wtorek, 19 listopada 2013

Aaa, kotki dwa....

Dziś będzie post o ... spaniu. Jak zapewne doskonale wiecie, sen jest jednym z najważniejszych sprzymierzeńców naszego zdrowia i urody, a jednak często o tym zapominamy i wolimy skupiać się na naprawianiu skutków jego niedoboru. 

To, ile śpimy, jest dyskusyjne - są bowiem osoby, którym do pełnej regeneracji wystarcza 5 godzin i gdybyśmy zmusili je do "odbębnienia" zalecanych pełnych 8 lub nawet 9 godzin, to następnego dnia mogłoby się to odbić negatywnie na ich samopoczuciu - pewnie dobrze znacie ten stan, kiedy spaliście za długo i przez kilka godzin organizm dochodził do siebie - tak więc nie odkryję Ameryki twierdząc na początku, że odpowiednią ilość snu każdy powinien dobrać do własnych potrzeb, nie przesadzając w żadną stronę
Warto jednak zadbać o to, aby codziennie (w miarę możliwości) kłaść się o podobnej porze. 


Równie ważne są jednak warunki, w jakich śpimy i to o tym chciałabym dziś napisać. 

Paradoksalnie, jestem osobą, która cierpli na cykliczną bezsenność (mam syndrom nieustannie pracującego mózgu, który staje się problematyczny zwłaszcza w okresach, kiedy jestem narażona na większy niż zazwyczaj stres), ale może właśnie z tego powodu przywiązuję dużą wagę do odpowiednich przygotowań do nocnego odpoczynku. Ponadto może na koniec okaże się, że będziecie chcieli dodać od siebie coś, co pomoże zarówno mnie, jak i innym borykającym się z bezsennością. 

 
Zatem do rzeczy - poniżej znajdziecie listę tego, co jest moim zdaniem niezmiernie ważne, aby naszą noc zaliczyć do udanych: 

1. O wygodnym, dopasowanym do nas łóżku i (a zwłaszcza) materacu, nie będę pisała zbyt wiele, bo to oczywiste - spędzamy na nim sporą część naszego życia, dlatego uważam, że powinniśmy postarać się o najlepszy, na jaki nas stać. To samo odnosi się do poduszki - wie o tym każdy, kto choć raz cierpiał rano na ból karku i kręgosłupa szyjnego, spowodowany zbyt miękką/twardą/niedopasowaną poduszką. Idealny materac powinien być średnio twardy, taki, żebyśmy nie zapadali się do podłogi, ale także nie mieli wrażenia, że śpimy na desce. Co do poduszek, to ze swojej strony polecam takie, które są produkowane dla alergików - te z naturalnym pierzem w środku, wbrew pozorom wcale nie są najzdrowsze, ponieważ "łapią" duże ilości kurzu i są idealną pożywką dla roztoczy. 


2. Pamiętajmy o tym, żeby zadbać o odpowiednią temperaturę w sypialni - tu także każdy powinien ustawić ją zgodnie z własnymi upodobaniami, ale zawsze lepiej się śpi w dobrze wywietrzonym i chłodniejszym pomieszczeniu, aniżeli dusznym i przegrzanym. Poza tym na pewno zdrowiej jest przykryć się dodatkowym kocem (lub założyć w nocy skarpetki) niż dusić się w minipiecu. Bardzo przydają się także nawilżacze powietrza - choćby takie najprostsze, które zawieszamy na kaloryferze i napełniamy wodą. 

3. Dla mnie osobiście ważne jest zarówno to, NA czym, jak i W czym śpię - staram się wybierać naturalne materiały, najchętniej bawełnę (lub bawełnę z lnem). Bardzo lubię piżamy i na ogół komponuję swoje własne zestawy, do tego często jesienią i zimą dobieram bawełniane lub wełniane skarpetki (ale koniecznie BEZ ściągaczy, żeby nie uciskały kostek!). 


