środa, 29 maja 2013

Obrazki vol.8.1.

Czyli co robiłam w maju, wg mojego Instagramu? :)) Będzie dużo zdjęć (chociaż i tak nie wszystkie, ponieważ przyznaję, że jestem instagramowym freakiem :)

1. Czytałam: 

Tu trochę o Warszawie (to taki mój konik, mam całą półkę varsavianistyczną w swojej biblioteczce), trochę o fascynującym świecie social media ("Rewolucję social media" gorąco polecam, swoją drogą!).

Dwa naprawdę świetne magazyny kulinarne (Kuk Buk to po prostu "must have" dla każdego, kto lubi gotować i jeszcze do tego ma słabość do ładnych zdjęć jedzenia i ciekawych tekstów - jestem zakochana w tym dwumiesięczniku!).

Bardzo fajny słownik zestawiający angielski brytyjski z amerykańskim. Do tego rozdziały poświęcone londyńskiemu slangowi i wyrażeniom z różnych rejonów Anglii - bardzo ciekawa lektura dla językowych maniaków :)
Dobrze, że nie kupiłam, tylko pożyczyłam, bo polski Harper's Bazaar mnie w ogóle nie zachwycił, wręcz przeciwnie - poza może dwoma artykułami (a właściwie jednym artykułem i jednym wywiadem) i jedną fajną sesją zdjęciową, nie znalazłam w nim kompletnie NIC dla siebie. Ogólnie spory zawód. 
Z kolei "Słodkie życie w Paryżu" powinno się raczej znaleźć w podgrupie "zakupy", bo jak dotąd zdążyłam je zaledwie pobieżnie przejrzeć, ale muszę powiedzieć, że pierwsze wrażenie robi bardzo dobre i słyszałam, że dalej jest jeszcze lepiej :) Bonusowo moje wymarzone retro słomki w paski - chorowałam na nie długo i w końcu mam :) Do pełni szczęścia brakuje mi błękitnych :)

2. Oglądałam


To powrót do jednego z najśmieszniejszych angielskich sitcomów (pewnie głównie dla geeków, bo nie wiem, czy wszyscy docenią dość specyficzne poczucie humoru) o niezwykłym dziale IT w pewnej korporacji. W skrócie - uwielbiam :) 

The Fall to moje najnowsze odkrycie z bardzo BARDZO ładnie wyglądającą Gillian Anderson (czyli po prostu Scully z The X Files) - serial naprawdę dobry, trzymający w napięciu i mocno "uwierający" - dla odmiany rozgrywa się w Belfaście, w rolach głównych pani policjantka oraz seryjny morderca (w postaci przykładnego ojca i męża - brrr) - jeśli ktoś lubi takie klimaty, to bardzo polecam. 
Z Bates Motel miałam spory problem, ponieważ właściwie przez 9 odcinków (seria ma 10) nie mogłam się zdecydować, czy mi się to podoba, czy niekoniecznie - jeszcze nigdy chyba nie podejmowałam decyzji tak długo :) Ostatecznie nie mogę nadal powiedzieć, że jestem jakąś wielką fanką tego prequelu Psychozy, ale jest w nim coś takiego, że mimo wszystko mnie wciągnął i sprawił, że czekam na kolejny sezon. Duży plus za świetne role matki i syna, czyli Normy i Normana Batesów :) Choć, gdyby się głębiej zastanowić, to chyba nie do końca można nazwać to "prequelem", raczej powiedziałabym, że to taki "spin-off" ze znanymi postaciami. Chyba raczej tylko dla fanów :) 
 
3. Oczywiście bez malowania paznokci się nie obyło :)
Były miętowe kropki, czyli Essie Mint Candy Apple w duecie z Absolutely Shore

I żelowy Barry M. w kolorze pastelowej śliwki Prickle Pear
Także Barry M., tym razem w odcieniu Grapefruit (choć dla mnie to raczej kolor arbuzowy, ale bez względu na nazwę - bardzo go lubię).
I po raz kolejny Barry M. - moja ulubiona Satsuma, która na zdjęciu wygląda nieco mniej soczyście niż w rzeczywistości - na żywo jest absolutnie wibrującą ostrą pomarańczą - genialny, energetyzujący kolor!
A tu odpoczynek od żywych odcieni, czyli delikatny Essie Fiji (moje odkrycie tej wiosny!) w połączeniu ze złotym brokatem od Barry M. Wyszło trochę "ślubnie", ale mi osobiście się podobało :)

No i okazuje się, że nie mam umiaru w fotografowaniu urywków mojego życia :) Żeby Was nie dobijać, reszta będzie jutro - część pt. "Miejsca, zakupy i inne", więc stay tuned :))


25 komentarzy:

  1. Zainteresował mnie ten serial The Fall:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma świetne recenzje, czemu w sumie po dwóch odcinkach wcale się nie dziwię. Potwierdza to moją teorię, że Anglicy potrafią robić naprawdę dobre seriale i - w przeciwieństwie do Amerykanów - wiedzą, kiedy skończyć :)

      Usuń
  2. Zaciekawiłaś mnie tym słownikiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słownik (a właściwie słowniczek, bo ma zaledwie 115 stron) bardzo ciekawy, ja lubię sobie czasem coś takiego poczytać "do poduszki" :))

      Usuń
  3. Pazurki prześliczne, zwłaszcza ta mięta :-)
    Co do Harper's Bazaar to ja mam takie samo zdanie. Fajnie do przeglądnięcia, ale prawie nic do przeczytania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      No właśnie - HB to dla mnie taka kolorowa wydmuszka - oczywiście nie spodziewałam się tam filozoficznej rozprawy o sensie życia, ale jednak jakoś się zawiodłam. Może kiedyś gdzieś przerzucę jeszcze jeden numer, ale kupować tego na pewno nie planuję.

