystkich, którzy pozostawiają po sobie jakiś ślad, a jak mi się spodoba, to nie trzeba mnie zachęcać do obserwowania :)

Follow on Bloglovin
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...