sobota, 16 września 2017

"LIFESTYLE Mamy wrzesień, czas na #teamjesien!

Mamy jesień, mamy jesień! 

Z góry przepraszam za moją ekscytację (przejawiającą się m.in. w tytule z cyklu "nie czuję jak rymuję") tych z Was, którzy nadal są w trakcie rozpaczania po zbyt krótkim/zbyt zimnym/zbyt deszczowym/zbyt* (*wstaw dowolne określenie) lecie, ale jeśli znacie mnie osobiście lub jesteście tu ze mną dłużej, to zapewne wiecie doskonale, że należę całym sercem do #teamjesien i po prostu uwielbiam tę porę roku! Poprzedni wpis z tej serii możecie znaleźć TUTAJ (właściwie mogłabym go spokojnie przekleić w całości, bo nic się nie zmieniło).


Zawsze niecierpliwie czekam na koniec sierpnia, żeby móc już "na legalu" zacząć się krzątać i ogarniać swoje mieszkanie, przygotowując je na nadchodzące chłodniejsze miesiące - co oznacza np. kupowanie nowych poszewek na poduszki, wyciąganie koców, swetrów i ciepłych kapci, dyniowe i jesienne świeczki, no i ogólnie pożegnanie z pastelami na rzecz ciemniejszej kolorystyki. 


W tym okresie zazwyczaj szykuję też sobie zapasy filmów i seriali do oglądania wieczorami, bo taka ze mnie rozrywkowa ciotka, że od biegania po knajpach, zdecydowanie wolę zacisze swojego mieszkania. A co - wolno mi :) #granniejo

A jeśli jesteśmy w temacie filmowym, to przyznam się Wam do czegoś. Otóż w tym roku po raz pierwszy w życiu (sic!) obejrzałam Harry'ego Pottera... Mam nadzieję, że po drugiej stronie ekranu nie odbył się właśnie zbiorowy jęk rozpaczy, połączony z facepalmem... Ale powiem tak - w momencie, kiedy Harry pojawił się na świecie, ja byłam już, za przeproszeniem, starą dupą i opowieści o małoletnim czarodzieju jakoś nie bardzo wpisywały się w moje upodobania czytelnicze (a potem filmowe). Tak więc oczywiście byłam świadoma całego hype'u wokół tej historii, ale omijałam to raczej szerokim łukiem. Ponieważ jednak mam teorię, że na starość dziecinnieję, to uznałam, że moment, kiedy w sumie mogę już spokojnie zacząć się zajmować organizowaniem sobie kryzysu wieku średniego jest idealnym czasem na to, żeby nadrobić tę zaległość. Zorganizowałam więc sobie w któryś weekend maraton filmowy z Harry'm i przyznam się, że trochę przepadłam, bo...mi się spodobało :) (mówiłam - dziecinnieję!) Idąc więc za ciosem, obejrzałam wszystkie części, które teraz nieodmiennie będą mi się kojarzyły w 100% z jesienią, więc nie wykluczam, że jeszcze do nich wrócę. 

Z jesienią kojarzą mi się oczywiście również klimatyczne kryminały. Ostatnio, pod wpływem IG, zapoznałam się z bardzo głośnym tytułem "Nocny film" Marishy Pessl i powiem tak - lekko się rozczarowałam. Ale zaznaczam - LEKKO! Żeby nie było, że zaraz zostanę zlinczowana przez wszystkie osoby, które w social mediach zamieszczają peany na temat tejże książki. Ja po prostu spodziewałam się (zwłaszcza po tym szale, jaki obserwowałam na niektórych profilach) czegoś więcej. To jest bardzo przyzwoicie napisana książka. Jest wciągająca, dość oryginalna i szybko się czyta. I to właściwie tyle. Bo "klimatu jak z Twin Peaks" i żadnego podwójnego dna to ja w niej moi drodzy nie znalazłam. A szukałam, wierzcie mi. Dlatego powiem tak - polecam ją, bo jest ok, natomiast z pewnością nie jest to pozycja, do której wrócę i która będzie mi zaprzątać jakoś dłużej myśli. I to tyle w tym temacie. 

W ogóle to nie wiem, jak Wy, ale ja mam tak, że chociaż kryminały i thrillery czytam regularnie przez cały rok, to mimo wszystko jesienią i zimą robię to jeszcze chętniej - może to kwestia mniejszej ilości słońca i jakiejś takiej sezonowej nastrojowości? W każdym razie krótsze dni i chłodniejsza aura zawsze idą u mnie w parze z odkrywaniem nowych zbrodni. 