4. To, o czym część z nas zapomina, a mianowicie odstawienie "rozpraszaczy" - komputera, tableta, telefonu, czy nie wiem czego jeszcze - wszelkich urządzeń elektronicznych, które prawie mówią do nas "jeszcze tylko zajrzę na minutkę na FB/IG/Twittera" - a "minutka" przechodzi w godzinę i zanim się spostrzeżemy, zarywamy pół nocy na kompletne bzdury, które naprawdę MOGĄ poczekać do rana :) 

5. Jeśli chodzi o mnie, to zauważyłam, że dobrze sprawdzają się stałe "rytuały", które po jakimś czasie po prostu zaczynają nam się kojarzyć z szykowaniem do snu, a potem z zasypianiem - czyli wszelkie staranne zabiegi kosmetyczne (demakijaź, nakładanie balsamu, kremowanie dłoni i stóp), czasem relaksująca kąpiel, po której przebieram się w piżamę i zakładam ciepłe kapcie (wiem, zabrzmiało to totalnie jak zwierzenie 85-latki) etc. 
Wykorzystuję także relaksujące zapachy, które stanowią sygnał dla mojego nosa, że "oto nieuchronnie zbliża się pora spania" - w moim przypadku jest to zapach lawendy z uspokajającymi ziołami, który rozpylam w okolicach poduszki (ale nie na samą poduszkę) oraz balsam na skronie i nadgarstki, który także pozwala mi się odrobinę wyciszyć. 


6. Na jakąś godzinę przed planowanym zaśnięciem (która czasem oczywiście pozostaje w grupie "myślenia życzeniowego"), wypijam także relaksującą herbatę ziołową - tu należy pamiętać, żeby nie zawierała ona kofeiny (dlatego najlepsze są specjalnie przygotowane mieszanki ziół) - na ogół jest to melisa z rumiankiem, z koprem włoskim i czasem jakimś dodatkowym składnikiem - doskonale wycisza, uspokaja i także nastraja nasz organizm do wieczornego odpoczynku. 


Jeśli jesteśmy przy piciu, to może warto wspomnieć, żeby starać się unikać wieczornego jedzenia - zwłaszcza na krótko przed położeniem się spać - obciążając bowiem żołądek sprawiamy, że nasze organy zamiast odpoczywać i się regenerować, będą zmuszone do trawienia, co może skutkować po pierwsze kiepską nocą (będziemy przewracać się nerwowo z boku na bok, nie mogąc znaleźć sobie miejsca), a także...koszmarami. Ograniczmy się więc do jakiejś lekkostrawnej kolacji przed 20. 

7. Dobrze jest także symbolicznie "odhaczyć" miniony dzień - możemy to zrobić, zapisując coś w rodzaju podsumowania w dzienniku/notesie/kalendarzu, lub po prostu robiąc to po cichu w głowie - ot, po prostu po to, aby nasz mózg także wiedział, że dany dzień dobiegł końca i mógł się przygotować na kolejny. Starajmy się jednak unikać w tym momencie planowania kolejnego dnia - na to będzie czas rano; zakończmy na myśleniu o tym, co się wydarzyło, a najlepiej - co było przyjemne, co nam się udało

8. Ostatnim elementem jest lektura - wiem, że niektórzy zamieniają ją na oglądanie filmu, ale moim zdaniem książka sprawdza się lepiej - pod warunkiem, że nie trafimy na tytuł, który tak nas wciągnie, że postanowimy w ogóle zrezygnować ze snu :) Dlatego na wieczór dobrze jest wybrać coś lżejszego (niekoniecznie nudnego :)), uspokajającego. 

I to tyle jeśli chodzi o moje "mądrości". Jakie jest Wasze zdanie - macie jakieś swoje "rytuały", które pozwalają Wam lepiej przygotować się do snu, czy może nie przywiązujecie do tego wagi? 
Z przyjemnością poznałabym Wasze sposoby :) 

9. Już po napisaniu przypomniała mi się jeszcze kwestia oświetlenia - lub jego braku - są osoby, które mogą spokojnie zasnąć wyłącznie w totalnych ciemnościach, lub takie (w tym ja), które muszą mieć choćby odrobinę światła przenikającego przez żaluzje (dlatego nigdy nie zasłaniam ich całkowicie). Idealnie sprawdzają się właśnie żaluzje, ponieważ w przeciwieństwie do rolet, dają możliwość regulacji natężenia padającego z zewnątrz światła. 