      Usuń
  4. super super te ksiazki mnie ineteresuja. Jak ejstem w Pl to polowa dnia w empiku a druga juz nie wiem w czym chyba generalnie amok zakupowy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ja spędzam większość życia w amoku zakupowym :)) Na szczęście dzięki Instagramowi (i blogowi trochę też), uczę się jakoś bardziej cieszyć nawet z drobiazgów :)

      Usuń
  5. Ale śliczne lakiery do paznokci! Na Kuk Buk mam ogromną ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! A Kuk Buk gorąco polecam - moim zdaniem naprawdę warto!

      Usuń
  6. wow dużo tego!! fajne pazurki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, sporo, wciągnęłam się w upamiętnianie różnych momentów mojego życia :)
      Dziękuję :)

      Usuń
  7. ech niedawno odkryłam twojego insta, ale już uwielbiam:]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło :) To fajna rzecz jest, wymusza trochę inne spojrzenie na różne rzeczy :)

      Usuń
  8. Fiolet z barry m powoduje u mnie szybsze bicie serca <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie jestem fanką fioletów, tak ten wyjątkowo do mnie przemawia :) Bardzo go lubię.

      Usuń
  9. Ten fioletowy Barry bardzo ładny, chyba się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisałam wyżej, ja za fioletami na paznokciach jakoś nie przepadam, ale ten wyjątkowo mi przypadł do gustu. Dobrze się nosi :)

      Usuń
  10. Ja najbardziej lubię Małą Mi :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mała Mi u mnie na miejscu 2, albo może nawet ex aequo z Włóczykijem :)

      Usuń
  11. KukBuk wygląda zachęcająco, ale obawiam się, że cena odstrasza :/ Fajnie, że interesujesz się Warszawą, lubię lokalnych patriotów i sama jestem jednym z nich, zwłaszcza że moje miasto było naprawdę piękne, choć i teraz nie mogę narzekać, jak wygląda, no a Warszawa to klasa sama w sobie i dla każdego Polaka powinno to być miejsce godne zainteresowania.

    Chciałam pisać o Bates Motel, ale po opisie się zorientowałam, że mylę go z innym serialem. Muszę zobaczyć, bo lubię tematykę hoteli w filmach czy serialach. Nie mogę teraz znaleźć, co to ja oglądałam, ale było chyba na FOX i było strasznie denne, po 10 minutach dałam sobie spokój ;)

    Ciekawa jestem, czy brytyjski słownik slangu by mi się przydał! Muszę przyznać, że Anglicy bardzo dużo posługują się slangiem i co najlepsze w każdym hrabstwie jest między nim ogrom różnic, więc oni sami siebie czasem nie rozumieją, przez co mi, jako obcokrajowcowi robi się znacznie lepiej na duchu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w przypadku KukBuka uważam, że wart jest każdej złotówki, poza tym to dwumiesięcznik, więc cena się rozkłada :) No, ale to już zależy, co kto lubi.
      Ja Warszawę bardzo lubię, chociaż przyznaję, że gdyby ktoś dał mi całkiem wolną rękę i możliwość wybrania Londynu lub Nowego Jorku, to miałabym spory problem :)
      Bates M. jest dziwnym serialem - tak jak wspomniałam, ciężko mi było się w niego wciągnąć, bo jednocześnie mnie odrzucał i intrygował. Coś w sobie ma, a ja lubię takie niejednoznaczne filmy/seriale.

      Co do tego słownika, to moim zdaniem on się bardziej nadaje jako ciekawostka lingwistyczna dla kogoś kto się tym interesuje, niż faktyczna pomoc w codziennych rozmowach - gdybyś chciała szukać czegoś konkretnego, to mogłoby być ciężko. Za to bardzo przyjemnie się go "podczytuje" tak dla czystej frajdy :)
      A z przygód językowych do dziś pamiętam, jak parę lat temu w Londynie zaczęłam pracować w pubie i pierwszego wieczoru jakaś Angielka próbowała zamówić u mnie drinka - przez jakieś 5 minut rzucała w moją stronę różne hasła, a ja z każdym kolejnym robiłam coraz większe oczy i w pewnym momencie w ogóle przestałam rozumieć, co ona do mnie mówi - ostatecznie dogadałyśmy się na migi :) Dodam tylko, że język miałam opanowany na naprawdę niezłym poziomie (wyjeżdżałam z certyfikatem CAE) - życie codzienne i konieczność porozumienia się z osobami z różnych rejonów szybko to zweryfikowały :))

      Usuń
  12. A ja myślałam, że nie ma ciekawych pism poświęconych gotowaniu... Zerknę na Kukbuka przy najbliższej wizycie w Empiku.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - jest mi bardzo miło, że do mnie zajrzałeś :)

Ale uprzedzam, że uwagi typu "super, obserwujemy?" lub "zapraszam do siebie", w moim przypadku odnoszą odwrotny skutek.

Ogólnie zaglądam do wszystkich, którzy pozostawiają po sobie jakiś ślad, a jak mi się spodoba, to nie trzeba mnie zachęcać do obserwowania :)

Follow on Bloglovin
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...