Co z kolei przypomniało mi o jeszcze jednej książce, którą przeczytałam niedawno i którą serdecznie polecam wszystkim moim pokrewnym mrocznym duszom. Mówię o "Zbrodni niedoskonałej" duetu Katarzyny Bondy i Bogdana Lacha. W skrócie - Katarzyny Bondy pewnie nie muszę Wam przedstawiać, bo jeśli ktoś lubi kryminalne klimaty, to zapewne ją kojarzy - to ona jest autorką serii o Hubercie Mayerze (nomen omen - profilerze), a także drugiej o Saszy Załuskiej (przyznam szczerze - nie jestem mega fanką żadnej z nich). 
Z tym, że od razu zastrzegam - "Zbrodnia niedoskonała" to nie jest powieść! To jest efekt współpracy pisarki/dziennikarki z najsłynniejszym (bo czy nadal jedynym, tego nie jestem pewna) polskim policyjnym profilerem - Bogdanem Lachem. Najogólniej mówiąc, jest to opis autentycznych spraw kryminalnych, zarówno tych zamkniętych, w których sprawcy zostali ujęci i osądzeni, jak również tych, które jeszcze się toczą. To, co jest interesujące, to spojrzenie na dochodzenie z punktu widzenia profilera właśnie - za każdym razem mamy opis tego, co się wydarzyło oraz na jakim etapie było śledztwo w momencie wkroczenia na scenę B. Lacha, a następnie tego, jak konkretnie jego praca wpłynęła na postępy w ujęciu przestępcy. Oczywiście to nie jest pozycja naukowa, więc jeśli ktoś szuka "twardych" informacji na temat profilowania, to odsyłam go do literatury specjalistycznej, ale osobom, które chciałyby trochę "liznąć" ten temat, bez analizowania nieskończonej liczby źródeł, powinno się spodobać. Można też przy okazji kolejnych spraw, "poćwiczyć" swój zmysł profilerski, analizując zachowania sprawców równolegle z bohaterem książki i sprawdzić, na ile nasze spostrzeżenia okażą się trafne. Przyznam się, że dla mnie była to naprawdę ciekawa lektura, no ale faktem jest, że mam na tym punkcie leciutkie skrzywienie (tym z Was, którzy w to wątpią, przypominam TEN WPIS :)  

Chwilowo to by było na tyle jesiennego update'u. Dajcie znać, czy też jesteście w #teamjesien i czy oglądaliście/czytaliście ostatnio coś interesującego! 

7 komentarzy:

  1. książkę Bondy i Lacha wpisuję na wiecznie wydłużającą się listę to-read.

    co do jesieni a potem zimy... a kysz! w Blackpool naprawdę nie było lata ani typowo upalnych dni w tym roku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że trzech żyć by nie starczyło, żeby ogarnąć moją listę to-read...Ale cóż - życie mola książkowego, który w dodatku interesuje się miliardem tematów, nie może być proste :)

      Co do pogody, to ja upałów nie cierpię, chętnie bym Ci je oddała, w zamian za łagodne zimy :)

      Usuń
  2. Podpisuję się pod uwielbieniem jesiennym obiema łapkami, książkę dodaję do listy do przeczytania, natomiast do oglądania polecam serial Mindhunter - spodoba Ci się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, dziękuję za polecenie - żebyś wiedziała, ile ja na ten serial czekałam (właściwie to odkąd kilkanaście lat temu udało mi się przeczytać fragmenty książki - wówczas praktycznie nie do zdobycia w Pl) :) Polskie wydanie już do mnie idzie i mam nadzieję, że serial też mnie nie zawiedzie.

      Usuń
  3. Hej, kiedy powrócisz do pisania bloga? :) Tak fajnie się tu regularnie wpadało.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - jest mi bardzo miło, że do mnie zajrzałeś :)

Ale uprzedzam, że uwagi typu "super, obserwujemy?" lub "zapraszam do siebie", w moim przypadku odnoszą odwrotny skutek.

Ogólnie zaglądam do wszystkich, którzy pozostawiają po sobie jakiś ślad, a jak mi się spodoba, to nie trzeba mnie zachęcać do obserwowania :)

Follow on Bloglovin
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...