12 komentarzy:

  1. Poducha w kropki- chcę taką samą! I piżama :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poducha niestety nie moja, zapozowała tylko do zdjęcia :) Piżama natomiast jak najbardziej moja własna - z tkmaxx :)

      Usuń
  2. Aż miło mi się czytało:) Jako rasowy śpioch podpisuję się rękami i nogami, że ważne jest zarówno to na czym jak i w czym śpimy. Jeszcze bym napisała o pościeli - dla mnie ważny jest jej kolor i materiał (w satynie bym nie zasnęła, próbowałam i miło tego nie wspominam). Poza tym ziółka są niezastąpione przy większym stresie, żeby się dobrze spało. Moja ulubiona to herbata dla nerwusów, śpię po niej jak niemowlak;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało :) Zgadzam się co do pościeli - w ładnej i wygodnej pościeli na pewno lepiej się śpi (też nie znoszę satyny), chociaż oczywiście nie jest to reguła (ja np mam super pościel i nadal problemy z zasypianiem...)

      Usuń
  3. chciałabym przestrzegać wszystkich punktów z Twojej listy, jednak najczęściej tak nie jest..najgorsze jest to wspomniane odstawienie rozpraszaczy!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie akurat rozpraszacze są najmniejszym problemem, gorzej z pędzącymi we wszystkie strony myślami, które wcale nie chcą wieczorem się uspokoić :)

      Usuń
  4. Dla mnie ciągle doba jest za krótka. Już wiem, że moja optymalna długość snu to 8 godzin, przy czym wstaję o 6 rano. Więc musiałabym kłaść się o 22 godz. a dla mnie to jeszcze 2 godz. za wcześnie. I koło się zamyka! Od miesięcy próbuję ten problem rozwiązać i jedyne co mi przychodzi do głowy to zmiana pracy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, dla kogoś, kto naprawdę wypoczywa dopiero po 8 godzinach, to może być problem, bo wówczas nie bardzo jest czas na jakiekolwiek normalne życie pomiędzy pracą, a snem - dobrze to znam :) Ale mój organizm po prostu w końcu przyzwyczaił się do mniejszej ilości snu i też nie narzekał :)

      Usuń
  5. Pożyteczne porady, szczególnie te zapachy,herbatki i wyciszenie - może jakbym się zastosowała do nich to poranki nie byłyby takie straszne do wstawania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej przetestować te sposoby na sobie - chociaż dla mnie poranki i tak są ciężkie, nawet po spokojnej nocy :)

      Usuń
  6. Dodam: wymizianie kota przed snem ^^ myślę, że zwierzak w domu pomógł mi w walce z bezsennością - walczę z nią odkąd pamiętam.
    Pomogło mi zasypianie w wstawanie o tych samych godzinach - nawet jeśli jest weekend to budzę się przed 7. Wylegiwanie się w wyrku do południa wali mi cykl i potem nie mogę zasnąć do drugiej w nocy, można od tego zwariować...
    I jeszcze kąpiel- jeśli przez dwie noce z rzędu nie mogę zasnąć to biorę krótką kąpiel. Tak, żeby zmyć z siebie syf całego dnia. To pomaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, mizianie kota jest bardzo przyjemnym (i skutecznym) elementem, tylko niestety chwilowo muszę się obywać bez tego punktu (ale prędzej czy później na pewno znowu będzie aktualny!) :(
      Przyznam się, że mam problem ze wstawaniem o tej samej godzinie - tzn teraz akurat nie, bo nie muszę się zrywać bladym świtem, ale nawet kiedy pracowałam , to w weekend musiałam chociaż trochę "odespać" - nie do południa, ale odrobinę dłużej niż w ciągu tygodnia :)
      Relaksujące kąpiele zawsze :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz - jest mi bardzo miło, że do mnie zajrzałeś :)

Ale uprzedzam, że uwagi typu "super, obserwujemy?" lub "zapraszam do siebie", w moim przypadku odnoszą odwrotny skutek.

Ogólnie zaglądam do wszystkich, którzy pozostawiają po sobie jakiś ślad, a jak mi się spodoba, to nie trzeba mnie zachęcać do obserwowania :)

Follow on Bloglovin
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...